"Lata uporu i determinacji". Pierwsze we Włoszech legalne wspomagane samobójstwo

Źródło:
New York Times, Today
Portugalski parlament zatwierdził przepisy o depenalizacji eutanazji
Portugalski parlament zatwierdził przepisy o depenalizacji eutanazjiReuters Archive
wideo 2/4
Portugalski parlament zatwierdził przepisy o depenalizacji eutanazjiReuters Archive

Po latach prawnych i biurokratycznych zmagań 44-letni Federico Carboni legalnie popełnił samobójstwo - w czwartek poinformował "New York Times". Sparaliżowany od 12 lat mężczyzna był pierwszą osobą we Włoszech, której udało się uzyskać zgodę na wspomagane zakończenie życia.

Federico Carboni zmarł w czwartek, 16 czerwca przed południem w swoim domu w portowym mieście Senigallia. Jak informuje "New York Times", był otoczony rodziną i przyjaciółmi. 44-latek nie miał żony ani dzieci.

"Nie mogę zaprzeczyć, że żałuję odebrania sobie życia. Byłoby to nieprawdziwe i kłamliwe, ponieważ życie jest wspaniałe i mamy je tylko jedno. Niestety, potoczyło się to w ten sposób" - napisał Carboni w pożegnalnym liście.

Jego prawdziwe nazwisko zostało podane do wiadomości opinii publicznej dopiero w dniu śmierci. Wcześniej media, które relacjonowały jego walkę o zgodę na wspomagane samobójstwo, używały w odniesieniu do niego pseudonimu "Mario", który sam sobie wybrał.

Uraz i paraliż

Federico Carboni w przeszłości pracował jako kierowca ciężarówki. 12 lat temu w wypadku samochodowym doznał poważnego urazu kręgosłupa. Od tamtej pory był sparaliżowany i przykuty do łóżka, wymagał całodobowej opieki.

Jak zapewnił w pożegnalnym liście, "zrobił wszystko, co mógł, aby żyć jak najlepiej, i aby wyzdrowieć tak, jak tylko jest to możliwe przy jego stopniu niepełnosprawności". Od dłuższego czasu znajdował się jednak "na skraju wytrzymałości, zarówno fizycznie, jak i psychicznie". Prosił również, by po nim nie płakano: "Teraz wreszcie jestem wolny, by polecieć gdziekolwiek zechcę".

Cytowany przez "New York Times" Marco Cappato z Associazione Coscioni, włoskiej organizacji walczącej o prawo do eutanazji, przekazał, że Carboni po raz pierwszy skontaktował się z nimi dwa lata temu. Początkowo planował pojechać do Szwajcarii, gdzie prawo dopuszcza przeprowadzenie wspomaganego samobójstwa.  

Ostatecznie mężczyzna podjął jednak decyzję o pozostaniu we Włoszech i walce o uzyskanie pierwszej w historii tego kraju zgody na legalną asystę medyczną w zakończeniu życia. Jak ocenił Cappato, "te dwa lata uporu i determinacji" pozwoliły Federico Carboniemu być dumnym "pierwszym człowiekiem we Włoszech, który uzyskał pomoc medyczną w dobrowolnym zakończeniu życia".

W prawno-biurokratycznej batalii pomagali 44-latkowi przedstawiciele organizacji Coscioni, wspierali go również członkowie rodziny i bliscy.

Wspomagane samobójstwo

Przepisy dotyczące eutanazji i wspomaganego samobójstwa we Włoszech są niejasne. W 2017 roku tamtejszy parlament przegłosował ustawę dającą pełnoletnim mieszkańcom tego kraju prawo do podjęcia decyzji o zaprzestaniu podejmowania kroków utrzymujących ich przy życiu. Dwa lata później wydane zostało przełomowe orzeczenie, na mocy którego asystowane samobójstwo w pewnych okolicznościach nie jest przestępstwem. Włoskie prawo nie zakazuje zatem takiej praktyki, ale jednocześnie nie ma przepisów zapewniających jej wykonywanie, co w przypadku 44-latka prowadziło do opóźnień.

W 2021 roku sądowa komisja etyki w końcu zaakceptowała prośbę Carboniego o wydanie zgody na wspomagane samobójstwo. Decyzja ta wzbudziła we Włoszech, w których wpływy Kościoła katolickiego nadal są bardzo silne, duże kontrowersje i podzieliła opinię publiczną.

Wspomagane samobójstwo kosztowało Federico Carboniego 5 tysięcy euro. Tyle trzeba było zapłacić za niezbędny sprzęt oraz personel medyczny. Pieniądze zebrano w ramach zbiórki uruchomionej przez organizację Coscioni.

ZOBACZ TAKŻE: "Mam nadzieję, że ani wy, ani wasi bliscy nie będziecie musieli korzystać z tego prawa"

Autorka/Autor:kgo//mm

Źródło: New York Times, Today