Paul Wolfowitz, oskarżany o wykorzystywanie stanowiska do prywatnych celów, 30 czerwca straci funkcję szefa Banku Światowego - ogłosił Zarząd Banku. Zapewnił jednocześnie, że wierzy Wolfowitzowi, iż ten działał etycznie i w dobrej wierze.
Wchodzący w skład zarządu "dyrektorzy wykonawczy przyjęli do wiadomości decyzję pana Wolfowitza w sprawie rezygnacji z funkcji prezesa grupy Banku Światowego" z dniem 30 czerwca - stwierdza się w specjalnym oświadczeniu zarządu Banku.
Zmartwiony zwolnieniem Wolfowitza jest George W. Bush. - Wolałbym, żeby został w Banku - powiedział amerykański prezydent. To Stany Zjednoczone decydują o obsadzie szefa Banku Światowego.
Paul Wolfowitz bezpośrednio po objęciu funkcji szefa BŚ w 2005 roku podniósł pensję swojej narzeczonej, pracującej w dziale stosunków publicznych tej instytucji, ze 140 tys. do 200 tys. dolarów rocznie. Uczynił to bez konsultacji z odpowiednimi organami banku. Zarzucano mu także, że przyjmował do pracy niekompetentne osoby związane z administracją prezydenta USA George'a W. Busha.
Specjalna komisja Banku Światowego stwierdziła, że prezes naruszył warunki zawartego z nim kontraktu i doprowadził do "kryzysu przywództwa" w tej instytucji.
Zarząd od razu po zawiadomieniu o dymisji Wolfowitza zapowiedział rozpoczęcie "niezwłocznych poszukiwań jego następcy". Wysunięcie kandydata, którym tradycyjnie ma być Amerykanin, zapowiedział od razu prezydent USA George W.Bush.
Dymisja Wolfowitza jest wynikiem ugody zawartej przez niego z zarządem banku - wynika z deklaracji obu stron. Wolfowitz oświadczył w czwartek, że jest zadowolony z faktu, iż zarząd Banku Światowego zaakceptował jego zapewnienia, iż działał w dobrej wierze, kierując się zasadami etycznymi. Z kolei w oświadczeniu zarządu stwierdzono, iż "błędy popełniono po obu stronach".
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA