- Nie spaliśmy przez większość nocy z powodu tego, co zobaczyliśmy - wspomina 35-letni Stephen Jones. Bezdomny mężczyzna podzielił się w brytyjskich mediach wstrząsającą relacją z chwili, gdy tuż po ataku terrorystycznym w Manchesterze ruszył z pomocą rannym dzieciom. Jego historia poruszyła z kolei czytelników, którzy okrzyknęli go bohaterem i postanowili pomóc.
35-letni Stephen Jones w poniedziałek wieczorem spał niedaleko hali Manchester Arena, w której dobiegał końca koncert Ariany Grande, gdy usłyszał potężny huk, który początkowo uznał za fajerwerki. - W końcu zorientowałem się, co się stało. Ujrzałem wychodzące (z hali - przyp. red.) dzieci, krzyczące i całe we krwi - powiedział w rozmowie ITV News.
"Nie spaliśmy przez większość nocy"
Mężczyzna ze szczegółami opisał obrażenia rannych w ataku terrorystycznym i pomoc, jakiej im udzielał. Opowiadał, że wycierał dzieciom oczy z krwi, gdy zorientował się, z jakich ran płynie ta krew. - Musieliśmy wyciągać gwoździe i kawałki szkła z ich ramion i twarzy - wspominał.
Stephen Jones relacjonował dziennikarzom, że widział ciała dzieci porozrzucane na ziemi i rozhisteryzowane matki. - Jedna mała dziewczynka była pokryta krwią - mówi. - Jej mama krzyczała, więc ktoś podszedł do niej, zdjął z małej dziewczynki bluzkę i (okazało się, że) to była krew kogoś innego - wspominał.
Jones opisał również sytuację, w której wraz z kolegą, czekając na przyjazd karetki, trzymali w górze nogi mocno krwawiącej kobiety. - Myśleliśmy, że ona zaraz się wykrwawi - tłumaczy. - Nie spaliśmy przez większość nocy z powodu tego, co zobaczyliśmy - dodał.
Najmłodsza zidentyfikowana jak dotąd ofiara ataku miała zaledwie osiem lat.
"Poprawić życie" Jonesa
35-latek mieszka na ulicy w Manchesterze od ponad roku, podkreśla jednak, że "nie mógłby dalej żyć ze sobą, gdyby przeszedł obojętnie" obok tej tragedii i potrzebujących pomocy. - To, że jestem bezdomny, nie oznacza, że jestem bez serca - podkreślił. - W Manchesterze jest wiele dobrych ludzi, którzy nam pomagają i musimy im się odwdzięczyć - dodał.
Po opublikowaniu rozmowy ze Stephenem Jonesem jego bezinteresowność poruszyła internautów. Jedna z kobiet zorganizowała dla niego internetową zbiórkę pieniędzy, na której koncie szybko zebrano niemal 30 tysięcy dolarów.
Pomoc bezdomnemu zapowiedział w BBC także David Sullivan, współprzewodniczący klubu piłkarskiego West Ham United. - Wygląda na to, że on potrzebuje jakiejś pomocy, jesteśmy więc zdeterminowani, by ustalić, kim on jest i przekazać mu za darmo sześciomiesięczne zakwaterowanie oraz trochę pieniędzy - powiedział.
Jak dodał, tożsamość mężczyzny udało im się już ustalić, a teraz pracują nad możliwością zapłaty za mieszkanie dla Jonesa, podarowaniem mu nowych ubrań oraz znalezieniem możliwości zatrudnienia.
"Steve zasługuje na tę szansę by poprawić swoje własne życie po tym, jak jego bezinteresowne i heroiczne czyny niewątpliwie poprawiły życie wielu innych", napisał Sullivan w oświadczeniu.
Polacy wśród ofiar
W poniedziałek wieczorem w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły co najmniej 22 osoby, a 119 zostało rannych. Zamachowiec samobójca Salman Abedi zdetonował bombę po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w mieszczącej 21 tysięcy osób hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena.
W środę rano polski MSZ poinformował, że wśród zabitych jest co najmniej dwoje Polaków, a jeden obywatel RP pozostaje pod opieką lekarzy.
Zamach w Manchesterze był najpoważniejszym zamachem na terenie Wielkiej Brytanii od ataków na system transportu publicznego w Londynie w lipcu 2005 roku, w których zginęły 52 osoby, w tym trzy Polki, a blisko 800 ludzi zostało rannych.
W odpowiedzi na atak brytyjska premier Theresa May poinformowała we wtorek wieczorem o podniesieniu poziomu zagrożenia terrorystycznego do najwyższego, czyli piątego, który oznacza, że kolejny atak jest nie tylko bardzo prawdopodobny, ale może dojść do niego w każdej chwili.
Autor: mm/jb / Źródło: itv.com, CNN, PAP