Kilkadziesiąt osób spotkało się na Targu Rakowym w Gdańsku, by jak co roku uczcić pamięć Antoniego Browarczyka, który zginął od strzału w głowę w pierwszych dniach stanu wojennego w 1981 roku. W tym roku nie obyło się bez zgrzytów z policją. Siostra Antoniego Browarczyka oraz jedna z radnych zapowiadają skargę na działania policji.
16 grudnia każdego roku siostra Antoniego Browarczyka w towarzystwie kilkudziesięciu osób spotyka się w miejscu, w którym 33 lata temu zginął jej brat. We wtorek wśród uczestników spotkania był między innymi prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
- Antoni Browarczyk wyszedł na ulice Gdańska, by wraz z innymi zaprotestować przeciwko bezprawiu, by bronić sprawiedliwości – mówił Łukasz Kamiński, prezes IPN.
"Powinni się wykazać tolerancją"
Podczas uroczystości nie obyło się bez zgrzytów. W pewnym momencie pojawili się policjanci, by sprawdzić legalność zgromadzenia.
- Okazało się, że zgromadzenie było legalne. Jego uczestnicy zgłosili wcześniej w Urzędzie Miasta, że zorganizują takie spotkanie. Akurat nas nikt o tym nie poinformował, dlatego musieliśmy to sprawdzić - tłumaczy Lucyna Rekowska z gdańskiej policji.
Funkcjonariusze wystawili też mandat za złe parkowanie osobie, która przywiozła krzyż, jaki symbolicznie wkopano w miejscu śmierci Antoniego Browarczyka. Jak twierdzą uczestnicy zgromadzenia, policjanci mieli pytać księdza, czy mógł odprawiać w tym miejscu mszę.
Będzie skarga
Grażyna Browarczyk-Matusiak nie kryła oburzenia zachowaniem policji. Jej zdaniem w takim dniu należało wykazać się większą tolerancją. - Policjanci bardzo długo i skrupulatnie wszystko sprawdzali. Przez ten mandat dla naszego kolegi opóźniła się cała uroczystość. Moja mama jest już starszą osobą, zasłabła tego dnia w tramwaju a i jeszcze teraz źle się czuje - opowiada pani Grażyna i zapowiada, że napisze skargę na działania policjantów.
Sprawą zainteresowała się też Anna Kołakowska radna PIS, która zapowiedziała, że skarga na działania policji jest już gotowa i wkrótce trafi do Komendanta Miejskiego. - W Gdańsku coraz częściej mamy do czynienia z nieetycznym zachowaniem policji. W czwartek radni PIS wygłoszą specjalne oświadczenie w związku z tą sprawą - tłumaczy Kołakowska.
"To nie był rykoszet"
20-letni Browarczyk był jedną z pierwszych i najmłodszych ofiar stanu wojennego. 17 grudnia 1981 roku brał udział w manifestacji zorganizowanej z okazji rocznicy Grudnia’70. Zginął od strzału w głowę.
- To nie był żaden rykoszet, to był strzał z broni ostrej prosto w głowę. Nie rozliczono sprawców tej zbrodni. To smutne, bo tyle lat po tym powinniśmy się doczekać sprawiedliwości, a sprawcy chodzą po ulicach – powiedziała Grażyna Browarczyk-Matusiak, siostra Antoniego.
Antoni Browarczyk był kibicem lokalnej Lechii Gdańsk, dlatego co roku w uroczystościach biorą udział również sympatycy tego klubu. W tym roku przygotowali ogromny transparent z wizerunkami Wojciecha Jaruzelskiego oraz Czesława Kiszczaka z napisem „MORDERCY”
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/i/aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24