Nowozelandzki okręt HMNZS Manawanui, który na początku października zatonął na Pacyfiku, przed katastrofą był pozostawiony na autopilocie - wynika z pierwszego raportu na temat przyczyn zdarzenia. Z katastrofy uratowano wszystkie 75 osób znajdujących się na pokładzie, wciąż istnieje jednak obawa o skażenie środowiska wyciekiem ropy naftowej.
Należący do Nowej Zelandii okręt HMNZS Manawanui, specjalizujący się w badaniach oceanu, na początku października uderzył w podwodną rafę koralową i osiadł na mieliźnie u brzegów wyspy Upolu w archipelagu Samoa. Na okręcie doszło następnie do pożaru, a finalnie HMNZS Manawanui zatonął. Uratowano wszystkie 75 osób, które znajdowały się na pokładzie jednostki.
Okręt zatonął na autopilocie
W piątek nowozelandzkie władze opublikowały pierwszy raport na temat zatonięcia jednostki. Wynika z niego, że gdy załoga zorientowała się, że nie może zmienić kierunku płynięcia okrętu, była przekonana, że ręcznie steruje okrętem, a problem dotyczy jego napędu, a konkretniej steru strumieniowego.
Nikt na wpływającym na mieliznę okręcie nie sprawdził jednak, czy nie płynie on na autopilocie. Dowódca nowozelandzkiej marynarki Garin Golding przekazał, że "bezpośrednia przyczyna wpłynięcia na mieliznę została ustalona jako seria błędów ludzkich". - Pamięć mięśniowa osoby odpowiedzialnej powinna skierować ją do odpowiedniego panelu, gdzie mogłaby sprawdzić, czy na monitorze wyświetla się włączenie autopilota, czy nie - dodał.
Pełne dochodzenie w sprawie zatonięcia okrętu ma zostać zakończone w 2025 roku. Po zakończeniu śledztwa rozpocząć ma się oddzielny proces dyscyplinarny trojga członków załogi, których tożsamości nie ujawniono. - Pragnę zapewnić opinię publiczną w Nowej Zelandii, że wyciągniemy wnioski z tej sytuacji i moją odpowiedzialnością, jako dowódcy marynarki, jest odzyskanie waszego zaufania - powiedział Golding.
Przekazał również, że nurkowie monitorują "stały, powolny wyciek" paliwa z wraku jednostki. Wcześniej służby przekazały, że najprawdopodobniej większość paliwa na statku spłonęła na skutek pożaru. Wciąż pojawiają się jednak obawy, jakie skutki będzie miała katastrofa dla środowiska - okoliczne wody są domem wielu gatunków zwierząt morskich.
Zatonął okręt Nowej Zelandii
HMNZS Manawanui to pierwszy okręt utracony przez nowozelandzką marynarkę wojenną od czasów II wojny światowej. Był jedną z zaledwie dziewięciu jednostek marynarki wojennej tego państwa. Do zatonięcia doszło na obszarze, który nie był badany od 1987 roku - pisze BBC, co mogło mieć wpływ na nieznajomość wód i dna morskiego.
Okrętem dowodziła urodzona w Wielkiej Brytanii komandor porucznik Yvonne Gray, która wcześniej służyła w brytyjskiej marynarce wojennej. W wywiadzie dla "New Zealand Herald" powiedziała, że incydent na morzu sprawił, iż jej najgorsze koszmary stały się rzeczywistością. Jednak, jak podkreśliła, załoga zareagowała na katastrofę "dokładnie tak, jak tego oczekiwała" - działała z "zaangażowaniem, braterstwem, a przede wszystkim, z odwagą".
ZOBACZ TEŻ: Chiny "próbują ukryć" zatonięcie nowego okrętu
Źródło: BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Government of Samoa