20 lat spędzi w więzieniu kanadyjski oficer skazany za zdradę na rzecz Rosji. To największa od dekad afera szpiegowska w Kanadzie. Ale dużo większe straty kosztowała NATO działalność Hermana Simma. Estończyk był klasycznym „śpiochem”. To druga, obok nielegałów, najgroźniejsza metoda wywiadowcza stosowana przez następców KGB.
Rosyjska ofensywa wywiadowcza na Zachodzie to nie tylko małżeństwo Anschlagów w Niemczech czy szpiegowska siatka SWR w Ameryce.
Wciąż bowiem najpowszechniejszą metodą szpiegowską pozostaje pozyskiwanie informatorów mających dostęp do cennych informacji. Niektórzy zgłaszają się sami, inni są szantażowani. W przypadku krajów postkomunistycznych z kolei istnieje zagrożenie, że pod koniec zimnej wojny Moskwa pozostawiła “uśpionych” szpiegów. Przykłady z Estonii pokazują, że aktywacja takiego “śpiocha” może nastąpić nawet po 10-20 latach od werbunku.
Gdy w Stuttgarcie ruszał proces w sprawie największej od zakończenia zimnej wojny afery szpiegowskiej w Niemczech, za oceanem zapadł wyrok w największym postzimnowojennym skandalu szpiegowskim w Kanadzie. W tym wypadku nie chodziło o tzw. nielegałów, ale o klasyczną zdradę obywatela tego kraju.
Kluczowe słowo "Rosja"
Lipiec 2007 r. Do ambasady Federacji Rosyjskiej w Ottawie wchodzi Jeffrey Delisle. Podporucznik Jeffrey Delisle. Oficer wywiadu floty wojennej Kanady jest po rozwodzie, ma problemy finansowe. Proponuje Rosjanom, że za pieniądze będzie im dostarczał informacje. Ci przyjmują ofertę, bo Delisle to prawdziwy skarb dla GRU (wywiad wojskowy). Służąc w centrum łączności HMCS Trinity w największej bazie morskiej w Halifax, ma dostęp do wielu tajemnic wojskowych nie tylko Kanady, ale też NATO.
Jednym z głównych zadań HMCS Trinity jest kontrola ruchu morskiego na kanadyjskich wodach dzięki zastosowaniu obserwacji satelitarnej, urządzeń podwodnych oraz dronów. To obszar szczególnego zainteresowania Moskwy, która od lat pozostaje w sporze z Kanadą o zasoby naturalne (przede wszystkim złoża gazu i ropy) Arktyki i o swobodę żeglugi tzw. Przejściem Północno-Zachodnim. Dzięki informacjom otrzymywanym od Delisle'a, w razie zbrojnego konfliktu rosyjskie okręty podwodne mogłyby zablokować ruchy NATO w tym rejonie świata.
Delisle wyszukiwał w bazie danych ośrodka wszelkie dokumenty ze słowem “Rosja”, zapisywał je na pendrive i wynosił do domu. Tutaj kopiował je do poczty internetowej na adres, który dzielił z rosyjskim agentem. Dzięki temu nie musiał nigdy wysłać nawet jednego e-maila, który umożliwiłby jego namierzenie, a GRU i tak dostawało materiały. W zamian podporucznik dostawał miesięczne wynagrodzenie. Jak potem ustalono, dostał od Rosjan w sumie ponad 100 tys. dolarów w ciągu blisko pięciu lat szpiegowskiej działalności.
To właśnie podejrzane przelewy, co ciekawe, namierzone przez FBI, spowodowały, że kanadyjski kontrwywiad zaczął się interesować oficerem. Pętla wokół zdrajcy zaczęła się na dobre zaciskać po jego powrocie z wycieczki do Brazylii (wrzesień 2011). Delisle spotkał się tam z rosyjskim agentem Wiktorem, który miał mu powiedzieć, że zostanie łącznikiem wszystkich rosyjskich agentów w Kanadzie. Niewykluczone, że była to prowokacja kontrwywiadowcza, która ostatecznie przekonała o zdradzie Delisle'a.
Uderzenie w "Pięć Oczu"
W styczniu 2012 przechwycono dwie wiadomości Delisle'a dla Rosjan. Zapadła decyzja o “zdjęciu” szpiega. Został aresztowany na gorącym uczynku, w trakcie przekazywania tajnych informacji rosyjskiemu “dyplomacie”. Kanada zażądała od Rosji wycofania z jej ambasady w Ottawie sześciorga pracowników – najprawdopodobniej byli to oficerowie wywiadu.
Sprawa podporucznika Delisle'a to największa afera szpiegowska w Kanadzie od lat 50. XX w. Jego zdrada uderzyła w system tajnych informacji tzw. Pięciu Oczu, czyli sojuszu służb wywiadowczych USA, W. Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii. Kanadyjskie władze robiły dobrą minę do złej gry, uspokajały, że fakt kilkuletniej aktywności szpiega w newralgicznym wywiadowczym centrum największej bazy morskiej nie poderwie zaufania sojuszników z NATO do Ottawy.
Za sygnał dla sojuszników można też uznać bardzo surowy wyrok dla zdrajcy. Ku ogólnemu zaskoczeniu, 8 lutego Delisle został skazany aż na 20 lat więzienia. Ale już kilka dni później szef kanadyjskiego kontrwywiadu CSIS Dick Fadden przyznał przed senacką komisją bezpieczeństwa narodowego i obrony, że nie może zagwarantować, iż nie dojdzie do kolejnych podobnych przypadków. Anonimowo urzędnicy kanadyjscy przyznają bowiem, że wywiad rosyjski działa dziś w Kanadzie na skalę porównywalną z zimną wojną.
"Śpioch" w NATO
Raport z wewnętrznego dochodzenia w NATO określił go jako szpiega, który zaszkodził Sojuszowi najbardziej w historii. Urzędnik ministerstwa obrony Estonii Herman Simm został aresztowany w 2008 r., a potem skazany na 12 lat więzienia za przekazanie rosyjskiemu wywiadowi cywilnemu (SWR) ponad 2 tys. stron informacji objętych tajemnicą, w tym wielu tajnych dokumentów NATO. Historia Simma pokazuje, jak groźny może być brak rzetelnej lustracji w strukturach bezpieczeństwa państw postsowieckich i postkomunistycznych. Wiele wskazuje bowiem na to, że Estończyk był “śpiochem”, zwerbowanym jeszcze w czasach ZSRR, a potem – gdy awansował na newralgiczne z punktu widzenia Moskwy stanowiska – uaktywniony.
Herman Simm w czasach, gdy Estonia była jeszcze jedną z sowieckich republik, służył w milicji. Na przełomie lat 80. i 90. XX w., gdy rozpadał się Związek Sowiecki, nawiązał kontakty z estońskimi środowiskami niepodległościowymi. Zasłużył się sprawie, kiedy korzystając ze statusu milicjanta, przemycał w walizkach do Finlandii estońskie rezerwy twardej waluty (dążące do samodzielności lokalne władze estońskie obawiały się poważnej konfrontacji z Moskwą, dlatego w ten sposób chciały zabezpieczyć środki finansowe). To po 1991 r. otworzyło mu drogę do kierowniczych funkcji w policji, a potem resorcie obrony, do którego przeszedł w czasie, gdy finalizowano przyjęcie Estonii do NATO. Simm został w resorcie szefem ds. bezpieczeństwa informacji. W ten sposób znalazł się w wąskim gronie osób znających wszelkie szyfry, systemy bezpieczeństwa i kodowania informacji w Sojuszu.
Wujek Herman
Simm był wzorowym urzędnikiem, lubianym przez kolegów nie tylko w kraju, ale też w kwaterze głównej NATO i w krajach sojuszniczych. Wiarygodności dodawała mu nieskrywana nienawiść do Rosji. Od 2004 r., gdy Estonia weszła do NATO, Simm był regularnym gościem w siedzibie Sojuszu w Brukseli. Mówiono o nim po prostu “wujek Herman”. Uchodził wśród sojuszników z Zachodu za najbardziej zaufanego przedstawiciela Estonii, która, z kolei, zawsze miała opinię najbardziej pewnego z punktu widzenia bezpieczeństwa Sojuszu kraju postkomunistycznego (nie przypadkiem była nawiązana już na pocz. lat 90. XX w. niezwykle ścisła współpraca brytyjskiego wywiadu z estońską służbą bezpieczeństwa KaPo).
Być może dlatego nikt nawet nie przyjrzał się dokładniej zastanawiająco dużemu majątkowi Simma: willa pod Tallinem, terenowe auto, różne nieruchomości. On sam tłumaczył, że dostaje duże sumy gotówki od krewnych z Zachodu (w Szwecji, USA i Kanadzie żyje duża społeczność estońska z czasów ostatniej wojny światowej i sowieckiej okupacji).
Tak jak w przypadku Delisle'a, dopiero sygnały od służb sojuszniczych skłoniły estoński kontrwywiad do przyjrzenia się Simmowi. Służby jednego z natowskich krajów “wyszły” na Estończyka przez przypadek – śledziły rosyjskiego nielegała podającego się za portugalskiego biznesmena, gdy ten spotkał się z Simmem w Hiszpanii. Estońska służba Kaitsepolitsei (KaPo) rozpoczęła dochodzenie, które zakończyło się aresztowaniem najgroźniejszego, jak się okazało, szpiega Rosji w NATO pod 1991 r.
Kret w KaPo
“Przy wyjaśnianiu sprawy Dressena bardzo pomogły nam doświadczenia zdobyte w sprawie Simma” - mówił rok temu estoński prokurator generalny Norman Aas. 22 lutego 2012 r. na lotnisku w Tallinie funkcjonariusze kontrwywiadu zatrzymali małżeństwo Aleksieja i Wiktorię Dressen. Kobieta wchodziła właśnie na pokład samolotu lecącego do Moskwy. Miała przy sobie cyfrowy nośnik danych, który chwilę wcześniej dostała do męża. Na nim zapisane były tajne materiały.
43-letni Aleksiej Dressen był doświadczonym pracownikiem Kaitsepolitsei z długoletnim stażem. Podobnie jak Simm, przed 1991 r. służył w sowieckiej milicji. Po odzyskaniu niepodległości jeszcze przez dwa lata pracował w pionie kryminalnym policji. W 1993 r. przeszedł do służby bezpieczeństwa KaPo, gdzie systematycznie piął się w górę, osiągając nawet pozycję szefa komórki zajmującej się zwalczaniem korupcji. Kluczowym momentem było przejście Dressena w 2007 r. do departamentu kontrwywiadowczego, na odcinek rozpracowywania organizacji i środowisk ekstremistycznych, co w przypadku Estonii oznacza na ogół miejscowych radykałów rosyjskich.
Skromne życie, tysiące na kontach
Szef KaPo Raivo Aeg krótko po zatrzymaniu szpiegów przyznał, że kontrwywiad dość późno zainteresował się Dressenem. Nie ujawniono, w jaki sposób wpadł na trop. Ustalono natomiast, że współpraca mężczyzny z rosyjską FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa) rozpoczęła się na pewno jeszcze przed 2007 r. A sam werbunek przez Moskwę (jeszcze przez KGB) mógł mieć miejsce, podobnie jak w przypadku Simma, jeszcze przed 1991 r.
Dressen spotykał się z rosyjskimi oficerami w krajach trzecich, na ogół gdzieś na południu Europy, gdzie wyjeżdżał regularnie na wakacje. Czasem jeździł też do Moskwy. Ten sposób kontaktu przepadł, gdy Dressen zaczął się zajmować rosyjskimi radykałami w Estonii. Jak inni pracownicy kontrwywiadu, zdrajca miał zakaz wyjazdów do Rosji – z oczywistych względów bezpieczeństwa. Właśnie wtedy, w 2007 roku, zaczęto wykorzystywać jako łącznika żonę Dressena, Wiktorię. Pod przykryciem drobnej działalności biznesowej, zaczęła jeździć do Rosji, wywożąc tajne materiały pozyskane przez Aleksieja.
Małżeństwo szpiegów doskonale się maskowało. Choć dostawało od FSB niemałe pieniądze (w trakcie śledztwa wytropiono tajne konta z łączną sumą 143 tys. euro), prowadziło przeciętny tryb życia. Jak mówił szef KaPo Raivo Aeg, „mieszkali w skromnym mieszkaniu, wychowywali dzieci”.
Już w czasie procesu okazało się, że zdrada Dressena zaszkodziła nie tylko Estonii. Przez kilka lat był on bowiem oficerem łącznikowym KaPo z łotewskim SAB (Biuro Ochrony Konstytucji), odpowiedzialnym za wymianę informacji między obu służbami specjalnymi. Szef SAB Janis Kazocins powiedział mediom, że Dressen mógł przekazać Rosjanom informacje dotyczące agentów łotewskiego kontrwywiadu.
W lipcu 2012 sąd w Tallinie po tajnym procesie skazał Aleksieja Dressena na 16 lat więzienia. Jego żona Wiktoria dostała 6 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl