- To jakieś nieporozumienie, jestem tu przez przypadek. Nie ma na mnie żadnych dowodów - powiedział oskarżony o potrójne morderstwo w Gdański Samir S. Tuż przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy z 34-latkiem rozmawiał Jan Błaszkowski, reporter Faktów TVN.
Chodzi o sprawę zabójstwa rodziny w Gdańsku, w tym 16-miesięcznej dziewczynki. Według śledczych to Samir S. stoi za potrójnym morderstwem sprzed dwóch lat. Jest również oskarżony o kradzież i nielegalne posiadanie broni. W środę ruszył proces Rosjanina, któremu grozi nawet dożywocie.
Sąd zakazał rejestracji oraz relacjonowania tego, co dzieje się na sali sądowej, po odczytaniu aktu oskarżenia. Reporterowi Faktów TVN udało się porozmawiać z Samirem S. jeszcze przed decyzją sędziego.
"To jakieś nieporozumienie"
- Nie zrobiłem tego. To jest jakieś nieporozumienie - powiedział S. Janowi Błaszkowskiemu z Faktów. Twierdził również, że nie ma pojęcia kto zabił trzyosobową rodzinę z Gdańska.
- Zdaje pan sobie sprawę, że wszystkie dowody wskazują, że to pan jest winny - zapytał oskarżonego reporter.
- Nie ma na mnie żadnych dowodów. Nie wiem o jakich dowodach pan mówi - odpowiedział krótko S.
Mężczyzna cały czas uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia i uparcie trzyma się swojej wersji.
- Nie mam za co przepraszać. Nie popełniłem żadnego przestępstwa - zakończył.
Zbrodnia w centrum Gdańska
Do zabójstwa 33-letniego Adama K., jego 30-letniej żony i ich jedynego dziecka - 16-miesięcznej córki Niny - doszło 13 marca 2013 r. wieczorem w mieszkaniu przy ul. Długiej. Ciała odkrył następnego dnia znajomy rodziny. Stwierdzono też, że z mieszkania zniknęły cenne przedmioty, m.in. sprzęt elektroniczny i liczne militaria z czasów II wojny światowej, które kolekcjonował gospodarz. Dzień po odkryciu ciał policja zatrzymała w Elblągu podejrzanego - urodzonego w Baku Rosjanina Samira S.
Śledztwo w tej sprawie prowadzili, pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Znał zabitego
W śledztwie ustalono, że Samir S. znał Adama K. Podobnie jak on interesował się militariami. Feralnego dnia S. pojawił się w mieszkaniu kolekcjonera, bo ten podjął się wyceny kordzika oficerskiego z czasu II wojny światowej. W trakcie spotkania pomiędzy mężczyznami miało dojść do gwałtownej kłótni. Samir S. miał wyjąć pistolet i – strzelając dwukrotnie z bardzo bliskiej odległości w głowę - zabić Adama K. W identyczny sposób zginęła żona kolekcjonera, która przybiegła, usłyszawszy strzały. Następnie Samir S. miał zabić jednym strzałem w głowę dziewczynkę. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna zrobił to, bo dziecko krzyczało.
Mariusz Marciniak, rzecznik prasowy gdańskiej PA wyjaśnił, że pistolet, którego miał użyć Samir S., to w miarę cicha, niewielka broń małego kalibru, więc sąsiedzi mogli nie usłyszeć odgłosów wystrzałów.
Według śledczych po zabójstwie Rosjanin ukradł z mieszkania zabitych liczne militaria (m.in. granaty ćwiczebne, sztylet, nieśmiertelniki i inne elementy umundurowania oraz wyposażenia niemieckich żołnierzy z czasów II wojny światowej), zastawę stołową i sztućce sygnowane symbolami Waffen SS oraz sprzęt elektroniczny, w tym laptop, dwa tablety i dwa aparaty fotograficzne. Prokuratura wyceniła wartość wszystkich skradzionych przedmiotów na ponad 65 tys. zł.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 /Fakty