Napastnicy, najprawdopodobniej "żołnierze" meksykańskich karteli narkotykowych, ostrzelali i obrzucili materiałami wybuchowymi półciężarówkę, którą jechały małe dzieci i nastolatki. Zamordowali 10 z nich.
Do tragedii doszło w poniedziałek w stanie Durango, zwanym "złotym trójkątem", który słynie z produkcji narkotyków. Władze są przekonane, że zamordowanie dzieci to kolejny odcinek krwawej wojny pomiędzy kartelami, które konkurują o terytoria i trasy przerzutu narkotyków.
Samochód pod ostrzałem
Napastnicy ustawili na bocznej drodze, w stanie Durango, zaimprowizowaną blokadę. Gdy samochód wiozący dzieci przebił się przez nią, ostrzelali go i obrzucili ładunkami wybuchowymi.
- W Durango niewinne osoby padają ofiarą konfliktu między lokalnym gangiem Sinaloa, a kartelem Zetas, który chce zagarnąć nowe terytorium - powiedział podczas konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Meksyku, Fernando Mont.
Agencja Reutera podkreśla, że napady gangów stają się coraz bardziej okrutne i bezczelne. Ich ofiarami padają przypadkowi przechodnie i osoby niezwiązane z narkobiznesem. Coraz częściej stosowaną metodą ataku jest ustawianie na drogach zaimprowizowanych blokad, które mają spowolnić samochody mające stać się celem gangsterów.
Zatrzymany za zabójstwa w Juarez
Wcześniej w poniedziałek policja meksykańska poinformowała, że armia aresztowała mężczyznę zamieszanego w zabójstwa trzech osób powiązanych z amerykańskim konsulatem w Ciudad Juarez przy granicy z USA.
Zabójstw dokonano dwa tygodnie temu. Rząd USA wysłał wtedy do Meksyku wysokiej rangi delegację, na specjalny szczyt poświęcony walce z kartelami. Do walki z handlarzami narkotyków oddelegowano też agentów FBI.
Blisko 19 tys. osób zginęło w wojnie karteli, od 2006 roku, kiedy władze objął prezydent Felipe Calderon, który przeciw gangom narkotykowym wysłał ok. 50 tys. policjantów i żołnierzy.
Źródło: PAP, lex.pl