Francuska i belgijska policja apelują do opinii publicznej o informowanie o możliwym miejscu pobytu dwóch mężczyzn być może powiązanych z zamachami w Paryżu. Obaj w sierpniu jechali jednym samochodem z poszukiwanym Salehem Abdeslamem - niedoszłym zamachowcem-samobójcą - z Francji do Budapesztu.
Służby w Belgii i Francji są prawie pewne, że dwaj mężczyźni towarzyszyli Salehowi Abdeslamowi we wrześniu nie bez przyczyny. Uważają one, że również ta dwójka miała związek z organizacją i przeprowadzeniem zamachów z 13 listopada, w których zginęło 130 osób, a 350 zostało rannych.
Dwa fałszywe dowody
9 września zostali oni zatrzymany na autostradzie na granicy Austrii i Węgier do kontroli. Jak się okazuje, okazali miejscowym służbom fałszywe, belgijskie dowody tożsamości na nazwiska Samir Bouzid i Soufiane Kayal.
Belgijskie władze potwierdziły, że dowód z danymi Soufiane Kayala został użyty przy wynajmowaniu jednego z mieszkań w belgijskim mieście Auvelais, które przeszukano 26 listopada, a "Samir Bouzid" pojawił się w bazie danych Western Union w Brukseli cztery dni po zamachach w Paryżu, gdy dokonał przelewu 750 euro na konto Hasny Aitboulahcen - kobiety, która wysadziła się w powietrze w czasie obławy francuskiej policji w Saint-Denis po Paryżem 18 listopada. Zginęła tam ona z jednym z organizatorów zamachów w stolicy Francji - Belgiem marokańskiego pochodzenia, Abdelhamidem Abaaoudem.
Dwaj poszukiwani mężczyźni mogą być "niebezpieczni i posiadać broń", ostrzegają francuskie i belgijskie władze. Tak samo traktują Saleha Abdeslama - brata jednego z zamachowców-samobójców z Paryża.
Saleh Abdeslam wciąż poszukiwany
Służby straciły jego trop i nie wiedzą, gdzie go szukać. Jego zniknięcie tłumaczą teraz tym, że prawdopodobnie zrezygnował on z wysadzenia się w powietrze w Paryżu 13 listopada, choć taki miał pierwotnie zamiar. W jednej z południowych dzielnic Paryża kilka dni po zamachu znaleziono bowiem uzbrojony pas szahida bez detonatora. Znajdował się on blisko miejsca, z którego - jak informowała policja - Saleh Abdeslam dzwonił do swoich znajomych z Belgii, prosząc o to, by przyjechali po niego z Brukseli.
Abdeslam dzień po zamachu wrócił do stolicy Belgii, a potem zniknął. Policja we Francji i Belgii sądzi, że ukrywa się gdzieś w Europie, powrót do Syrii, w granice "kalifatu" tzw. Państwa Islamskiego prawdopodobnie oznaczałoby dla niego śmierć. Abdeslam nie wykonał bowiem rozkazu.
Autor: adso\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: police.be