Twórcy Amber Gold skazani. Kary niższe niż żądał prokurator

Aktualizacja:
[object Object]
Zapadł wyrok w sprawie Amber Goldtvn24
wideo 2/9

Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Katarzynę P. na łączną karę 12 lat i 6 miesięcy więzienia, a Marcina P. na 15 lat więzienia. Twórcy Amber Gold mają zapłacić także grzywny i naprawić wyrządzone szkody. W maju gdański sąd uznał Katarzynę i Marcina P. za winnych oszustwa oraz niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Od tego czasu sędzia Lidia Jedynak czytała wyrok.

Sąd ogłosił wymiar kary dla oskarżonych ws. afery finansowej Amber Gold. Proces trwał ponad trzy lata.

Sędzia Lidia Jedynak w uzasadnieniu wyroku wskazała, że oskarżeni działali wspólnie. Tym samym sąd nie dał wiary wyjaśnieniom Katarzyny P., że nie miała ona świadomości, iż działa wbrew prawu. - Działała aktywnie, szkoliła pracowników, uczestniczyła w zawieraniu umów, posiadała wiedzę, ile złota jest kupowane, na jakie kwoty zawierane są umowy – wyliczała sędzia.

585 milionów strat

Sędzia Jedynak wykazała także, że Amber Gold miała cechy charakterystyczne dla piramidy finansowej. – Zyski pochodziły jedynie z wpłat kolejnych klientów. Firma nie prowadziła żadnej działalności inwestycyjnej, która mogłaby przynosić zyski – mówiła sędzia.

Klienci zdaniem sądu wprowadzani byli w błąd. Wartość zabezpieczonego złota była także znacznie niższa niż powinna, a firma nie prowadziła rzetelnych sprawozdań. W sumie szkoda, którą spowodowali oskarżeni, miała sięgnąć 585 milionów złotych.

Katarzyna P. została skazana na 12 lat i sześć miesięcy więzienia. Ma także zapłacić 135 tysięcy złotych grzywny. Marcin P. dostał 15 lat więzienia. On ma zapłacić grzywnę w wysokości 159 tysięcy złotych.

Sędzia Jedynak odniosła się także do tego, że prokuratura proponowała dla pary karę po 25 lat więzienia. - Byłoby to objawem nadmiernej surowości. Taką karę orzeka się w przypadku zabójstw - argumentowała.

Dodatkowo skazani mają zakaz prowadzenia działalności gospodarczej przez 10 lat. Oboje mają też naprawić wyrządzone krzywdy, czyli zwrócić pieniądze poszkodowanym. Są to kwoty od kilku do nawet kilkuset tysięcy złotych. Wyrok nie jest prawomocny.

Niedosyt prokuratury

Iwona Janeczek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która prowadziła postępowanie przeciw P. przekazała nam, że prokuratorzy czekają na szczegółowe uzasadnienie wyroku na piśmie, szczególnie części dotyczącej Katarzyny P. – Rola oskarżonych była podzielona, przeplatali się w aspektach swojej działalności. Dzielili się zarówno wiedzą, jak i zadaniami, kompetencjami - wyjaśnia.

- Ten wyrok budzi dla prokuratury pewien niedosyt, chociażby z samego faktu wnoszenia w głosach końcowych o wymierzenie kar łącznych po 25 lat pozbawienia wolności – powiedział nam Tomasz Janicki z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Oboje prokuratorzy podkreślili, że nie wykluczają apelacji, ale na ostateczną decyzję jest jeszcze za wcześnie. Prokuratura złożyła także wniosek o przedłużenie aresztu dla oskarżonych do końca marca, na który sąd przystał.

Obrońca Marcina P., Michał Komorowski, już zapowiada, że "z dużym prawdopodobieństwem" złoży apelację od wyroku.

- Na razie złożymy wniosek o uzasadnienie wyroku, po jego uzyskaniu i przeanalizowaniu będziemy podejmować taką ostateczną decyzję, ale należy się spodziewać, że ta apelacja zostanie wywiedziona - mówił dziennikarzom po ogłoszeniu wymiaru kary.

Długie czytanie

Już w maju tego roku sąd uznał Katarzynę i Marcina P. za winnych. Stwierdził wtedy, że twórcy Amber Gold wprowadzali klientów w błąd i "prowadzili działalność parabankową bez pozwolenia". Na ogłoszenie wymiaru kar musieliśmy jednak poczekać kilka miesięcy.

Sędzia miała do przeczytania 59 tomów po 200 stron każdy. Wymiar i uzasadnienie są w ostatnim tomie.

Wszytko przez obowiązujące do września tego roku przepisy. Dokładnie zgodnie z art. 418 Kodeksu postępowania karnego sąd musiał odczytać całą sentencję wyroku razem z listą osób poszkodowanych i zarzutami. Kiedy poszkodowanych jest ponad 18 tysięcy, a proces trwał ponad trzy lata, odczytanie wyroku musiało trwać miesiącami.

Na początku września wszedł w życie znowelizowany Kodeks postępowania karnego. Paragraf 1b w artykule 418 pozwala sędziemu na zwięzłe odczytanie wyroku. Nowe przepisy nie obowiązywały jednak sędzi Jedynak, która zaczęła wyrok już czytać.

180 rozpraw, 730 świadków, 10 biegłych i żądanie 25 lat

Akt oskarżenia w sprawie Amber Gold wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 roku. Liczy on prawie dziewięć tysięcy stron.

Jak ustaliła prokuratura, Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali ponad 18 tysięcy klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych. Oskarżenie dotyczyło także prowadzenia działalności parabankowej oraz prania brudnych pieniędzy.

Według prokuratury Katarzyna P. i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu. W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Oskarżeni w trakcie śledztwa nie przyznali się do winy, odmawiali składania wyjaśnień bądź - składając je - zaprzeczali prokuratorskim ustaleniom.

W marcu 2016 roku przed Sądem Okręgowym w Gdańsku ruszył proces w ich sprawie. Toczył się on w sposób jawny. Sąd zakazał jednak upubliczniania treści wyjaśnień oskarżonych oraz zeznań świadków. Dziennikarze i publiczność mogli być więc obecni na sali rozpraw, ale nie mogli relacjonować przebiegu procesu. Podejmując taką decyzję, sędzia Lidia Jedynak argumentowała, że nie chce, by świadkowie zeznający w tej sprawie, znali zeznania osób wcześniej przesłuchiwanych.

W trakcie przewodu sądowego odbyło się ponad 180 rozpraw, podczas których przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. Część przesłuchań odbyło się za granicą, m.in. w USA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii. Prowadziły je polskie ambasady lub konsulaty.

Pod koniec postępowania – w pierwszych miesiącach br. - sąd, zgodnie z przepisami, odczytywał na kilku posiedzeniach listę dokumentów, które stanowią materiał dowodowy w tej sprawie, a na kilku kolejnych - listę około 16 tysięcy nazwisk świadków, którzy fizycznie przed sądem nie zeznawali, ale zeznania których sąd zaliczył w poczet materiału dowodowego.

Prokuratorzy chcą po 25 lat dla oskarżonych

Mowy kończące proces rozpoczęły się w drugiej połowie kwietnia br.

Jako pierwsi głos zabrali prokuratorzy, którzy wnieśli o kary 25 lat więzienia dla każdego z oskarżonych.

- Wydaje się, że kara wnioskowana przez prokuraturę jest surowa, wysoka i dolegliwa. Rzeczywiście tak jest, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy, sumę wyłudzonych pieniędzy i liczbę pokrzywdzonych i oszukanych osób, jedynie taka kara jest w stanie spełnić swoją rolę w zakresie indywidualnego oddziaływania, jak i zakresie prewencji, a także zadośćuczyni społecznemu poczuciu sprawiedliwości - mówiła 18 kwietnia w sądzie prokurator Izabela Janeczek.

Podkreślała, że kary dla dwojga oskarżonych muszą być "niewątpliwie surowe".

- Dwoje całkiem zwyczajnych ludzi, wymyślając, na szczęście, niedoskonały i przeciętnie skomplikowany plan oszustwa, spowodowało nieprzeciętne wręcz skutki w postaci szkody majątkowej, która jest jedną z największych w polskich procesach karnych, a z pewnością taką, która dotknęła największą liczbę pokrzywdzonych - uzasadniała Janeczek.

Zaznaczyła też, że działanie oskarżonych cechowało "wyrachowanie i bezwzględność", ich działalność trwała ponad trzy lata i obejmowała cały kraj. Prokurator podkreślała, że poszkodowani przez działalność oskarżonych utracili "renty, emerytury, oszczędności, a często także dorobek całego życia".

- Amber Gold od samego początku istnienia jedynie stwarzał pozory legalnie prowadzonej działalności gospodarczej. Wszystkie dowody przeprowadzone przed sądem prowadzą do jedynie słusznego związku, że spółka ta funkcjonowała w sposób charakterystyczny dla piramidy finansowej. Jej istnienie oparte było na wprowadzaniu klientów w błąd odnośnie wielu aspektów jej działalności – mówił w swojej mowie końcowej prokurator Tomasz Janicki.

Prokuratorzy dowodzili, że lokaty zawierane przez klientów Amber Gold tylko w śladowych ilościach miały pokrycie w szlachetnych kruszcach, tj. złocie, srebrze i platynie; umowy z klientami nie były w żaden sposób ubezpieczone, a właściciele spółki nie prowadzili rzetelnej rachunkowości. - W chwili rozpoczęcia działalności Amber Gold, od dnia założenia pierwszej lokaty, spółka nie posiadała żadnych środków umożliwiających jego faktyczne funkcjonowanie - zaznaczył prokurator Janicki.

Pełnomocnik przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego (KNF była w procesie oskarżycielem posiłkowym) Piotr Mirosz wniósł o wymierzenie oskarżonym surowej kary, ale nie sprecyzował jej wysokości. - Amber Gold to było zorganizowane kłamstwo na najwyższym poziomie profesjonalizmu, za którym kryje się bezmiar ludzkiej krzywdy - podkreślił.

Obrońcy wnosili o uniewinnienie

23 kwietnia swoje stanowisko kończące postępowanie wygłosił Michał Komorowski, obrońca Marcina P.

- Czego mój klient może oczekiwać od tego procesu, skoro już 26 listopada 2012 r. usłyszał od składu sędziowskiego, że jego wyjaśnienia uważane są za niewiarygodne (...) Czego może oczekiwać oskarżony, kiedy 29 marca słyszy, że przygotowany jest już projekt wyroku skazującego wobec niego? I dlatego moja sytuacja jako obrońcy ma charakter szczególny, bo oskarżony wie, w jakiej sytuacji się znajduje i spodziewa się, jaki finał tego procesu go spotka - powiedział wtedy adwokat.

Dodał, że prokuratura nie wykazała wszystkich przesłanek, które są konieczne, aby udowodnić popełnienie przez Marcina P. przestępstwa oszustwa.

- Marcin P. stanął pod zarzutem tego, że wprowadzając w błąd kilkanaście tysięcy osób, doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Żaden z pokrzywdzonych nie miał kontaktu z oskarżonym – to wprowadzenie w błąd nie miało więc charakteru bezpośredniego – przekonywał Komorowski.

- Nie wykazano, w jaki sposób pokrzywdzeni mieliby być wprowadzeni w błąd. Przesłuchiwani na sali rozpraw pokrzywdzeni nie wypowiadali się, czy wiedzieli na jakich warunkach zawierali umowy z Amber Gold; odpowiadali, że nie wiedzieli, po jakim kursie kupowali złoto, co tak naprawdę się działo z ich pieniędzmi. Oni byli zainteresowani tylko procentem. Czy ludzie, którzy naprawdę powierzają całe oszczędności swojego życia rzeczywiście nie zastanawiali się, co się dzieje z ich pieniędzmi? Czy tak można rzeczywiście postąpić, jeśli dokłada się należytej staranności? A po drugiej stronie mamy treść umowy, która zdaniem obrony została wykonana w całym zakresie, nie przekroczono żadnego z jej zapisów - zaznaczył Komorowski.

Przekonywał, że spółka Amber Gold byłaby w stanie wywiązać się ze wszystkich umów, gdyby nie uniemożliwiono jej dalszej działalności.

- I dlatego gdyby nie fakt z uniemożliwieniem wykonywania działalności spółkom Amber Gold (z grupy OLT Express), doprowadzeniem do utraty płynności finansowej, poprzez zamknięcie rachunków bankowych oraz wytworzenie negatywnego odbioru całej grupy spółek, co zablokowało de facto prowadzenie działalności gospodarczej, to spółka Amber Gold byłaby w stanie wywiązać się ze wszystkich zaciągniętych zobowiązań. (...) Do końca czerwca 2012 r. spółka Amber Gold wypłacała wszelkie depozyty, które miała wypłacić - argumentował adwokat.

Komorowski nie zgodził się też ze stanowiskiem prokuratury, która działalność Amber Gold nazwała piramidą finansową.

- Piramida finansowa ma zupełnie inny charakter. Piramidę finansową tworzy podmiot, który nie inwestuje pieniędzy tylko zatrzymuje maksymalną płynność środków finansowych, czekając na "godzinę zero" albo osiągnięcie pewnego pułapu i wówczas dokonuje defraudacji – przekonywał, dodając, że Amber Gold "dysponowała w trakcie swojej działalności setkami milionów złotych". - I mimo to nie doszło do tego, żeby ktokolwiek wypłacił te pieniądze i zniknął z nimi, tylko całe środki były w sposób przejrzysty rozdysponowywane i zgodnie z zasadami rachunkowości te operacje były księgowane - mówił Komorowski.

Uznał, że zlecona przez prokuraturę opinia biegłych audytorów dotycząca rachunkowości w Amber Gold jest niepełna i nie jest miarodajna.

- Oskarżony miał możliwość wywiązania się ze wszystkich zaciągniętych przez spółkę zobowiązań finansowych. Inwestycje prowadzone przez niego przy odpowiednim umożliwieniu, a nie zablokowaniu działalności spółek, doprowadziłoby do tego, że spółka osiągnęłaby zysk. Chociażby sama inicjatywa sprzedania pakietu większościowego udziałów OLT Express spowodowałaby przychód w wysokości 100 mln euro. Jeśli spółka byłaby zasilona tą kwotą, to nie tylko byłaby w stanie zwrócić wszystkie środki, które na lipiec 2012 r. pozostawały do zwrotu, to jeszcze osiągnęłaby zysk, który spowodowałby uzyskanie dodatniego wyniku finansowego. I dlatego gdyby nie czynniki zewnętrzne, wywołane przez działanie administracyjne, nie byłoby możliwości, żeby spółka nie wywiązała się z zaciągniętych zobowiązań - podkreślił obrońca.

Po mowie końcowej swojego obrońcy Marcin P. powiedział tylko, że podtrzymuje w całości stanowisko swojego adwokata.

Także obrońca Katarzyny P., mec. Anna Żurawska, w mowie końcowej wygłoszonej 6 maja wniosła o uniewinnienie klientki.

- Mam świadomość, że sprawa oskarżonych wzbudziła duże zainteresowanie opinii publicznej. Za sprawą mediów była przedstawiana jako jedna z największych afer ostatnich lat. Sąd również nadawał jej takie znaczenie, wypowiadając się w kolejnych decyzjach w przedmiocie tymczasowego aresztowania. Media przed procesem i w trakcie procesu epatowały opinię publiczną informacjami na temat oskarżonych, odzierając ich niejednokrotnie z prywatności, a nawet godności. Wielokrotnie przytaczały również nieprzychylne dla nich oceny i stawiały tezy związane z zarzutami - podkreśliła Żurawska.

Jak zauważyła, sam fakt postawienia komukolwiek jakiegoś zarzutu "niczego jeszcze nie przesądza".

- Żyjemy w tej części Europy i świata, gdzie każdy ma prawo do rzetelnego procesu. Rzetelnego procesu rozumianego jako sprawiedliwe rozpoznanie sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd. Prawo to zapewnia artykuł 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ratyfikowanej przez Polskę. Również konstytucja RP mówi, że każdy ma prawo do obrony i każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu - argumentowała.

Zaznaczyła, że prawo do rzetelnego procesu to nie jest "frazes" i "pustosłowie". - Rzetelny proces to jest przestrzeganie pewnych reguł związanych z prowadzeniem sprawy. (...) O tym, do czego prowadzi jednostronność i tendencyjność prowadzonego postępowania przygotowawczego i brak pogłębionej refleksji i koniecznego obiektywizmu na etapie postępowania sądowego, mogliśmy się przekonać niedawno na gruncie głośnej sprawy Tomasza Komendy, który spędził kilkanaście lat w więzieniu za czyn, którego nie popełnił - mówiła adwokatka.

Żurawska wyjaśniła, że oskarżona od początku procesu deklarowała gotowość bezpośredniego udziału w procesie. - Czy nie próbowano pozbawić jej tego prawa poprzez zaniechanie doprowadzania jej na rozprawę i organizowania tzw. wideokonferencji? (...) Czy na tym ma polegać prawo do rzetelnego procesu i prawo do obrony? - pytała adwokat.

Według adwokatki, "nieszczęściem" tej sprawy było także to, że równocześnie z procesem obradowała sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold. Żurawska oceniła, że przebieg obrad komisji, a zwłaszcza publiczne komentarze jej członków mogły wpływać na zeznania świadków przed sądem.

Obrońca przytoczyła też zeznania kilkunastu świadków, według których wszystkie decyzje inwestycyjno-finansowe w Amber Gold podejmował Marcin P., a Katarzyna P. nie miała wiedzy merytorycznej o działalności spółki.

- Czym, jako członek zarządu, zajmowała się moja klientka? Zajmowała się wyposażeniem lokali, wystrojem wnętrz i ich umeblowaniem, strojami dla pracowników, umiejscowieniem ulotek i plakatów. Zwracała uwagę na czystość pomieszczeń biurowych i zajmowała się organizacją imprez dla pracowników (...) Można z sarkazmem powiedzieć, że obszar władzy i decyzyjności mojej klientki w spółce był faktycznie imponujący. Moja klientka ufała mężowi. Ufała, że stworzona przez niego spółka działa zgodnie z prawem i w granicach prawa - przekonywała obrońca.

Zaznaczyła jednocześnie, że nie jest jej "intencją przerzucanie odpowiedzialności na współoskarżonego Marcina P.". - Bo podzielam w całości wszystkie tezy z wystąpienia mojego kolegi, obrońcy Marcina P. - mówiła.

Kusili inwestycjami w złoto i wysokimi zyskami

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 proc. do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich.

Według prokuratury spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.

Zdaniem śledczych, klienci od początku przy zawieraniu umów byli wprowadzani w błąd co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych przez nich pieniędzy - zapewniano ich, że za pieniądze kupowane będzie złoto, srebro lub platyna, co potwierdzać miały wystawiane certyfikaty. Lokaty rzekomo miały być ubezpieczone i gwarantowane przez Fundusz Poręczeniowy AG, na który klienci musieli wpłacać 1 proc. wartości każdej lokaty.

Obok oszustwa znacznej wartości oskarżonym zarzuca się także pranie pieniędzy wyłudzonych od klientów parabanku. Oskarżeni wielokrotnie - według śledczych - przelewali je na różne konta bankowe m.in. spółek grupy Amber Gold oraz innych podmiotów i osób.

Katarzyna P. i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express (nieistniejący już przewoźnik, w którym głównym inwestorem była Amber Gold) przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł.

Marcin P. przebywa w areszcie od sierpnia 2012 r., Katarzyna P. została aresztowana w połowie kwietnia 2013 r. Przebywając w więzieniu, kobieta zaszła w ciążę i została matką: ojcem był jeden z funkcjonariuszy Służby Więziennej.

Od września 2016 r. działała sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold. W połowie maja jej przewodnicząca Małgorzata Wassermann zaprezentowała członkom komisji projekt raportu kończącego prace. Posłowie mieli dwa tygodnie na zapoznanie się z nim i kolejne dwa tygodnie na zgłaszanie ewentualnych uwag. Raportem zajmie się już Sejm nowej kadencji.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: MAK/gp / Źródło: TVN24/PAP

Pozostałe wiadomości

W poniedziałek rano stan wody w Wiśle przy bulwarach w Warszawie spadł do poziomu 24 centymetrów. To najniższy wynik w historii pomiarów. Według prognoz w ciągu najbliższych dni ta wartość jeszcze spadnie.

Na wodowskazie już tylko 24 centymetry. A będzie jeszcze gorzej

Na wodowskazie już tylko 24 centymetry. A będzie jeszcze gorzej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w niedzielę na Woli. Tuż przy Bazarze Olimpia postrzelono mężczyznę. Policja potwierdziła, że udzielano mu pomocy medycznej. Trwają poszukiwania sprawcy.

Strzał w kierunku policjantów, ranny przechodzień, sprawca poszukiwany

Strzał w kierunku policjantów, ranny przechodzień, sprawca poszukiwany

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Policjanci z warszawskiego Śródmieścia zatrzymali 40-latka podejrzanego o śmiertelne pobicie kolegi. Do zatrzymania doszło po dziewięciu miesiącach od zdarzenia, bo początkowo przyjęto, że była to śmierć z przyczyn naturalnych. W śledztwie ustalono, że było inaczej.

Pokój zamknięty od środka, na podłodze ciało. Długo myśleli, że to naturalna śmierć

Pokój zamknięty od środka, na podłodze ciało. Długo myśleli, że to naturalna śmierć

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W koalicji trzeba rozmawiać twardo, ale nie w studiach telewizyjnych, czy mediach społecznościowych - powiedział Tomasz Trela z Lewicy. Odniósł się w ten sposób do krytycznych słów ministry Agnieszki Dziemianowicz-Bąk z Lewicy pod adresem ministra Krzysztofa Paszyka z PSL. Polityk podkreślał też, że choć "dużym" w rządzie jest Koalicja Obywatelska, to "duży bez mniejszego nie może nic".

Tarcia w koalicji. Trela: to nie nowy standard, tylko wzajemne animozje dwojga ministrów

Tarcia w koalicji. Trela: to nie nowy standard, tylko wzajemne animozje dwojga ministrów

Źródło:
TVN24

- Niebezpieczne wyprzedzanie, hamowanie, zajeżdżanie drogi, wybiegnięcie z samochodu na środku skrzyżowania i pukanie w szybę - to są rzeczy absolutnie niedopuszczalne - komentuje były biegły z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych, Andrzej Janicki.

Zajeżdżał drogę, gwałtownie hamował, w końcu wysiadł i zaczął pukać w szybę

Zajeżdżał drogę, gwałtownie hamował, w końcu wysiadł i zaczął pukać w szybę

Źródło:
tvn24.pl

IMGW wydał ostrzeżenia meteorologiczne. Po fali skwaru nad Polskę napłynęły inne zagrożenia - silny wiatr i intensywne opady deszczu. Sprawdź, gdzie będzie niebezpiecznie.

Załamanie pogody. IMGW ostrzega przed silnym wiatrem i intensywnym deszczem

Załamanie pogody. IMGW ostrzega przed silnym wiatrem i intensywnym deszczem

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Jak zobaczyłem podręcznik do pierwszej klasy, gdzie dzieciom tłumaczy się, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej, że to są ludzie, którzy się kochają, że to są nowoczesne rodziny, to przerażenie bierze - mówił w niedzielę na dożynkach w Kowali-Stępocinie poseł PiS Marek Suski. "Plecie, co mu ślina na język przyniesie. Wstyd" - skomentował poseł PO z Radomia Konrad Fryszak.

Marek Suski na dożynkach. "Plecie, co mu ślina na język przyniesie"

Marek Suski na dożynkach. "Plecie, co mu ślina na język przyniesie"

Źródło:
tvn24.pl

Londyński szpital Great Ormond Street, jeden z wiodących szpitali dziecięcych na świecie, rozpoczął pilną analizę przypadków 721 pacjentów w związku z obawami dotyczącymi praktyki medycznej jednego ze swoich byłych chirurgów. Część jego pacjentów miała przejść niepotrzebne operacje lub takie, które zakończyły się trwałym uszczerbkiem na zdrowiu, w tym amputacją kończyny.

Operował dzieci, wielu wyrządził krzywdę. "Szokujący" raport

Operował dzieci, wielu wyrządził krzywdę. "Szokujący" raport

Źródło:
BBC, Sky News, Independent

W Korei Południowej rozpoczął się dwudniowy szczyt, którego celem jest stworzenie planu dla wykorzystywania sztucznej inteligencji w wojsku, w tym na polu walki. Ponad 90 krajów, w tym Stany Zjednoczone i Chiny, wysłało swoich przedstawicieli na dwudniowe obrady w Seulu.

Pół świata zebrało się w Seulu. Rozmawiają o "mieczu obosiecznym"

Pół świata zebrało się w Seulu. Rozmawiają o "mieczu obosiecznym"

Źródło:
Reuters

32-letnia Daniela Fernanda Luna, matka dwóch chłopców, była argentyńską policjantką. Dorabiała do pensji jako kierowca Ubera. Została zamordowana w swoim samochodzie. Napastnik strzelił jej w twarz, by ukraść jej telefon komórkowy.

Policjantka dorabiała jako kierowca w przewozie osób. Została zabita, osierociła dzieci

Policjantka dorabiała jako kierowca w przewozie osób. Została zabita, osierociła dzieci

Źródło:
PAP, "Clarin"

Polska reprezentacja poniosła porażkę w meczu z Chorwacją. Na warszawskiej Woli padły strzały, ranny został przechodzień, trwają poszukiwania sprawcy. W Ustce doszło do ataku nożem na 59-latka, sprawcy zostali schwytani. Rosyjski dron wleciał w przestrzeń powietrzną, Rumunia poderwała myśliwce. W Izraelu doszło do zamachu, zamknięto granicę z Jordanią. Oto sześć rzeczy, które warto wiedzieć w poniedziałek 9 września.

Polacy pokonani, strzały na Woli, zamknięta granica

Polacy pokonani, strzały na Woli, zamknięta granica

Źródło:
tvn24.pl

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz opowiedział się za intensywniejszymi działaniami dyplomatycznymi w celu zakończenia wojny na Ukrainie. Jego zdaniem w tej kwestii musi odbyć się konferencja pokojowa z udziałem Rosji.

"Na jednej z nich musi być też Rosja". Chcą konferencji, która przyspieszy bieg wydarzeń

"Na jednej z nich musi być też Rosja". Chcą konferencji, która przyspieszy bieg wydarzeń

Źródło:
PAP

929 dni temu rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę. Rosja przeprowadziła w nocy atak dronami na Kijów. Jednostki obrony powietrznej odpowiedziały na ataki - poinformowało w poniedziałek ukraińskie wojsko. Oto, co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Najważniejsze wydarzenia ostatniej doby w Ukrainie

Najważniejsze wydarzenia ostatniej doby w Ukrainie

Źródło:
tvn24.pl

Trwa obława na uzbrojonego mężczyznę, który postrzelił kilka osób w stanie Kentucky w USA. Napastnik otworzył ogień w pobliżu autostrady międzystanowej na obszarze wiejskim hrabstwa Laurel. Celował w jadące pojazdy. Śledczy wciąż nie ustalili motywu działania sprawcy, ale jeden wykluczyli.

Strzelał do jadących autostradą, zniknął. Wielu rannych, obława trwa, policja wykluczyła jeden motyw

Strzelał do jadących autostradą, zniknął. Wielu rannych, obława trwa, policja wykluczyła jeden motyw

Źródło:
CNN

Jeszcze przed rozpoczęciem lotu jeden z pasażerów zaczął się awanturować. Uspokoił się dopiero na widok strażników granicznych. Mandatu jednak nie przyjął, sprawą zajmie się sąd.

Awantura w samolocie jeszcze przed lotem

Awantura w samolocie jeszcze przed lotem

Źródło:
tvn24.pl

Gisele i Dominique Pelicot byli małżeństwem przez 50 lat, a ich życie długo wydawało się sielanką. Gdy Gisele zaczęła borykać się z niewyjaśnionymi zanikami pamięci, była przekonana, że to początki Alzheimera. Prawdę usłyszała od policji: przez lata mąż odurzał ją, gwałcił i zapraszał innych, by robili to samo. Dominique Pelicot przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Oprócz niego oskarżonych jest 50 mężczyzn w wieku od 26 do 74 lat. Wielu z nich ma dzieci i jest w związkach. Niektórzy twierdzą, że nie wiedzieli, że Gisele była odurzona w czasie stosunku. Inni przekonują, że myśleli, iż "pozwolenie od męża" wystarczy. Gisele nie chciała procesu za zamkniętymi drzwiami, bo - jak podkreśla - to nie ona musi się wstydzić, a ci, którzy ją skrzywdzili.

Nie chciała procesu za zamkniętymi drzwiami. Bo to nie ona musi się wstydzić

Nie chciała procesu za zamkniętymi drzwiami. Bo to nie ona musi się wstydzić

Źródło:
New York Times, tvn24.pl

Na niespełna dwa miesiące przed wyborami w USA republikański kandydat na prezydenta Donald Trump i jego demokratyczna rywalka Kamala Harris cieszą się niemalże równym poparciem - wynika z sondażu przeprowadzonego przez "New York Times" i Siena College.

Donald Trump czy Kamala Harris? Najnowszy sondaż

Donald Trump czy Kamala Harris? Najnowszy sondaż

Źródło:
Reuters, "New York Times"

Zwycięzcą przyspieszonych wyborów prezydenckich w Algierii, które odbyły się w sobotę, został dotychczasowy szef państwa Abd al-Madżid Tabbun - poinformowały w niedzielę władze kraju. Jak przekazano, Tabbun uzyskał ponad 94 procent głosów, jednak frekwencja była bardzo niska.

Przyspieszone wybory prezydenckie. Zwycięzca nie dostał tego, czego chciał

Przyspieszone wybory prezydenckie. Zwycięzca nie dostał tego, czego chciał

Źródło:
PAP

Walka z rozległym pożarem trwa we wschodniej Bośni i Hercegowinie. Ogień pojawił się kilka dni temu na terenie Parku Narodowego "Drina" i objął swoim zasięgiem trudno dostępne, zalesione zbocza. W znajdującej się na drodze ognia miejscowości ogłoszono stan wyjątkowy, ale kontakt z mieszkańcami utrudnia słaba łączność.

Park narodowy w płomieniach, ogień podchodzi pod pobliską wieś

Park narodowy w płomieniach, ogień podchodzi pod pobliską wieś

Źródło:
PAP, RTV BN

W każdym rządzie chyba jest tak, że są ministrowie, którzy pracują i są ministrowie, którzy wolą komentować. Ja wybrałam pracę. Ministerstwo Rozwoju i pan minister Paszyk najwyraźniej, póki co, wybrał komentowanie - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej. Na odpowiedź Paszyka nie trzeba było długo czekać.

Dziemianowicz-Bąk o "ministrach, którzy pracują" i tych, "którzy wolą komentować". Jest odpowiedź

Dziemianowicz-Bąk o "ministrach, którzy pracują" i tych, "którzy wolą komentować". Jest odpowiedź

Źródło:
TVN24

Telefony, smsy, wiadomości z pracy w czasie wolnym, w tym na urlopie. - Rozwój technologiczny i upowszechnienie pracy zdalnej sprawiły, że nierzadko zaciera się granica między życiem zawodowym a prywatnym - komentuje mecenas Monika Wieczorek. Skutki? Stres, problemy zdrowotne i rodzinne. Rozwiązaniem ma być wprowadzenie tak zwanego prawa do odłączenia się, które obowiązuje już w kilku krajach. Czy możemy liczyć na nie także w Polsce?

"Szef przywitał mnie: z d...y wyciągnij ten telefon". Rewolucja w kolejnych krajach

"Szef przywitał mnie: z d...y wyciągnij ten telefon". Rewolucja w kolejnych krajach

Źródło:
tvn24.pl

W ciąży poznały diagnozę, która brzmiała jak wyrok i nie dotyczyła ich zdrowia - tylko życia ich dzieci. Mimo tego zdecydowały się urodzić. Pani Anna, Kamila i Patrycja opowiedziały o swoich doświadczeniach i o tym, co było dla nich najgorsze.

Zdecydowały się urodzić dzieci z wadami letalnymi. Opowiedziały o swoich doświadczeniach

Zdecydowały się urodzić dzieci z wadami letalnymi. Opowiedziały o swoich doświadczeniach

Źródło:
Fakty TVN

Rosyjski dron rozbił się w sobotę we wschodniej Łotwie, trwa śledztwo w tej sprawie – poinformował prezydent kraju Edgars Rinkeviczs. Minister obrony Andris Spruds ocenił, że "ten incydent potwierdza potrzebę dalszego wzmacniania wschodniej granicy Łotwy". Do podobnego incydentu doszło także w Rumunii. Rzeczniczka NATO Farah Dakhlallah skomentowała, że chociaż nie ma informacji wskazujących na celowy atak Rosji na sojuszników, takie działania są "nieodpowiedzialne i potencjalnie niebezpieczne".

Incydent, który "potwierdza potrzebę dalszego wzmacniania wschodniej granicy"

Incydent, który "potwierdza potrzebę dalszego wzmacniania wschodniej granicy"

Źródło:
PAP

Popularność w sieci zdobył film pokazujący, jakoby - według komentarzy internautów - aktywista klimatyczny zablokował autem rolnikowi wjazd na farmę, więc ten usunął samochód za pomocą wózka widłowego. Zdarzenie nie miało jednak związku z aktywistami klimatycznymi, a nagranie jest sprzed trzech lat, nie pochodzi z Polski.

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

Naukowcy z zakresu medycyny pracy z Łodzi wskazują, że praca hybrydowa wpływa na pracowników najgorzej. Ich badania wykazały, że taki tryb często wiąże się z zaburzeniami rytmu dobowego, co odbija się na jakości snu. Z kolei praca zdalna wpłynęła głównie na godziny zasypiania i wstawania.

Praca zdalna i hybrydowa a zdrowie. Nowe badanie polskich naukowców

Praca zdalna i hybrydowa a zdrowie. Nowe badanie polskich naukowców

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
"Jeeeest! Mamy złoto!" Niezwykłe odkrycie Polek w klasztorze

"Jeeeest! Mamy złoto!" Niezwykłe odkrycie Polek w klasztorze

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Idzie ochłodzenie, ale mimo to czasami nadal będzie cieplej niż zwykle o tej porze roku. Jaka pogoda będzie na początku astronomicznej i kalendarzowej jesieni? Sprawdź długoterminową prognozę na 16 dni.

Pogoda na 16 dni: kończy się wrześniowy upał

Pogoda na 16 dni: kończy się wrześniowy upał

Źródło:
tvnmeteo.pl
"Na 8 września było bardzo ładnie zielono. A potem to wszystko diabli wzięli"

"Na 8 września było bardzo ładnie zielono. A potem to wszystko diabli wzięli"

Źródło:
TVN24.pl
Premium

Weekend Cudów Szlachetnej Paczki dopiero w grudniu, ale fundacja już szuka wolontariuszy, dzięki którym znów uda się dotrzeć do najbardziej potrzebujących. Od tego ile osób się zgłosi zależy, ilu osobom uda się pomóc. Zgłosić może się każdy. Żeby to zrobić, nie trzeba nawet wychodzić z domu.

Szlachetna Paczka szuka wolontariuszy. W całej Polsce brakuje ich prawie pięć tysięcy

Szlachetna Paczka szuka wolontariuszy. W całej Polsce brakuje ich prawie pięć tysięcy

Źródło:
TVN24