Dwóch kandydatów w wyborach prezydenckich w Iranie zdecydowało w środę o wycofaniu się ze startu w zbliżającym się głosowaniu. Pierwszy rezygnację z ubiegania się o fotel prezydenta ogłosił Mohsen Mehralizadeh, jeden z dwóch kandydatów reformistów. Później tego samego dnia o wycofaniu się z wyścigu poinformował kandydat ultrakonserwatystów, Alireza Zakani.
Informacja o rezygnacji byłego wiceprezydenta Mohsena Mehralizadeha została najpierw podana bez źródła przez oficjalną agencję Irna, a następnie została potwierdzona przez konkurencyjną agencję Isna, która powołała się na rzecznika kampanii tego kandydata. Rzecznik nie podał żadnych wyjaśnień, mówiąc jedynie, że oficjalne oświadczenie zostanie wydane "w ciągu kilku godzin" – podała Isna. Jak zauważa agencja AFP, nie jest więc wiadomo, jaki jest powód rezygnacji Mehralizadeha, aczkolwiek zaapelował on do wyborców, by głosowali na drugiego reformistę, technokratę, byłego prezesa banku centralnego Abdolansera Hemmatiego.
Spośród siedmiu kandydatów (pięciu ultrakonserwatystów i dwóch reformistów) na następcę relatywnie umiarkowanego prezydenta Hasana Rowhaniego, który nie może ubiegać się o reelekcję po dwóch 4-letnich kadencjach, Mehralizadeh był jedynym, który nie przekraczał w sondażach progu 1 procent deklarowanych głosów – podał irański instytut badania opinii publicznej Ispa.
Drugim kandydatem, który wycofał się w środę ze startu w wyborach jest jeden z pięciu twardogłowych Alireza Zakani, który wezwał z kolei, aby głosować na faworyta wyborów Ebrahima Raisiego – szefa wymiaru sprawiedliwości, blisko związanego z najwyższym przywódcą duchowo-politycznym Iranu ajatollahem Alim Chameneim. Według telewizji państwowej Zakani powiedział o Raisim: "Mam nadzieję, że wraz z jego wyborem w kraju zostaną przeprowadzone fundamentalne reformy".
Jak pisze francuska agencja, Raisi - ultrakonserwatysta bez większej charyzmy, który przedstawia się jako pogromca korupcji i obrońca niższych klas społecznych - jest uważany za wielkiego faworyta wyborów. W wyborach cztery lata temu uzyskał 38 procent głosów i nie ma silnego przeciwnika po zdyskwalifikowaniu przez władze kilku polityków, którzy mogliby go przyćmić.
Wybory w cieniu kryzysu
Rezygnacja ze startu w wyborach jest częstym zjawiskiem podczas procesu wyborów prezydenckich w Iranie, gdzie poparcie dla konkretnego kandydata w ostatniej chwili może być przehandlowane w zamian za stanowiska rządowe – wskazuje agencja AFP.
Piątkowe wybory odbędą się w czasie, gdy przedstawiciele Iranu i światowych mocarstw prowadzą w Wiedniu rozmowy mające na celu uratowanie irańskiego porozumienia nuklearnego z 2015 roku, a także na tle powszechnego niezadowolenia z poważnego kryzysu gospodarczego i społecznego w kraju.
Według niewielu dostępnych sondaży odsetek osób, które nie pójdą w piątek do urn wyborczych, może przekroczyć rekordowy dotąd poziom 57 procent, odnotowany w wyborach parlamentarnych w 2020 roku.
Źródło: PAP