Jest ich 50 i mają tylko jedno zadanie - analizę sytuacji na Bliskim Wschodzie. Ich zadanie polega na oferowaniu szczerych do bólu ekspertyz dotyczących m.in. postępów Państwa Islamskiego i Al-Kaidy w Syrii oraz taktyki walki stosowanej przez Amerykanów. Teraz wojskowi analitycy złożyli oficjalną skargę do Pentagonu, bo - jak piszą - ich raporty są cenzurowane przez przełożonych i to do tego stopnia, że przedstawiają zupełnie inny, fałszywy obraz syryjskiej rzeczywistości. Protest analityków opisuje amerykański portal The Daily Beast.
Redakcja pisze, że do Pentagonu zgłosiło się 50 analityków specjalnego pionu podlegającemu bezpośrednio Dowództwu Centralnemu (CENTCOM) amerykańskiej armii, które obejmuje swym działaniem obszar Bliskiego Wschodu, Azji Centralnej i Afryki Północnej.
Skala protestu doprowadziła już głównego inspektora odpowiedzialnego za wewnętrzne kontrole w Pentagonie do wszczęcia śledztwa w celu eliminacji "głęboko zakorzenionych, systemowych problemów w postrzeganiu danych wywiadowczych".
"Rak toczy dowództwo wywiadowcze na najwyższym szczeblu" - mówi jeden z wysokich rangą oficjeli w Pentagonie. Jeden z analityków CENTCOMu w pisemnym proteście stwierdził, że analizy, które czytał wielokrotnie prezydent Barack Obama, zostały spłycone, a ich wymowa zupełnie zmieniona. Wszystkie mówiły o tym, że Państwo Islamskie jest coraz słabsze i amerykańska taktyka walki z terrorystami z powietrza i zaopatrywania innych grup rebeliantów w broń przynosi sukcesy.
Rzeczywistość jest jednak zdaniem oburzonych analityków CIA zupełnie inna.
Z portalem Daily Beast rozmawiało pod warunkiem zachowania anonimowości aż 11 z 50 wspomnianych analityków i wszyscy potwierdzali te same wnioski.
Wszyscy bez wyjątku stwierdzili, że ich raportami się "manipuluje", w efekcie czego Biały Dom dostaje do ręki raporty zawierające jedynie "pobożne życzenia".
W środowisku analityków dojrzewa podobno decyzja o "rewolucji". Zasadza się ona na potrzebie zwiększenia kontroli nad "wędrującymi" dokumentami, bo - jak pisze amerykański portal - "wszystkim tym ekspertom płaci się za szczere do bólu" raportowanie. Tymczasem z wielu dokumentów lądujących na biurku Baracka Obamy usunięte były całe paragrafy i to najczęściej te zawierające konkluzje, sugestie i rekomendacje.
Zdaniem analityków - odpowiedzialni za to są wysocy rangą oficerowie armii, którzy "chronią swoje kariery".
Pierwsze skargi eksperci zaczęli wysyłać do przełożonych już w październiku ubiegłego roku, ale gdy napotkali na mur, zgłosili się bezpośrednio do wydziału kontroli wewnętrznej.
Wielu z nich - jak pisze Daily Beast - zostało w międzyczasie zmuszonych do odejścia na emeryturę.
Autor: adso\mtom / Źródło: The Daily Beast