"Musimy uważać na tak zwanych cichych, niezadeklarowanych wyborców Trumpa"

Źródło:
TVN24
"Jest spora grupa osób, która wstydzi się do ostatniej chwili przyznać, że na Trumpa głosują"
"Jest spora grupa osób, która wstydzi się do ostatniej chwili przyznać, że na Trumpa głosują"TVN24
wideo 2/24
"Jest spora grupa osób, która wstydzi się do ostatniej chwili przyznać, że na Trumpa głosują"TVN24

Musimy uważać na coś, o czym się bardzo dużo teraz mówi, szczególnie w kilku dniach przedwyborczych - na tak zwanych cichych, niezadeklarowanych wyborców Donalda Trumpa - mówiła w TVN24 amerykanistka Magdalena Działoszyńska-Kossow, komentując przedwyborcze sondaże w USA. Dodała, że wielu wyborców wstydzi się głosowania na kandydata republikanów.

We wtorkowych wyborach prezydenckich w USA zmierzą się: ubiegający się o reelekcję republikanin Donald Trump oraz były wiceprezydent, demokrata Joe Biden. W większości sondaży przewodzi Biden, ale cztery lata temu Trump również nie był przedwyborczym faworytem.

Amerykanistka i autorka książki "San Francisco. Dziki brzeg wolności" Magdalena Działoszyńska-Kossow przyznała, że wybory w USA są "pasjonujące". - Ze względu na to, jaki mają system wyborczy i jak ta sytuacja jest dynamiczna właściwie przez cały dzień, przez całą noc, i możemy to na bieżąco śledzić - dodała.

- To jest faktycznie święto, demokracji też, ale święto takiego widowiska wyborczego. W tym roku już mamy taki układ i taką kombinację możliwości, że naprawdę może się zdarzyć, że zastanawiam się, czy odejdę od telewizora do jutrzejszego poranka - powiedziała.

Co musisz wiedzieć o wyborach w USA

Zdecydują niezdecydowani
Zdecydują niezdecydowani
wideo 2/3

Czym są stany swingujące i głosy elektorskie?

Mówiła też o różnych istotnych definicjach pojawiających się przy okazji amerykańskich wyborów prezydenckich. - Stany swingujące w tych wyborach, jak i właściwie w każdych ostatnich, mają bardzo duże znaczenie - powiedziała.

Wyjaśniła, że to stany, których "wyboru nie da się przewidzieć". - Nie wiadomo dokładnie na dzień dzisiejszy, czy one zagłosują na demokratów, czy na republikanów. Oczywiście są prognozy wyborcze i sondaże, ale też, jak cztery lata temu się przekonaliśmy, nie zawsze są to wyniki, na których można polegać. Tutaj może nas spotkać wielkie zaskoczenie - mówiła. Dodała, że w tych wyborach takich stanów jest około 10.

Objaśniła również, czym są głosy elektorskie. - Głosy Amerykanów w konkretnych stanach idą nie bezpośrednio do kandydata, nie są to wybory bezpośrednie, tylko pośrednie de facto. Są to głosy na specjalnie wyznaczonych przedstawicieli społeczeństwa, którzy później w ramach kolegium elektorskiego oddadzą głos stosownie na kandydata, na którego zagłosował wcześniej ich stan. I te stany mają swoich reprezentantów w kolegium w zależności od tego, jaką mają populację - tłumaczyła amerykanistka.

Jak wybierany jest prezydent USA? PAP

Dodała, że jest to zgodne z reprezentacją w Kongresie, tyle że "mają tylu elektorów, ilu mają reprezentantów w Izbie Reprezentantów plus dwóch senatorów". - Stany, które mają mniejszą populację, przez to, że dostają dwóch senatorów ekstra, którzy nie mają przełożenia na populację, mają de facto większą reprezentację w kolegium elektorskim. Głos człowieka w bardzo słabo zaludnionym Wyoming, które ma trzy głosy elektorskie - zaledwie jeden za populację i dwa za senatorów - taki głos waży wielokrotnie więcej niż głos nowojorczyka czy kogoś z Pensylwanii, gdzie ta gęstość zaludnienia jest bardzo duża - wyjaśniła.

- Myślę, że musimy uważać na coś, o czym się bardzo dużo teraz mówi, szczególnie w kilku dniach przedwyborczych - na tak zwanych cichych, niezadeklarowanych wyborców Trumpa, którzy przechylili szalę cztery lata temu - oceniła Działoszyńska-Kossow. Dodała, że sondażyści, którzy mówili o tym zjawisku cztery lata temu, również w tym roku informują, że jest spora grupa osób, która "wstydzi się do ostatniej chwili przyznać, że na Trumpa głosują i dopiero się to okaże przy urnach wyborczych".

Autorka/Autor:mart\mtom

Źródło: TVN24