|

"Nasz bohater, Moskale się go boją. Wowa zawsze przynosił nam szczęście"

Wołodymyr Zełenski
Wołodymyr Zełenski
Źródło: Ukrainian Presidency / Anadolu Agency / Getty Images

Anglicy porównują Wołodymyra Zełenskiego do Winstona Churchilla, Amerykanie ostrzegają, że na jego życie dybie w Kijowie 400 rosyjskich dywersantów. On sam żartuje, że nie pije tyle co Churchill, i pyta, dlaczego Władimir Putin boi się z nim rozmawiać. - W nocy wymienialiśmy SMS-y. Pisał, że trzeba walczyć. Tak robimy - mówi tvn24.pl Aleksander Pikałow, przyjaciel prezydenta Ukrainy.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Kijów. Środowy wieczór, 2 marca. Nad miastem słychać potężne eksplozje. Przed obrońcami stolicy kolejna trudna noc. Jednym z tych obrońców jest "Janukowycz". Cudzysłów znalazł się tym miejscu celowo - chodzi o Aleksandra Pikałowa, który nazywany jest "Janukowyczem" od czasu, gdy jako gwiazda kabaretu Kwartał 95 parodiował byłego prezydenta Ukrainy.

Prawdziwy Wiktor Janukowycz okrył się hańbą, gdy osiem lat temu po Euromajdanie uciekł do Rosji.

Aleksander "Janukowycz" Pikałow został w Kijowie, by bronić ukraińskiej stolicy przed trwającą od 24 lutego rosyjską inwazją. W stolicy został też jego przyjaciel Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy.

- Jest w porządku. Obrona się nie załamie. Czekamy - opowiada Pikałow w rozmowie z tvn24.pl. - Rozmawialiśmy dwa dni temu. W nocy wymienialiśmy SMS-y. Pisał, że trzeba walczyć i wspomagać armię. Tak robimy. To nasz bohater. Moskale się go boją - mówi z przekonaniem. W jego głosie nie słychać zdenerwowania, słychać za to determinację.

Prezydent głównym celem

Rozmawiałem z Pikałowem także w 2019 roku, pisząc tekst do Magazynu TVN24. Wspominał wówczas, że to Zełenski zdecydował, że grupa przyjaciół, która stworzyła w połowie lat 90. kabaret Kwartał 95, na stałe przeniesie się do Kijowa. - Nasze kobiety powiedziały wtedy, że jest pora na zawarcie małżeństwa. W krótkich odstępach odbyło się kilka ślubów - mówił.

Znają się od szkoły. Chodzili do tego samego gimnazjum w Krzywym Rogu, 600-tysięcznym mieście w środkowej Ukrainie. To jeszcze tam założyli zespół kabaretowy. Obaj byli rosyjskojęzyczni. Zełenski nauczył się ukraińskiego dopiero po 2017 roku.

Ze szkoły w Krzywym Rogu dzisiejszy prezydent Ukrainy znał też Ołenę Kijaszko, choć uczucie nadeszło później. Pobrali się w 2003 roku. Mają dwójkę dzieci: urodzoną w 2004 roku Ołeksandrę i urodzonego siedem lat później Kiryłła.

Ołena i Wołodymyr Zełenscy
Ołena i Wołodymyr Zełenscy
Źródło: olenazelenska_official/Instagram

Na miejscowym uniwersytecie skończył prawo, ale w zawodzie nigdy nie pracował. Został komikiem i aktorem. Nieoczywisty zawód dla prawnika i późniejszego prezydenta, a dziś człowieka, który mierzy się z brutalną napaścią potężnego sąsiada.

Amerykański Departament Stanu ostrzegł przed tygodniem, że głowa ukraińskiego państwa jest głównym celem rosyjskiego ataku, ponieważ "prezydent Zełenski uosabia demokratyczne aspiracje i ambicje Ukrainy i narodu ukraińskiego".

- Z naszych informacji wynika, że wróg uznał mnie za cel numer jeden, a moją rodzinę za cel numer dwa - powiedział Zełenski w jednym z wystąpień. Kilka dni później "The Times" poinformował, że udaremniono już trzy próby zamachu na prezydenta Ukrainy.

"Pracuję i śpię, to wszystko"

Środa, 2 marca. Zełenski udziela krótkiego wywiadu dla brytyjskiego kanału Channel 4 News.

Pytany przez reportera, jak wygląda jego życie po wybuchu wojny w Ukrainie, odpowiada: - Pracuję i śpię, to wszystko.

- Widuje się pan z rodziną? - dopytuje dziennikarz.

- Nie, nie mogę.

- Kiedy ich pan ostatni raz widział?

- Przed tą wojną - odpowiada wyraźnie poruszony. Po chwili poprawia się: - Nie, nie przed wojną. Trzy dni temu. W środku wojny - dodaje z uśmiechem.

Wojnę, jak mówił nam przyjaciel Zełenskiego, ukraiński prezydent mógł zobaczyć z bliska już przed laty, gdy jeździł na wschód kraju jeszcze jako gwiazda kabaretu.

Byłem na jednym z takich wyjazdów, wtedy akurat bez Zełenskiego, za to z "Janukowyczem", czyli z Pikałowem. Lato 2014 roku. Linia frontu w okolicach Ługańska. Samochód z darami dla ukraińskiej armii zatrzymuje nas do kontroli. - Dokumenty - rzuca oschle ukraiński żołnierz. Rozpromienia się, gdy dostrzega, kto siedzi na fotelu z tyłu. - "Janukowycz"! Nie trzeba dokumentów. Możecie jechać - mówi z uśmiechem.

Aleksander Pikałow na linii frontu niedaleko Ługańska z ukraińskimi żołnierzami, 2014 rok
Aleksander Pikałow na linii frontu niedaleko Ługańska z ukraińskimi żołnierzami, 2014 rok
Źródło: Grzegorz Łakomski / tvn24.pl

Szlaban z gałęzi, worki z piaskiem i lepianka w roli schronu. Trzech żołnierzy uzbrojonych w kałasznikowy słucha muzyki z komórki. Obóz Brygady Specjalnego Przeznaczenia znajduje się 30 kilometrów od rosyjskiej granicy. Jednostka cieszy się dobrą sławą, odkąd po ciężkich walkach zdobyła tamtejsze lotnisko, ale żołnierzom brakuje niemal wszystkiego. "Janukowycz" rozdaje autografy żołnierzom, pozuje do zdjęć, podtrzymuje na duchu.

Jednemu z wojskowych kamizelkę kuloodporną kupił ojciec, gdy tylko się dowiedział, że syn jedzie na front. - Gdyby nie pomoc wolontariuszy takich jak Aleksander Pikałow, brakowałoby zaopatrzenia, a rosyjskie czołgi już wtedy znalazłyby się pod Kijowem - słyszę od ukraińskich żołnierzy.

"Wowa zawsze przynosił nam szczęście"

Rok po wybuchu wojny w Donbasie na ekrany telewizji wszedł serial "Sługa narodu". Komik grał w nim rolę nauczyciela historii, który niespodziewanie nawet dla siebie zostaje prezydentem Ukrainy.

Serial idealnie trafił w nastroje Ukraińców, którzy nie ufają politykom, a w granej przez Zełenskiego postaci zaczęli widzieć idealnego prezydenta, który jest blisko ludzi i nie patyczkuje się z zepsutą klasą polityczną. Jest odważny i bezkompromisowy. W jednej ze scen oddaje serie strzałów z dwóch karabinów naraz.

Ale, jak mówił nam Pikałow, Zełenski zaskoczył pomysłem startu w wyborach nawet swoich przyjaciół z kabaretu. 

- Na jednym z koncertów zapytał: "Co byście powiedzieli?". Myśleliśmy, że to żart - opowiada. - Później podczas koncertu nagrał wideo na sylwestra [właśnie w sylwestra ogłosił, że startuje w wyborach - red.]. Wtedy zrozumiałem, że nie żartuje. Jak w życiu nieraz pisaliśmy scenariusz na kolanie, tak wyszło Wowie z polityką. Na początku to był serial komediowy. Potem zrobiła się z tego kampania - wspominał komik.

- Zawsze życzę ludziom szczęścia. Na Titanicu mieli pieniądze i zdrowie, ale właśnie szczęścia im zabrakło. Nam w trakcie koncertów zdarzały się różne nieprzewidziane sytuacje, ale Wowa nam zawsze przynosił szczęście. Wierzę, że tak samo przyniesie szczęście dla kraju - dodał.

 "Putin nie wie, czego się spodziewać"

Wtorek, 16 kwietnia 2019 roku, pięć dni przed drugą turą, siedziba studia Kwartał 95. Ciszę na 21. piętrze biurowca zakłóca okrzyk w dziale PR-u kabaretu. - Jest nowy rating! 76 do 24 dla Wołodymyra! - krzyczy Olga, która zajmuje się mediami społecznościowymi.

W wąskim pokoiku zajmowanym przez dział PR upchnięto cztery niewielkie biurka. Na ścianach wiszą plakaty Kwartału 95 i serialu "Sługa narodu". Od stycznia pracujące tam panie muszą dzielić czas między kabaret a kampanię wyborczą.

Olga twierdzi, że Zełenski jako szef potrafi zarażać entuzjazmem. - Przekonał nas, byśmy zaczęli robić filmy, choć nie mieliśmy w tym doświadczenia. Czy pójdziemy za nim do polityki? Jeśli będzie nas potrzebował, to tak - przyznała wówczas. Tak też się stało - Rudenko została deputowaną z ramienia popierającej Zełenskiego partii Sługa Ludu.

Wołodymyr Zełenski podczas przemówienia w październiku 2019 roku
Wołodymyr Zełenski podczas przemówienia w październiku 2019 roku
Źródło: Sean Gallup / Getty Images

Tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich w 2019 roku w oficjalnym sztabie Zełenskiego w jednej z bogatych dzielnic Kijowa pracują na jego rzecz młodzi wolontariusze. Na parterze trzykondygnacyjnego budynku jest sala do narad i przeszklone pomieszczenie, w którym przy komputerach siedzi kilkunastu wolontariuszy.

Światosław jest studentem, który pomaga w sprawach zagranicznych. - Za NATO, za Unią Europejską, za zakończeniem wojny bez ustępowania Rosji w kwestii granic - wylicza bez wahania poglądy Zełenskiego. Wśród zalet komika wymienia brak doświadczenia i związków ze skorumpowanym aparatem władzy.

- Nawet jak będzie musiał negocjować z prezydentem Rosji? - pytam.

- Władimir Putin nie wie, czego się po Zełenskim spodziewać - odpowiada.

"To show"

Historyczna część Kijowa, 17 kwietnia 2019 roku, cztery dni przed drugą turą wyborów prezydenckich. W pobliżu kościoła św. Andrzeja z komórką przy uchu spaceruje Nikita Potorajew, jeden z doradców Zełenskiego. Słyszę, jak mówi do telefonu: - Debaty nie mają być merytoryczne! To show, w którym wygrywa ten, kto lepiej wypada w telewizji. Wystarczy przypomnieć przykład Nixona.

Dwa dni później odbywa się ostatnia przedwyborcza debata z urzędującym jeszcze prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Ale rywale nie spotykają się w telewizyjnym studiu, ale w nietypowej scenerii - na Stadionie Olimpijskim w Kijowie, gdzie oglądają ich tysiące żywo reagujących ludzi.

Wołodymyr Zełenski podczas debaty na Stadionie Olimpijskim w Kijowie
Wołodymyr Zełenski podczas debaty na Stadionie Olimpijskim w Kijowie
Źródło: Brendan Hoffman / Getty Images

 - Nie jestem politykiem, tylko prostym człowiekiem, który przyszedł złamać ten system. Jestem wynikiem pańskich błędów i obietnic - rzuca do swojego rywala Zełenski.

Z Potorajewem, który przez 10 lat był najbliższym doradcą oligarchy Wiktora Pińczuka, spotkałem się wówczas w urządzonej z przepychem restauracji "Za dwoma zającami", serwującej specjały ukraińskiej kuchni z XIX i XX wieku. Doradca siedział w niewielkiej salce oddzielonej od reszty lokalu zieloną kotarą. To za tą kotarą, jak mówił, grupa politologów orzekła w 2014 roku, że po rewolucji na Majdanie potrzebny jest nowy lider spoza polityki.

Dwa dni później - w niedzielę, 21 kwietnia - Zełenski wygrywa wybory, uzyskując 73 procent poparcia.

Zełenski do Putina: czego się boisz?

Czwartkowy wieczór, 3 marca 2022 roku. Ósmy dzień rosyjskiej agresji. Prowadzone tego dnia na niższym szczeblu rozmowy ukraińsko-rosyjskie kończą się fiaskiem.

Wieczorem Zełenski podczas spotkania z dziennikarzami zwraca się do Putina: - Jeśli nie chcesz teraz wychodzić, usiądź ze mną przy stole negocjacyjnym, jestem wolny. Tylko nie z odległości 30 metrów, jak z Macronem, Scholzem - jestem sąsiadem. Nie gryzę. Jestem normalnym człowiekiem, usiądź ze mną, porozmawiaj, czego się boisz?

Zełenski:
Zełenski: Czego od nas chcesz? Opuść naszą ziemię. Nie chcesz iść, to siądź ze mną do stołu, ale nie 30 metrów ode mnie
Źródło: president.gov.ua/Facebook

Nawiązuje do wyśmiewanego w wielu memach zwyczaju prowadzenia przez Putina oficjalnych rozmów przy nienaturalnie długich stołach. Ukraiński prezydent prezentuje odmienny styl. Skraca dystans. Dosłownie i w przenośni. Jeden z dziennikarzy wrzuca na Twitterze zdjęcie, pokazując, że podczas czwartkowego spotkania siedział tuż przy ukraińskim prezydencie. - Widać w jego spojrzeniu zmęczenie, ale i determinację - zauważa.

Determinacją wykazali się tego dnia też ukraińscy deputowani, którzy mimo ryzyka ostrzału zebrali się w budynku Rady Najwyższej w Kijowie. Wśród nich pojawia się Petro Poroszenko, którego niespełna trzy lata wcześniej pokonał Zełenski. Były prezydent w czasie wojny wstąpił do wojsk obrony terytorialnej.

Sam Zełenski deklaruje w rozmowie z dziennikarzami, że gdyby nie był prezydentem, też by wstąpił w szeregi tej formacji.

Podobne podejście ma Olga Rudenko, która za kolegą z kabaretu poszła do polityki. Teraz działa nie jako deputowana, ale jako wolontariuszka. Wyszukuje w internecie nagrania dokumentujące ataki rosyjskich sił na obiekty cywilne i tworzy ich kompilacje.

Fragmenty nagrań wyszukane przez Olgę Rudenko

Rakieta blisko domu babci

Na jednym z ujęć widać moment uderzenia rosyjskiej rakiety w wieżę telewizyjną w Kijowie. - Zginęło tam pięć osób. Byłam tam tysiące razy, bo to blisko domu mojej babci. Oni celują w obiekty cywilne czy szpitale - mówi Rudenko. - Sama wybieram nagrania i robię podpisy po angielsku, a kolega, który kiedyś był w Kwartale 95, je montuje - dodaje.

Filmiki z drastycznymi scenami rosyjskiej inwazji to ostatnia produkcja ludzi związanych z kabaretem Kwartał 95. Poprzednia znacząca produkcja to serial "Sługa narodu", który pomógł Zełenskiemu w wygraniu wyborów prezydenckich.

W jednym z odcinków jest scena, w której do granego przez niego ukraińskiego prezydenta dzwoni Angela Merkel, która chce przekazać wiadomość o przyjęciu do Unii Europejskiej. Okazuje się jednak, że doszło do pomyłki, bo niemiecka kanclerz chciała się dodzwonić do Czarnogóry.

machaj
Fragment serialu "Sługa ludu"
Źródło: Kwartał 95

Żaden scenarzysta nie wymyślił jednak sceny, którą 28 lutego 2022 roku pokazały media na całym świecie. Ubrany w zielony wojskowy strój prezydent Ukrainy w towarzystwie podobnie ubranych szefa administracji i ministra obrony pochyla się nad niewielkim stolikiem i na stojąco podpisuje wniosek Ukrainy o przyjęcie do Unii Europejskiej.

Dostępny w serwisie YouTube serial "Sługa ludu" oglądany był dotąd głównie przez Ukraińców, ale od wybuchu wojny zaległości zaczęli nadrabiać widzowie na całym świecie. Kompilacja ujęć z tańczącym Zełenskim, który wygrał w 2006 roku "Taniec z gwiazdami", stała się viralem.

Zachodni dziennikarze z zaskoczeniem odkryli też, że ukraiński prezydent ma też na koncie rolę dubbingową - podkładał głos misiowi Paddingtonowi. 

Na Wyspach pojawiają się jednak inne porównania - według brytyjskiego posła Partii Konserwatywnej Toma Tugendhata tak wielka "odwaga i determinacja" jak u ukraińskiego prezydenta nie była widziana od czasów Winstona Churchilla. Inny konserwatywny poseł Robert Halfon stwierdził, że "w tym człowieku żyje duch" legendarnego angielskiego premiera.

Zełenski zapytany o te porównania odparł, że jest szczęśliwy, mogąc służyć swojej ojczyźnie. I że nie pije tyle co Churchill.

Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Donbasie na tydzień przed atakiem Rosji na Ukrainę
Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Donbasie na tydzień przed atakiem Rosji na Ukrainę
Źródło: Anadolu Agency / Getty Images

"Będzie dobrze, zobaczysz"

Według amerykańskiego wywiadu kluczowa rola, jaką odgrywa ukraiński prezydent, spowodowała, że jest on realnie zagrożony - Zełenski został wyznaczony jako cel dla 400 rosyjskich dywersantów przebywających w Kijowie.

On sam zaszokował zachodnich przywódców, z którymi miał się pożegnać na koniec telekonferencji w nocy z czwartku na piątek, 25 lutego słowami: "To może być ostatni raz, kiedy widzicie mnie żywego".

Według agencji Associated Press Zełenski miał odrzucić ofertę Amerykanów, którzy zadeklarowali swoją gotowość do jego ewakuacji z Kijowa. Prezydent miał odmówić słowami, które przejdą do historii: "Tu trwa walka. Potrzebuję amunicji, nie podwózki".

W zamieszczonym 26 lutego w internecie filmie, który sam nakręcił, prezydent pokazuje, że wbrew rozsiewanej dezinformacji nie opuścił stolicy i nie wezwał armii do złożenia broni.

"Jestem tutaj. Nie złożymy broni. Będziemy bronić naszego państwa" - mówi Zełenski, stojąc na tle Domu Horodeckiego blisko budynku administracji prezydenta w Kijowie.

Również w jednym z ostatnich wystąpień, w czwartek, ukraiński prezydent nie traci siły ducha. 

- Zachowaliśmy jedność, siłę, daliśmy radę i dalej też tak będzie. Kijów stoi i się broni - mówi Zełenski.

Wołodymyr Zełenski podpisał wniosek o przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej
Wołodymyr Zełenski podpisał wniosek o przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej
Źródło: Anadolu Agency / Getty Images

Hart ducha zachowuje Aleksander Pikałow, który - gdy pytam go o sytuację w Kijowie przed nadchodzącą nocą - odpowiada pogodnym tonem, jakby próbował mnie pocieszać: - Atakowali nas, uderzali rakieta za rakietą, ale będzie dobrze. Zobaczysz.

Tak mówi w środę, 2 marca w rozmowie telefonicznej. W piątek, 4 marca rano pisze w SMS-ie: "Sytuacja jest bardzo trudna, ale nie krytyczna. Ukraińców łączy nienawiść do moskiewskiego wojska i całej Rosji. Każdy coś robi dla pokonania rosyjskiego faszyzmu. Jeden nosi karabin, inny oddaje krew albo pomaga uchodźcom. Śmierć wrogów to kwestia czasu. Ludzie są dumni ze swojego prezydenta. Widzą w nim nadzieję na zwycięstwo".

Niedługo po tym SMS-ie w Kijowie znów zawyły syreny. Krótko potem słychać było wybuchy w zachodniej części miasta.

Czytaj także: