Były szef Amber Gold Marcin P. i jego żona Katarzyna P. usłyszeli w poniedziałek przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku prawomocne wyroki. Wcześniej sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na 15 lat więzienia, a jego żonę na 12,5 roku więzienia. Ten pierwszy wyrok został utrzymany, drugi sąd złagodził o rok.
Prawomocny już wyrok w sprawie afery finansowej Amber Gold zapadł w poniedziałek przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku. Sąd skazał Katarzynę P. na 11 i pół roku więzienia, a Marcinowi P. podtrzymał wyrok 15 lat więzienia.
Sąd zdecydował się zaliczyć na poczet kary Katarzyny P. okres 8 lat, który już spędziła w areszcie. Oznacza to, że zostało jej 3,5 roku więzienia. Katarzyna P. odpowiadała z wolnej stopy – sąd rok temu uchylił jej areszt. Marcin P. przebywa w areszcie od 10 lat.
Marcina P. i jego żony Katarzyny P. nie było na odczytaniu wyroku.
W październiku 2019 roku sąd okręgowy skazał Marcina P. na 15 lat więzienia, a Katarzynę P. 12,5 roku więzienia. Apelację wnieśli zarówno obrońcy oskarżonych, jak i prokuratura.
Podczas rozpoczęcia procesu odwoławczego 28 kwietnia tego roku prokurator Prokuratury Okręgowej w Łodzi Tomasz Janicki stwierdził, że wyrok I instancji jest "niewspółmiernie łagodny do okoliczności". Wnosił o najsurowsze wymiary kar, przewidziane przez Kodeks karny, czyli 15 lat więzienia dla Katarzyny P. oraz 25 lat więzienia dla Marcina P.
Adwokat Michał Komorowski, obrońca oskarżonego Marcina P. domagał się uchylenia wyroku i przekazania do ponownego rozpoznania "z uwagi na zastrzeżenia co do procedowania sądu I instancji". Powiedział również, że - zdaniem obrony - w trakcie procedowania pojawiły się "pewne błędy w ustaleniach faktycznych, które skutkowały tym, że oskarżony został uznany za winnego czynów w takim kształcie, w jakim przypisał mu to sąd okręgowy" - tłumaczył.
Z kolei obrończyni Katarzyny P. chciała uniewinnienia swojej klientki.
Poszkodowani w tej sprawie przyznają, że często stracili oszczędności życia.
- Mają państwo przed sobą człowieka naiwnego - mówił jeden z pokrzywdzonych do dziennikarzy.
- Jestem oszukana i nie mam nadziei, że umrę w jakichś przyzwoitych warunkach - dodała kobieta.
- Rozpadały się małżeństwa, ludzie trafiali do psychiatrów, popadali w depresję, były próby samobójcze, do końca nie poznamy skali ludzkiego nieszczęścia, które było w tym przypadku ogromne - mówił w 2017 roku Piotr Litka, dziennikarz "Superwizjera" TVN.
Sąd skrócił wyrok Katarzynie P., bo "kierował się zasadą humanizmu"
W uzasadnieniu wyroku sędzia SA Jerzy Sałata wskazał, że sąd okręgowy dokonał prawidłowych ustaleń.
- Sąd odwoławczy stwierdził, że ustalenie winy obojga oskarżonych co do czynów im przypisanych zaskarżonych w wyroku jest prawidłowy, trafny i z tego punktu widzenia apelacja obrońców, którzy domagali się uniewinnienia, okazały się niezasadne - wskazywał sędzia.
Podkreślał, że w ramach działalności Amber Gold doszło do wykorzystania powierzonych spółce środków finansowych na cele niezgodne z postanowieniami umów zawieranych z klientami. Zaznaczył, że doszło do wprowadzenia klientów w błąd w związku z rzeczywistym dysponowaniem środków przy jednoczesnym braków towarów. - Nie nabywano złota. Amber Gold nie prowadziła obrotu metalami szlachetnymi - podkreślał sędzia.
Marcin P. przebywa w areszcie tymczasowym od sierpnia 2012 roku. To oznacza, że za 5 lat przestanie odbywać karę pozbawienia wolności. Jednak, może ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie.
Katarzyna P. została aresztowana w kwietniu 2013 roku. W październiku 2021 roku sąd uchylił jej areszt i zastosował wobec niej wolnościowe środki zapobiegawcze. Katarzyna P. jest pod dozorem policji (trzy razy w tygodniu musi zgłaszać się na komisariat i nie może opuszczać miejsca pobytu), nie może kontaktować się ze współoskarżonym i świadkami, ma zakaz opuszczania kraju, została też pozbawiona paszportu.
Sędzia SA Jerzy Sałata w trackie uzasadniania wyroku wskazał, że sąd skrócił wyrok Katarzynie P. mając na uwadze jej sytuację osobistą. - Sąd kierował się zasadą humanizmu - podkreślał sędzia.
Dodał, że obrońca Katarzyny P. próbowała dowieść, że oskarżona była szarym pracownikiem Amber Gold. Zdaniem sądu, Katarzyna P. wiedziała o przestępczej działalności spółki.
- Oskarżona zajmowała się działami produktów inwestycyjnych, marketingu, prowadziła nadzór (...). Codziennie otrzymywała raporty, listy wpłat i wypłat. Musiała znać skalę działalności przedsiębiorstwa - podkreślał sędzia Sałata.
W uzasadnieniu sędzia dodał, że oskarżona "z funduszu czerpała pełnymi garściami".
Prokuratura: sukces polskiego wymiaru sprawiedliwości
Prokurator z Prokuratury Okręgowej w Łodzi Tomasz Janicki tłumaczył, że po ogłoszeniu wyroku oskarżona powinna wrócić do zakładu karnego. Żeby go opuścić przed terminem, "będzie musiała złożyć wniosek do sądu o zastosowanie warunkowego zwolnienia" - tłumaczył.
Dodał również, że poniedziałkowy wyrok Sądu Apelacyjnego jest "sukcesem polskiego wymiaru sprawiedliwości".
Według niego sukcesem jest to, że udało się przeprowadzić śledztwo w dość krótkim terminie, uwzględniając liczbę osób pokrzywdzonych i liczbę dowodów, jakie trzeba było zgromadzić na potwierdzenie popełnienia przez oskarżonych czynów, które zostały finalnie sformułowane w zarzutach aktu oskarżenia.
Prokurator dodał, że sąd pierwszej instancji procedował tylko przez trzy lata od momentu skierowania aktu oskarżenia.
9345 stron uzasadnienia wyroku
Sąd pierwszej instancji skazał Marcina P. i Katarzynę P. w październiku 2019 roku, ale z uwagi na obszerność sprawy sąd ukończył pisemne uzasadnienie wyroku w lipcu 2020 roku. Uzasadnienie wyroku liczy 9345 stron i zajmuje około 47 tomów akt sprawy.
Marcin P. przebywa w areszcie od sierpnia 2012 roku. Katarzyna P. została aresztowana w kwietniu 2013 roku. W październiku 2021 rok sąd uchylił jej areszt. Sąd zastosował wobec oskarżonej wolnościowe środki zapobiegawcze. Katarzyna P. jest pod dozorem policji (trzy razy w tygodniu musi zgłaszać się na komisariat i nie może opuszczać miejsca pobytu), nie może kontaktować się ze współoskarżonym i świadkami, ma zakaz opuszczania kraju, została też pozbawiona paszportu.
Proces ws. Amber Gold przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się w marcu 2016 r. Marcinowi P. postawiono ogółem cztery, a Katarzynie P. dziesięć zarzutów.
Według prokuratury Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali w sumie ponad 18 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Oskarżenie dotyczy także prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy. Według prokuratury, Katarzyna P. i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu.
Odsetki miały być lepsze od bankowych
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 proc. do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, a tysiącom klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich.
Katarzyna P. i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express (nieistniejący już przewoźnik, w którym głównym inwestorem był Amber Gold) przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24