Leśnicy, nauczyciele, duchowni, urzędnicy, listonosze i wielu innych. Archeolodzy znaleźli ponad tonę ludzkich kości w "Dolinie Śmierci" na obrzeżach Chojnic (Pomorskie). To szczątki ponad 700 osób zabitych przez Niemców jesienią 1939 roku i w styczniu 1945 roku. Nie poznamy wszystkich nazwisk, ale teraz zostali oni godnie pochowani na cmentarzu Ofiar Zbrodni Hitlerowskich w Chojnicach. Uroczystości miały charakter państwowy.
"Mogiła zbiorowa setek ofiar zbrodni niemieckich dokonanych na chojnickich polach igielskich w czasie II wojny światowej" – te słowa widnieją na płycie nagrobnej posadowionej na środku grobu, w którym umieszczono 188 trumien, małych i pełnowymiarowych, z toną ludzkich szczątków ponad 700 ofiar.
Grób przygotowany został na cmentarzu Ofiar Zbrodni Hitlerowskich przez Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej, który we współpracy z Urzędem Miasta w Chojnicach był organizatorem uroczystości. Te miały charakter państwowy. Mszy św. w Bazylice Mniejszej pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela i ceremonii pogrzebowej przewodniczył biskup pelpliński Ryszard Kasyna. Wzięli w nich udział m.in. przedstawiciele władz państwowych, regionalnych i lokalnych, parlamentarzyści, służby mundurowe oraz rodziny pomordowanych.
W Bazylice Mniejszej po nabożeństwie Dariusz Waldemar Dudek, doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy, zapewnił, że prezydent "jest wierny pamięci i tożsamości". - Przekazuję w imieniu pana prezydenta wyrazy szacunku dla Instytutu Pamięci Narodowej, kierowanego przez prezesa Karola Nawrockiego, i wszystkich ludzi dobrej woli, zaangażowanych w trud odkrycia prawdy, godnego pochówku – mówił Dudek. Zaznaczył, że "do naszej kultury należy szacunek dla zmarłych i miejsca ich pochówku".
- Chciałbym pokłonić się, w imieniu pana prezydenta i własnym, rodzinom ofiar. Polska żyje także dzięki nim, chociaż zginęli w sposób niezawiniony. Bądźmy pewni, że dopóki my żyjemy, pamięć o nich nie zaginie. To jest element naszej polskiej tożsamości – podkreślił doradca prezydenta.
Z kolei Maciej Samsonowicz, doradca wicepremiera, ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, ogłosił inicjatywę zwołania komitetu, którego celem będzie budowa pomnika poświęconego pamięci pomordowanych w Dolinie Śmierci, ofiar zbrodni pomorskiej. - Honorowy patronat nad całą inicjatywą obejmie premier Władysław Kosiniak-Kamysz – mówił w chojnickim kościele Samsonowicz.
Doradca szefa MON odczytał także list Kosiniaka-Kamysza skierowany do uczestników ceremonii pogrzebowej, w którym ten przypomniał o zbrodni pomorskiej. Określając ją jako "szeroko zakrojoną akcją eksterminacyjną polskiej inteligencji", której niszczycielskiej siły i krwawego bilansu "nikt nie przewidział".
"O Chojnicach powinniśmy myśleć szczególnie, bo to miejsce jest jednym z symboli niewyobrażalnej tragedii i brutalności, której doświadczyła wtedy (w czasie II wojny światowej – red.) nasza ojczyzna. Znajdująca się tam mogiła przypomina nam o ogromie cierpienia, jakie dotknęło mieszkańców tego regionu, i o potrzebie zachowania pamięci o tych, którzy padli ofiarą zbrodni pomorskiej. Musimy pamiętać o takich miejscach, zwłaszcza w obliczu agresji Rosji na Ukrainę. Bo jeśli nie wyciągniemy z historii wniosków, to zło znowu może się powtórzyć" – napisał szef MON.
W liście dodał, że jest przekonany, iż "trudna historia Polaków i Niemców nie powinna przeszkodzić w budowaniu naszych przyszłych relacji, pod warunkiem jednak, że prawda o wydarzeniach na Pomorzu z 1939 r. i 1945 r. zostanie ujawniona i moralnie osądzona, a zamordowani wtedy Polacy będą należycie uhonorowani".
"Nie chodzi o odwet, zemstę na winowajcach, ale o pamięć o ofiarach" – zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
"Te doły śmierci miały być też dołami amnezji, zapomnienia"
Prezes IPN dr Karol Nawrocki podkreślił, że każda śmierć jest wielkim bólem, dramatem. - Śmierć setek, tysięcy, setek tysięcy, milionów jest tragedią kolejnych milionów, tragedią naszego narodu. (…) Zbrodnia pomorska pochłonęła co najmniej 16 tysięcy osób. Tych, którzy Polsce przez całe swoje życie służyli - powiedział Nawrocki.
- Te doły śmierci miały być też dołami amnezji, zapomnienia – zaznaczył Nawrocki, dziękując prokuratorom Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku i naukowcom za to, "że nie zapomnieli, że dochodzą sprawiedliwości".
Badania trwają od czterech lat
Teren, na którym odnaleziono szczątki, to Pola Igielskie na obrzeżach Chojnic. Doliną Śmierci nazwali to miejsce mieszkańcy już po pierwszych egzekucjach, które odbyły się jesienią 1939 roku. Dlatego też dr Dawid Kobiałka w 2020 roku nazwał swój projekt "Archeologia Doliny Śmierci". O badaniach pisaliśmy od początku.
- Pogrzeb nie kończy śledztwa. To będzie trwało jeszcze co najmniej kilka miesięcy - mówi Kobiałka.
Podkreśla, że chociaż same badania były jego pomysłem, to od początku była to praca zespołowa, w którą zaangażowana była grupa naukowców z różnych ośrodków.
W latach 2021-2024 czynności procesowe w Dolinie Śmierci prowadził prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku z udziałem interdyscyplinarnego zespołu biegłych z zakresu archeologii, antropologii fizycznej oraz broni palnej i amunicji z Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Odnaleziono szczątki ponad 700 ofiar masowych egzekucji dokonanych jesienią 1939 roku oraz w styczniu 1945 przez funkcjonariuszy niemieckich formacji.
Nie wszystkie nazwiska są znane
Jak informuje Andrzej Pozorski, Dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca prokuratora generalnego, już w 2021 roku odnaleziono mogiłę ofiar egzekucji przeprowadzonych pod koniec stycznia 1945 roku. Osoby te zostały zamordowane, a ich ciała spalono później na prowizorycznie przygotowanych, drewnianych stosach.
- Z grobu wydobyto łącznie ponad tonę ludzkich kości, tylko w kilkudziesięciu przypadkach nienoszących śladu działania wysokiej temperatury. W mogile oraz na terenie bezpośrednio do niej przylegającej odnaleziono też blisko 500 łusek i pocisków do broni krótkiej, używanej przez niemieckie formacje wojskowe i policyjne - mówi prokurator Pozorski.
Do tej pory w śledztwie ustalono nazwiska 120 osób - to właśnie te zamordowane w Dolinie Śmierci pod koniec stycznia 1945 roku.
Kolejne prace odbyły się jesienią 2022 roku i latem 2023 roku. Ustalano przebieg polowych umocnień Wojska Polskiego, przygotowanych latem 1939 roku na wypadek wybuchu wojny - podczas śledztwa ustalono, że właśnie te umocnienia zostały wykorzystane przez Niemców jesienią 1939 roku do eksterminacji polskiej ludności cywilnej.
Jak informuje prokuratura, w rowach strzeleckich oddziały Selbstschutzu i SS dokonały masowych zabójstw Polaków, między innymi: nauczycieli, duchownych, ziemian, urzędników państwowych, w tym policjantów, strażników granicznych, leśników, celników, listonoszy, kupców, rzemieślników, rolników, członków Polskiego Związku Zachodniego oraz 218 pensjonariuszy Krajowego Zakładu Opieki Społecznej w Chojnicach. Obecnie trwają prace zmierzające między innymi do ustalenia tożsamości tych ostatnich.
- Osoby te w materiałach archiwalnych - zeznaniach świadków albo pracowników szpitala - funkcjonowały jako podmiot zbiorowy, jako osoby umysłowo chore, ich personalia nie były podawane. Co nie znaczy, że one nie są do ustalenia - mówi dr Dawid Kobiałka.
Tłumaczy, że chociaż Niemcy tuszowali ślady zbrodni, niszcząc groby i dokumentację, to chojnicki szpital był wówczas filią szpitala w Kocborowie, a tam jedna z kopii tej dokumentacji przetrwała. - Materiały są zapewne w archiwum, trzeba to teraz odnaleźć - mówi.
We wrześniu 2023 roku odnaleziono fragment polowych umocnień wojskowych. W wykonanym wówczas wykopie o wymiarach 5,5 m x 4 m znaleziono szczątki pochodzące od co najmniej kilkunastu osób. Przy nich odnaleziono przedmioty należące do ofiar - między innymi ozdobne spinki do mankietów męskich koszul, szczoteczkę do zębów, guziki, brzytwę, fragmenty odzieży.
W maju 2024 roku podjęto z kolei kompleksowe czynności procesowe, zmierzające do odnalezienia wszystkich ofiar masowych zabójstw dokonanych na tym terenie przez Niemców jesienią 1939 roku.
Efektem tych prac było odnalezienie czterech masowych mogił.
Cztery mogiły
W pierwszej mogile odnaleziono szczątki pochodzące od co najmniej 20 osób - kobiet i mężczyzn w wieku od 20 do 40 lat. Przy szczątkach ujawniono między innymi spinki do mankietów męskich koszul i metalowego orzełka, który pochodził najprawdopodobniej z czapki leśnika. Był również różaniec, medalik z wizerunkiem Matki Boskiej, krzyżyki z wizerunkiem Jezusa Chrystusa, klucze od drzwi mieszkań, guziki i fragmenty odzieży. Jak informuje prokuratura, właśnie te przedmioty potwierdzają, że ofiarami były osoby cywilne.
W drugiej mogile odnaleziono szczątki pochodzące od co najmniej stu kilkudziesięciu osób – mężczyzn w wieku ok. 22-30 lat. Ofiary były ułożone w pozycji: na plecach, na brzuchu i na boku. Jak wynika z ustaleń śledztwa, prawdopodobnie właśnie druga mogiła była miejscem skrytego pochówku pensjonariuszy Krajowego Zakładu Opieki Społecznej w Chojnicach, którzy pod koniec października 1939 roku zostali rozstrzelani przez funkcjonariuszy niemieckich, a ich ciała sprawcy ukryli w byłych polowych umocnieniach wojskowych.
Aby sprawdzić dwie kolejne mogiły, zrobiono wykop o długości ponad 50 metrów. Znalezione tam szczątki ekshumowano i przekazano do badań biegłych z zakresu antropologii i genetyki. Dopiero po badaniach będzie można określić liczbę osób, od których pochodzą.
Jak informuje prokuratura, na miejscu zabezpieczono również łuski i pociski kal. 7,62 mm i 9 mm, które pochodzą od broni strzeleckiej typu Browning, Parabellum i Mauser, powszechnie używanej przez grupy operacyjne niemieckiej policji i służb bezpieczeństwa oraz jednostki paramilitarne Selbstschutzu.
Prokuratorzy Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku w ramach prowadzonego śledztwa planują przeprowadzenie czynności również w kilku innych wytypowanych już miejscach Pomorza Gdańskiego, gdzie mogą się znajdować zbiorowe mogiły ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939 roku.
Zbrodnia pomorska była zaplanowaną akcją eksterminacyjną prowadzoną przez Niemców na terenie przedwojennego województwa pomorskiego w ponad 400 miejscowościach na polskiej ludności cywilnej. Na podstawie dokumentacji ekshumacyjnej i imiennych list ustalono ok. 16 tys. ofiar. W historiografii przyjęło się, że według różnych szacunków zostało zamordowanych od 20 do nawet 40 tys. osób. Największym miejscem kaźni są tzw. Lasy Piaśnickie, gdzie zginęło co najmniej 10 tys. osób. W wyniku zniszczenia dokumentacji i spalenia przez sprawców zwłok niemożliwe jest określenie pełnej liczby ofiar.
Źródło: TVN24/IPN/PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Andrzej Jackowski