Ratownicy medyczni z Gdyni, którzy przyjechali w niedzielę pomóc pacjentowi z zatrzymaniem krążenia, znaleźli za wycieraczką ambulansu kartkę z pretensjami. Jednemu z mieszkańców nie spodobało się miejsce, w którym zaparkowali pojazd.
Karetka z Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni została w niedzielę wezwana na jedno z osiedli. Ratownicy na sygnale przyjechali do pacjenta z zatrzymaniem krążenia.
- Nasi ratownicy dotarli na miejsce najszybciej jak to możliwe, aby uratować życie. Zostawili karetkę przed budynkiem z włączonymi sygnałami świetlnymi i natychmiast udali się do pacjenta - relacjonują ratownicy z Gdyni.
"Nie było innego miejsca do parkowania?"
Po powrocie znaleźli zostawioną za wycieraczką kartkę z pretensjami jednego z mieszkańców dotyczącymi sposobu zaparkowania karetki. „Nie było innego miejsca do parkowania?” - tak brzmiał "list" do ratowników.
- Po powrocie do karetki znaleźliśmy taką "laurkę". Absurd tej sytuacji jest nie do opisania - przekazują zbulwersowani ratownicy.
Gdyby tego było mało, jeden z prywatnych samochodów także był zaparkowany w tym miejscu - na zakazie. Tym bardziej niezrozumiała jest reprymenda skierowana tylko do kierowcy ambulansu.
- Naszym priorytetem jest ratowanie życia. Prosimy o zrozumienie i wsparcie w takich sytuacjach - napisali ratownicy na swoim profilu na Facebooku. - Każda sekunda jest na wagę złota, a nasze działania mogą decydować o czyimś życiu.
Co może pojazd uprzywilejowany?
Karetka w opisanej sytuacji jechała i parkowała na sygnałach świetlnych i dźwiękowych, oznacza to, że zgodnie z prawem o ruchu drogowym miała status pojazdu uprzywilejowanego.
Jak przypomina policja, pojazdy uprzywilejowane w akcji nie muszą stosować się do zasad ruchu, mogą np. wjechać pod prąd, zatrzymać się na zakazie, wjechać na skrzyżowanie na czerwonym świetle.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Miejska Stacja Pogotowia Ratunkowego w Gdyni / Facebook