Jeden z najciekawszych pojedynków w drugiej turze wyborów samorządowych na Pomorzu Zachodnim niewątpliwie odbędzie się w Koszalinie, gdzie temperatura kampanijnego sporu została podgrzana już do czerwoności. Kandydaci oskarżają się o zdradę wyborców i hejt. Przy roznoszeniu ulotek w środę musiała interweniować policja.
Ubiegający się o reelekcję Piotr Jedliński, prezydent Koszalina w środę na swoim Facebooku opublikował wpis o rzekomym, nielegalnym przetrzymywaniu człowieka, podkreślając że dopuściły się go osoby ze sztabu wyborczego kontrkandydata w II turze wyborów samorządowych.
Poszło o ulotkki
- Widziałem, że ktoś wsadza ulotki szkalujące Tomasza Sobieraja, naszego kandydata na prezydenta miasta Koszalina. Zatrzymałem się, by zobaczyć kto to robi. Okazało się, że jest to rodzony ojciec szefa sztabu Piotra Jedlińskiego, Tomasza Nowe. Zapytałem go, dlaczego roznosi takie ulotki. Na początku powiedział, że to nie są jego ulotki. Kiedy powiedzieliśmy, że mamy wszystko nagrane - przyznał się i wezwaliśmy policję, by zabezpieczyła materiał dowodowy w postaci ulotek - o sytuacji opowiada Jakub Kowalik, szef sztabu Tomasza Sobieraja.
Według Tomasza Nowe, członkowie sztabu Tomasza Sobieraja doprowadzili do bezprawnego zatrzymania i przetrzymywania jego ojca w samochodzie. Dodaje przy tym, że w trakcie incydentu miało dojść do szarpaniny i obelg. Zachowanie konkurentów nazywa "typową polityczną gangsterką".
- Nikt nie ma prawa nikogo dotykać, ruszać, szturchać, ani zabierać mu wolności w przemieszczaniu się i poruszaniu, a tym bardziej ubliżać. Panie Tomasz Sobieraju, jest mi po prostu wstyd. Jestem zażenowany. To są po prostu zachowania patologiczne. Co będzie dalej? Już mi groziliście, groziliście członkom mojej rodziny, teraz - szarpaliście mojego ojca, uwięziliście go w samochodzie - podkreśla.
Obie strony w sporze czują się pokrzywdzone, dlatego sprawę wyjaśnia policja, która była obecna na miejscu podczas incydentu.
- Z naszych informacji wynikało, że jeden z mężczyzn, który brał udział w tym incydencie jest przetrzymywany bezprawnie. Od niego zostało przyjęte zawiadomienie i w tej sprawie będzie toczyło się postępowanie z artykułu 189 kodeksu karnego, czyli bezprawne pozbawienie wolności. Natomiast pozostali panowie również złożyli zawiadomienie o popełnionym na ich szkodę wykroczeniu. Policjanci będą ustalali przebieg tego zdarzenia. Zabezpieczyliśmy monitoring, jak również nośniki danych - wyjaśnia nadkom. Monika Kosiec, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie.
"Czerwona kartka" dla jednego z kandydatów
O fotel prezydenta miasta Koszalina rywalizują między sobą urzędujący już trzy kadencje Piotr Jedliński oraz wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego Tomasz Sobieraj. Prezydent startuje z własnego komitetu Dumni z Koszalina. W pierwszym głosowaniu poparło go 28,22 proc. wyborców. Natomiast jego konkurenta z komitetu Koalicji Obywatelskiej - 46,03 proc. Mimo tak dużej dysproporcji w liczbie oddanych głosów, w drugiej turze jeszcze nic nie jest przesądzone.
KO zarzuca Piotrowi Jedlińskiemu, że przyjmując poparcie od kandydatów na prezydenta, którzy nie weszli do drugiej tury, brata się z PiS i skrajną prawicą. Na opuszczonym budynku dawnego Empiku w centrum Koszalina w poniedziałek zawisły banery pod hasłem "Czerwona kartka dla Jedlińskiego". Wypisano na nich rzekome porażki urzędującego prezydenta.
Komitet Dumnych z Koszalina nazywa je hejtem i mową nienawiści. Podczas zorganizowanej 16 kwietnia konferencji prasowej, grupa poparcia Piotra Jedlińskiego, przy użyciu podnośnika, zerwała banery. Prezydent poinformował, że kontaktował się z właścicielem obiektu i ten miał nie wyrazić zgody na zawieszanie tego rodzaju materiałów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Sobieraj, Piotr Jedliński/Facebook