Zgłoszenie o niebezpiecznej sytuacji policjanci z Gdańska przyjęli w czwartek. Do samego zdarzenia doszło jednak kilka dni wcześniej. Do jednego z osiedlowych sklepów wszedł 55-latek, który chciał kupić kilka butelek piwa. Było już po godzinie 22, więc - zgodnie z obowiązującymi przepisami - ekspedient nie mógł sprzedać mu alkoholu.
- Mężczyzna zaczął się awanturować i wyganiać ze sklepu pozostałych klientów. Sytuacja zrobiła się szczególnie niebezpieczna, gdy w pewnym momencie wyjął z kieszeni nóż i zaczął nim wymachiwać. Swoją agresję skierował na obywatela Białorusi, który też był w sklepie. Trzymając w ręce nóż, przeklinał i kazał się wynosić z jego kraju. Mężczyzna był przestraszony, przepraszał, jednak agresor nie dawał za wygraną - mówi asp. szt. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
55-latek usłyszał zarzuty
Ostatecznie nikt nie został ranny. Kiedy kilka dni później policjanci dostali zgłoszenie, rozpoczęli poszukiwania 55-latka.
- Zabezpieczyli monitoring, rozmawiali też z osobami, które mogły mieć przydatne informacje na temat zdarzenia i sprawcy. Dzięki bardzo dobremu rozpoznaniu kryminalni ustalili tożsamość mężczyzny i jego adres. Na początku tygodnia 55-latek z Gdańska został zatrzymany w mieszkaniu swojej partnerki na terenie Gdańska - dodaje Chrzanowski.
Mężczyzna usłyszał zarzuty kierowania gróźb wobec osoby z powodu jej przynależności narodowej oraz dopuszczenia się czynu o charakterze chuligańskim. 55-latek został objęty policyjnym dozorem, ma też zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego oraz sklepu, w którym doszło do zdarzenia.
Za tego typu przestępstwo grozi do 5 lat więzienia. Jednak jest to czyn o charakterze chuligańskim, dlatego sąd może dodatkowo zwiększyć karę o połowę.
Autorka/Autor: MAK/tok
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KMP Gdańsk