Ruszył proces 29-letniego Dawida S., oskarżonego o usiłowanie zabójstwa syna. Kiedy trzymiesięczny chłopiec trafił do szpitala, miał tak dużo złamań, że - jak mówili lekarze - nie miał już nawet siły płakać. - Sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem - przekazała Iwona Piotrowska z elbląskiej prokuratury. Mężczyzna oskarżony został także między innymi o znęcanie się nad matką dziecka i ich psem.
Proces ruszył po godzinie 9 przed Sądem Okręgowym w Elblągu. Wyłączona została jawność.
- Ojcu dziecka zarzucono popełnienie przestępstwa usiłowania pozbawienia życia dziecka poprzez wielokrotne używanie wobec niego przemocy fizycznej, skutkującej licznymi różnoczasowymi złamaniami kończyn, żuchwy, żeber, stłuczeniem okolicy nerki, czym naraził dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - mówiła w grudniu 2019 roku Iwona Piotrowska z Prokuratury Okręgowej w Elblągu. - Działał ze szczególnym okrucieństwem z uwagi na wiek pokrzywdzonego i wynikającą z tego jego nieporadność, doznawany ból i cierpienie - dodała.
To jednak nie wszystkie zarzuty, jakie usłyszał 29-latek.
- Oskarżonemu zarzucono również popełnienie przestępstwa znęcania się nad matką dziecka, znęcanie się nad posiadanym psem oraz popełnienie przestępstwa udzielania innej osobie substancji psychotropowych w postaci amfetaminy - dodała Piotrowska.
Łącznie usłyszał więc cztery zarzuty, z czego za najcięższy, jakim jest "usiłowanie zabójstwa człowieka ze szczególnym okrucieństwem" grozi mu dożywocie.
Dawid S. nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Grozi mu dożywocie.
"Nie miało już siły płakać"
- Rodzice przywieźli chłopca z obrzękiem łokcia lewego. Lekarz stwierdził po zrobieniu zdjęcia rentgenowskiego, że to był prawdopodobnie uraz, który mógł być wynikiem jakiegoś uderzenia - mówiła wtedy Małgorzata Adamowicz, rzecznik prasowy Szpitala Miejskiego im. św. Jana Pawła II w Elblągu.
Od razu wezwano policję, a dziecku zrobiono dodatkowe badania.
- W wyniku tych badań rentgenowskich stwierdzono złamanie licznych kości kończyn. W zasadzie każda była złamana, czyli obie kości udowe, obie kości ramienne, kości przedramienia, kości podudzia jednego i drugiego. Była złamana żuchwa, było uszkodzenie głowy, kości czaszki, była stłuczona nerka - wymieniała obrażenia rzecznik. - Dziecko przywiezione przez rodziców do szpitala nie płakało. Można by powiedzieć, tak jak mówią lekarze i ordynator, że tyle złamań, tyle cierpienia, ile to dziecko doznało, sprawiło, iż nie miało już siły płakać - dodała rzecznik.
Chociaż 29-latek usłyszał także zarzuty znęcania się nad matką dziecka, ona sama nie wierzyła, że mężczyzna pobił syna. Kobieta zgłosiła się do redakcji UWAGI! i opowiedziała o tym że "ufała bezgranicznie" Dawidowi S. i podejrzewa, że "partner może źle złapał dziecko".
Decyzją sądu rodzinnego matka chłopca została pozbawiona władzy rodzicielskiej. Dziecko jest pod opieką rodziny zastępczej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24