Prokuratura Okręgowa w Słupsku przedstawiła zarzut dotyczący składowiska w Kamieńcu (woj. pomorskie). O nielegalne gromadzenie łatwopalnych odpadów tekstylnych, które stanowią zagrożenie dla ludzi oraz środowiska naturalnego, podejrzany jest Dariusz Z. Jak informują śledczy, to on prowadzi firmę, do której należało składowisko. Odpady płonęły od października 2021 roku aż 33 razy. Dotychczas śledczym nie udało się ustalić osoby lub grupy osób, które są odpowiedzialne za podpalenia nielegalnie składowanych tekstyliów w Kamieńcu.
Na nielegalnym składowisku w Kamieńcu (woj. pomorskie) zalega 60 tysięcy ton odpadów tekstylnych. W ciągu trzech lat hałdy odzieży płonęły 33 razy. Za każdym razem akcje gaśnicze trwały kilka dni.
Ostatni pożar gaszono od 31 października do 6 listopada. W akcji udział brało 465 strażaków. Koszty związane z gaszeniem składowiska spadają głównie na gminę Cewice.
Teraz prokuratura postawiła Dariuszowi Z. zarzut nielegalnego składowania łatwopalnych odpadów tekstylnych, które stanowią zagrożenie dla ludzi oraz środowiska naturalnego.
Zarzut za nielegalne składowisko
Prokuratura Okręgowa w Słupsku, informując o przedstawionym zarzucie Dariuszowi Z., mieszkańcowi Środy Wielkopolskiej, podała, że to on - jak wynika z ustaleń śledztwa - jest osobą faktycznie zajmującą się prowadzeniem firmy, do której należało składowisko w Kamieńcu w gminie Cewice (powiat lęborski), więc to on - zdaniem śledczych - jest odpowiedzialny za nielegalne składowanie w nim odpadów. Z ustaleń prokuratury wynika, że na składowisku w Kamieńcu nadal są odpady tekstylne w ilości nie mniejszej niż 17 tys. 700 ton. "Są zbelowane, składowane piętrowo, w workach z tworzywa sztucznego oraz w workach typu big-bag. Ze względu na ich ilość, skład chemiczny, warunki i sposób składowania, brak prewencji przeciwpożarowej, położenie i charakter nieruchomości, na której są one składowane, mogło stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza, powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym" - podała słupska prokuratura.
Śledczy uznali, że Dariusz Z. swoim działaniem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo pożaru i rozprzestrzenienia się substancji trujących, duszących lub parzących, zagrażających życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, czym działał na szkodę gminy Cewice.
Podejrzany Dariusz Z. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu, odmówił złożenia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Wobec podejrzanego prokurator zastosował dozór policji, nakaz powstrzymywania się od prowadzenia działalności polegającej na składowaniu, zbieraniu i transporcie odpadów, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w kwocie 30 tys. zł. Dariuszowi Z. grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna był już w przeszłości karany sądownie za przestępstwa karno-skarbowe na karę grzywny. W sprawie przesłuchiwani są kolejni świadkowie, gromadzone są dokumenty związane z procederem nielegalnego składowania odpadów w Kamieńcu.
Prokuratura: prawdopodobnie w kilkunastu przypadkach doszło do podpalenia
"Z uzyskanych opinii biegłego z zakresu pożarnictwa wynika, iż prawdopodobną przyczyną pożarów w kilkunastu przypadkach było podpalenie. W kontekście pozostałych pożarów kwestia ewentualnego podpalenia weryfikowana jest w oczekiwanej przez prokuratora uzupełniającej opinii biegłego z zakresu pożarnictwa" - przekazała prokuratura. W śledztwie ustalane będą także okoliczności związane z ostatnim pożarem w Kamieńcu, który wybuchł 31 października. Strażacy informowali wówczas, że od października 2021 r. to 33. pożar na tym składowisku. Śledztwo powinno zakończyć się do 31 grudnia 2023r., jednak, jak podano w komunikacie, nie można wykluczyć, że zostanie ono przedłużone o kolejne miesiące. Dotychczas śledczym nie udało się ustalić osoby lub grupy osób, które odpowiedzialne są za podpalenia nielegalnie składowanych tekstyliów w Kamieńcu.
Była kara, był tytuł wykonawczy, składowisko nie znika
W ubiegłym roku na spółkę składującą tekstylia nałożono ponad milion złotych kary.
Wójt gminy Cewie wystawił w lipcu tytuł wykonawczy nakazujący właścicielowi składowiska usunięcie odpadów i wysłał go do urzędu skarbowego. Otrzymał odpowiedź, że egzekucja jest nieskuteczna, bo firma nie posiada żadnego majątku. Teraz poprzez wojewodę pomorskiego będzie wnioskował do premiera o sfinansowanie usunięcia odpadów. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku zapewnia, że zrobił już wszystko w tej sprawie i wskazuje, że według ustawy o odpadach obowiązek ich usunięcia spoczywa na samorządzie.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24