36-letnia lekarka z Trójmiasta po raz drugi pijana przyjmowała pacjentów. Wydaje się, że kobieta jest bezkarna. Trwa jedno postępowanie w jej sprawie, ale do tej pory nie udało się go zakończyć. Prokuratura wciąż nie ma opinii, że życie lub zdrowie pacjentów było zagrożone. A tylko wtedy można mówić o przestępstwie. Wtedy lekarka straciła pracę, ale szybko znalazła nową. Z Pucka przeniosła się do Gdańska, gdzie znowu była pijana w pracy.
Gdańscy policjanci zatrzymali lekarkę, która była pijana, gdy przyjmowała w jednej z gdańskich przychodni. Badanie alkomatem wykazało, że miała ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Okazuje się, że to nie pierwszy raz, kiedy zajmowała się pacjentami będąc "na podwójnym gazie".
To nie pierwszy raz
Do podobnej sytuacji doszło we wrześniu ubiegłego roku, kiedy kobieta pracowała jeszcze w puckim szpitalu. Wówczas kobiet zdążyła przepracować tylko dwa dni. Po tym jak przyjmowała pacjentów po pijanemu straciła pracę. Prokuratura cały czas prowadzi postępowania w tej sprawie. Do tej pory nie udało się go zakończyć, bo rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy nie przygotował ekspertyzy, która miała wskazać czy Maja M. naraziła zdrowie i życie pacjentów czy też nie.
- Dotychczasowe przesłuchania świadków, czyli rodziców dzieci, które przyjmowała kobieta z 3 promilami, nie wykazały zastrzeżeń rodziców do obowiązków wykonywanych przez lekarkę, bądź świadomego narażenia życia czy zdrowia małych pacjentów. O opinię poprosiliśmy na początku postępowania. Do tej pory jej nie otrzymaliśmy - powiedział TVN24 Sławomir Dzięcielski z Prokuratury Rejonowej w Pucku.
Zgodnie z prawem przyjmowanie pacjentów w stanie nietrzeźwości to wykroczenie. Chyba że biegli wskażą, że kobieta naraziła zdrowie pacjentów. Wtedy jest to już przestępstwo.
Znieważyła policjantów
Kobieta wpadła po raz drugi w miniony piątek, kiedy jeden z pacjentów gdańskiej przychodni poinformował policję, że kobieta może być pod wpływem alkoholu. Na miejsce przyjechał patrol.
- Od razu dało się wyczuć woń alkoholu od lekarki. Do tego kobieta cały czas była bardzo agresywna. Szarpała się, kopała i znieważała policjantów. Nie chciała się też zgodzić na badanie alkomatem - mówiła Aleksandra Siewert z KMP Gdańsk.
Tuż po pobraniu krwi, lekarka zgodziła się w końcu na badanie alkomatem. Po dwóch godzinach od zatrzymania miała ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Usłyszała zarzuty
36-latka trafiła do aresztu i jeszcze w sobotę usłyszała zarzut naruszenia nietykalności osobistej policjantów oraz ich znieważenie. Za pierwszy zarzut grożą jej 3 lata więzienia, a za drugi rok. Kobietę zwolniono do domu.
Jak dowiedział się portal tvn24.pl kobieta zdążyła przyjąć 16 pacjentów. Policjanci sprawdzają czy działania lekarki mogły doprowadzić kogoś do utraty zdrowia lub życia.
- Przesłuchujemy pacjentów oraz współpracowników - dodaje Siewert.
"Nic nie wiedziałyśmy"
Szefowa przychodni, w której przyjmowała lekarka, twierdzi, że 36-latka pracowała od 2,5 tygodnia. Kobieta miała przedstawić wszelkie potrzebne dokumenty.
- Nie miałam pojęcia, że już wcześniej miała w pracy incydenty z alkoholem. Lekarka już u nas nie pracuje. Natychmiast została zwolniona dyscyplinarnie - mówi Bożena Strychalska, prezes przychodni w rozmowie z dziennikarką TVN 24.
Były pracodawca lekarki podkreśla, że nie ma możliwości, żeby sprawdzić czy potencjalny pracownik nie ma kłopotów z alkoholem. Dotychczasowe zachowanie kobiet, również nie wzbudzało podejrzeń.
- Sprawnie obsługiwała pacjentów. Bardzo dużo pracowała i przyjmowała nawet więcej pacjentów. Żadne jej zachowanie nie zdradzało, że może mieć takie kłopoty - dodaje Urszula Mijas, członek zarządu NZOZ w Gdańsku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze