Trójmiasto

Trójmiasto

Wjechał w wózek z bliźniakami, jeden z chłopców zmarł. Wyraża żal i deklaruje pomoc, ale się nie przyznaje

Rozpoczął się proces Adama D. oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęło jedno z półtorarocznych bliźniąt. Drugi chłopiec został ciężko ranny, nie wróci nigdy do pełni zdrowia. Oskarżony nie przyznał się do winy. Stwierdził przed sądem, że też jest ofiarą. - Mimo upływu czasu codziennie mam w głowie obraz wypadku - mówił na sali rozpraw.

"Ci kierowcy złamali wszelkie możliwe zasady"

Sygnalizacja świetlna na jednym ze szczecińskich skrzyżowań miała awarię. Niektórzy kierowcy zapomnieli, że w takiej sytuacji muszą przepuścić pieszych, chcących przejść na drugą stronę jezdni. Kobieta z małymi dziećmi doświadczyła tego na własnej skórze.

Zabrali ją z domu, gdy jej syn miał cztery lata. Teraz, dzięki obrączce, ustalili, gdzie i kiedy zginęła pani Irena

Miał cztery lata, kiedy jego matkę, kurierkę Armii Krajowej aresztowało Gestapo. Przez całe swoje życie próbował dowiedzieć się, jak zginęła. Dopiero jednak teraz, po 76 latach, tę tajemnicę poznały jego córki. Wszystko dzięki obrączce Ireny Szydłowskiej, którą archeolodzy znaleźli w Dolinie Śmierci. Zginęła tam z wieloma innymi więźniami w styczniu 1945 roku.

Podawał się za irydologa, "leczył" dietą i ziołami. Gdy guz rozerwał kobiecie pierś, kazał czekać, aż "zaschnie"

Krzysztof Ż. został prawomocnie skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Szczeciński sąd utrzymał tym samym wyrok pierwszej instancji. Oskarżony mężczyzna twierdził, że rozpoznaje choroby, patrząc na tęczówkę oka, a raka "leczył" dietą. Gdy 60-letniej pacjentce guz rozerwał pierś, miał zaproponować, żeby poczekała do rana, aż "zaschnie". Kobieta w poważnym stanie trafiła do szpitala.