Sąd po raz pierwszy zebrał się w środę w sprawie Stefana W., oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Celem posiedzenia jest zorganizowanie procesu.
Na środę zwołano pierwsze posiedzenie sądu w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Rozpoczęło się o godzinie 10.
Celem posiedzenia było zorganizowanie procesu, czyli między innymi ustalenie jego jawności, terminów rozpraw, kolejności przeprowadzania dowodów, w tym przesłuchania świadków oraz biegłych. Pierwszą rozprawę wyznaczono na 28 marca. Kolejne mają się odbywać co kilka tygodni. Na każdej ma być przesłuchiwanych 4-5 świadków. W sumie zeznawać ma około 200 osób.
Rodzina Stefana W. zdecydowała się nie zeznawać. On sam chce przed sądem wystąpić, co przekazał jego obrońca.
Na posiedzenie oprócz składu sędziowskiego i prokuratora stawili się brat zamordowanego Piotr Adamowicz, który jest oskarżycielem posiłkowym oraz pełnomocnik rodziny. Nie dowieziono oskarżonego.
Jawność i legalność postępowania
Jedną z poruszonych kwestii będzie rozpatrzenie wniosku o wyłączenie sędzi Agnieszki Kokoszczyńskiej ze składu sędziowskiego. Została ona powołana przez nową Krajową Radę Sądownictwa, co - zdaniem rodziny ofiary - rodzi pytanie o legalność procesu.
Jak uzasadnia mecenas Jerzy Glanc, pełnomocnik rodziny, zarówno wdowa, jak i brat zamordowanego, są zaangażowani politycznie i są częścią opozycji, która podważa legalność wyboru KRS. Tę kwestię będzie musiał rozstrzygnąć sędzia spoza wyznaczonego składu w tej sprawie. Decyzja powinna zapaść na początku przyszłego tygodnia.
Stefan W. jest reprezentowany przez już czwartego obrońcę. Po tym, jak w grudniu zrezygnował z usług Marcina Lipskiego. Z urzędu wyznaczono mu mecenasa Marcina Kminkowskiego.
Czwarty obrońca
Jak przekazał nam mecenas Lipski, na początku roku otrzymał list od Stefana W. – Wynika z niego, iż wprawdzie jest on zadowolony z dotychczasowej obrony jego osoby, jednakże uznaje, że jego sprawa jest sprawą prostą i nie widzi potrzeby, aby musiał być na etapie postępowania sądowego reprezentowany przez obrońcę z wyboru – poinformował adwokat.
- Widziałem się z oskarżonym pod koniec roku, nic na to nie wskazywało. Oskarżony ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym, logicznym myśleniem, z podejmowaniem racjonalnych decyzji. Nie do końca zna wagę swoich czynów i tego, co robi - przyznał mecenas.
Trzy rany zadane nożem
Do zabójstwa doszło 13 stycznia 2019 roku. 27-letni wówczas Stefan W. podczas Światełka do Nieba - gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - wbiegł na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał prezydentowi Gdańska kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna uniósł w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany, chodził po scenie.
- Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny.
W nocy z 13 na 14 stycznia 2019 roku Adamowicz przeszedł w szpitalu operację. Następnego dnia zmarł, nie odzyskując przytomności. Sekcja wykazała, że miał trzy głębokie rany: jedną w okolicy serca i dwie brzucha.
Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa Pawła Adamowicza w zamiarze bezpośrednim z motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania. Obu czynów W. dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa.
Prokuratura: zabił z zemsty
Przesłuchany kilkukrotnie w toku śledztwa oskarżony Stefan W. nie przyznał się winy. - W toku postępowania napisał list otwarty do członków rodziny, w którym przeprosił "za zabicie dobrego człowieka" - mówiła Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Śledczy ustalili, że motyw zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza przedstawiony został "przez oskarżonego Stefana W. w oświadczeniu wygłoszonym przez niego bezpośrednio po dokonaniu ataku".
- Zebrany materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie innej motywacji niż ta przyjęta w początkowej fazie śledztwa. Była to chęć dokonania zemsty z powodu niesłusznego i zbyt wysokiego, według oskarżonego, wyroku za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Oskarżony utożsamiał osobę prezydenta miasta Gdańska ogólnie z osobami, które sprawowały wszelką władzę, w tym sądowniczą w czasie, gdy zapadł wobec niego skazujący wyrok - podała prokurator.
Może odpowiadać przed sądem
Po analizie trzeciej opinii ekspertów w sprawie zdrowia psychicznego Stefana W., śledczy przekazali, że miał on ograniczoną poczytalność, co oznacza, że może odpowiadać przed sądem. W takim przypadku sąd może także zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Za zabójstwo z motywacji zasługującej na szczególne potępienie grozi pozbawienie wolności na czas nie krótszy niż 12 lat, kara 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie.
Wcześniej dwa zespoły biegłych wydały w sprawie opinie zawierające odmienną ocenę stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu zabójstwa. Według śledczych "podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków". Z tego powodu prokuratura powołała trzeci zespół biegłych.
Rodzina i przyjaciele żegnają Pawła Adamowicza
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24