Gdyńska prokuratura przeprowadzi postępowanie sprawdzające, w którym przyjrzy się działalności Fundacji Pomocy Dzieciom "Maciuś" z Gdyni. Media informowały, że tylko znikoma część pieniędzy wpłacanych dla Fundacji na głodne dzieci wydawana jest zgodnie z przeznaczeniem.
- Decyzję o przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego prokurator podjął po doniesieniach medialnych szef reprezentowanej przez nią instytucji - poinformowała Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Sprawa trafi do Prokuratury Rejonowej w Gdyni, gdzie swoją siedzibę ma Fundacja. Dopiero na bazie informacji zebranych w postępowaniu prokuratorzy podejmą decyzję co do ewentualnego wszczęcia śledztwa – zaznaczyła prokurator.
Pieniądze trafiały do Szwajcarii
O działalności Fundacji "Maciuś" napisała "Rzeczpospolita". Z artykułów, które ukazały się w tej gazecie w poniedziałek i wtorek wynika, że Fundacja co roku uzyskuje od darczyńców kilka milionów złotych na pomoc głodnym dzieciom, jednak gros tych pieniędzy wydawanych jest na działalność operacyjną. Głównie na zlecenie obsługi wysyłkowej listów z prośbą o pomoc dzieciom prywatnej spółce SAZ Dialog Europe AG z siedzibą w Szwajcarii.
Jak wynika z informacji gazety, na dożywianie dzieci Fundacja przeznacza niewielką część dochodów - w 2009 r. tylko 218 tys. zł, a w 2010 r. - 343 tys. zł.
Fundacja się tłumaczy
W rozesłanym mediom oświadczeniu przedstawiciele Fundacji przyznają, że organizacja korzysta z usług firm zewnętrznych, które dzwonią, bądź wysyłają listy do przyszłych darczyńców. - Fundacja „Maciuś” w dobrej wierze rozpoczęła współpracę z firmą SAZ, ponieważ posiadając kilkudziesięcioletnie doświadczenie gwarantowała ona pozyskanie środków finansowych na taką skalę, jaka jest konieczna przy dożywianiu dzieci w całej Polsce. Wydatki m.in. na kupno bazy adresowej, która jest własnością Fundacji, traktujemy jak inwestycję. Tylko dzięki niej możemy zbierać odpowiednie fundusze - napisano m.in. w oświadczeniu.
Bez pozwolenia od kilku lat
- Już przed kilkoma laty UKS zwracał Fundacji uwagę, że środki wpłacone na jej konto przez darczyńców pozyskanych w efekcie kampanii listowej powinny być wykazywane w sprawozdaniach finansowych jako środki uznane w zbiórce publicznej - poinformował Andrzej Bartyska, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku.
- Fundacja nie zgodziła się z taką interpretacją, rozpoczęła w tej sprawie spór sądowy, ale nadal odmawiała wykazywania wspomnianych środków w sprawozdaniach, w wyniku czego już kilka lat temu straciła pozwolenie ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na przeprowadzanie zbiórek publicznych - wyjaśnił Bartyska.
"Wysyłka listów nie jest zbiórką publiczną"
W rozesłanym mediom oświadczeniu przedstawiciele Fundacji poinformowali, że przed rozpoczęciem kampanii listowej w 2007 r. zasięgnęli opinii MSWiA i uzyskali informację, że "wysyłka listów nie jest zbiórką publiczną". "Zarazem koszty te zostały wykazane w publicznie dostępnym sprawozdaniu rocznym, które każda zainteresowana osoba może w każdej chwili przeczytać" - napisali w oświadczeniu przedstawiciele Fundacji.
"800 tys. niedożywionych dzieci"
To na zlecenie Fundacji Pomocy Dzieciom "Maciuś" powstał raport mówiący o tym, że ok. 800 tys. dzieci z klas 1-3 w Polsce jest niedożywionych. Raport stał się przyczynkiem kontrowersyjnej wypowiedzi posła PO Stefana Niesiołowskiego. Odnosząc się 5 marca w TVN24 do tej informacji poseł powiedział, że dane nie mogą być prawdziwe, bo dzisiaj dzieci nie jedzą np. dziko rosnącego szczawiu czy śliwek ulęgałek i mirabelek. - Myśmy grali w piłkę, bo była przerwa, to wyjedliśmy cały szczaw z nasypu i wszystkie śliwki ulęgałki, mirabelki jedliśmy. Dzisiaj te wszystkie gruszki, śliwki leżą i nikt tego nie zbiera - mówił.
Autor: md//kv/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24