Ukraina, a zatem także Zachód, bo to nie jest po prostu wojna Ukrainy, jest w punkcie zwrotnym. Kijów musi w tym roku dostać takie wsparcie, żeby sobie dał radę - mówił w TVN24 Paweł Kowal, poseł KO, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych.
Gościem "Rozmowy Piaseckiego" był Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej, szef komisji spraw zagranicznych, który ma zostać rządowym pełnomocnikiem do spraw odbudowy Ukrainy.
Kowal: Ukraina jest w punkcie zwrotnym
- Ukraina, a zatem także Zachód, bo to nie jest po prostu wojna Ukrainy, jest w punkcie zwrotnym - powiedział. Podkreślił, że istotne jest, "żebyśmy nie uronili tego momentu, bo to może mieć poważne konsekwencje".
- Ukraina musi w tym roku dostać takie wsparcie, żeby sobie dała radę. (...) Żeby utrzymać to, co jest w tym roku, konieczne są te wszystkie środki, które ma wydać Unia Europejska i te wszystkie, które mają wydać Stany Zjednoczone. To jeszcze nie gwarantuje przełomu, a zaledwie utrzymanie tej linii frontu i tego stanu rzeczy, który jest dziś. Jeśli tego nie będzie, to poważnie ryzykujemy, że na przykład Putin latem, kiedy będzie rozpędzona kampania w Stanach Zjednoczonych, spróbuje przebić front - mówił Kowal.
Poseł stwierdził, że "Ukraina sobie bardzo dobrze poradziła w 2023 roku, ale ostatni wielki przełom militarny to jest koniec 2022 roku".
- Ukraina daje radę. Rażą cele na Morzu Czarnym. Oni sobie z różnymi rzeczami poważnymi, dawniej nie do pomyślenia, dają radę. Tam jest kilkaset tysięcy żołnierzy zmobilizowanych, prawie milion etatów w armii. Ale z drugiej strony codziennie, powiedzmy szczerze, prawdopodobnie ponad setka zabitych na froncie po stronie ukraińskiej - wskazywał.
Podkreślał, że "od tej sytuacji zależy cała stabilność w Europie Środkowej". - Proszę po prostu zmrużyć oczy i wyobrazić sobie, że ten piękny świat, który mieliśmy przez ostatnie 30 lat, może runąć, naprawdę. To nie jest tak, że to jest na zawsze. I to jest stawka w tej wojnie - stwierdził Kowal.
Kowal: w skali 10 lat Rosja przegra, ale mnie interesuje, co będzie za rok, dwa, trzy
Kowal mówił też, jak znacząca jest sprawa produkcji amunicji. - My siedzimy tutaj w studio i nie zdajemy sobie sprawy, bo nie jest to powszechna wiedza, że Europa dzisiaj nie jest w stanie produkować amunicji w taki sposób, żeby siebie obronić - podkreślił.
- My dzisiaj zaczynamy od tego, żeby zbudować koalicję, niektórzy mówią "proamunicyjną", czyli żeby zmobilizować Francję, Niemcy, Polskę i główne państwa europejskie, żeby wspólnie były w stanie produkować amunicję, żeby chociaż produkować połowę tego, co produkuje Rosja. W ostatnie dwa lata Rosja się przestawiła na gospodarkę wojenną - wskazywał.
- Jestem pewien, że Rosja to wszystko w skali 10 lat przegra. Ale mnie interesuje także to, co będzie za rok, dwa, trzy, cztery, bo to może być kluczowe i krytyczne z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski - mówił.
Dodał, że poza amunicją Ukrainie potrzebna jest też "dodatkowa broń, która pozwoliłaby skutecznie razić cele na terenie Rosji". - Muszą mieć taką możliwość, by razić na przykład fabryki amunicji po stronie rosyjskiej - wyjaśniał.
Kowal: nikt w Kijowie nie myśli o pokoju na rosyjskich warunkach
Pytany, czy w Kijowie rozważany jest scenariusz zawarcia pokoju na warunkach Rosji, odparł: - Ani w Kijowie, ani w Waszyngtonie, ani w żadnym poważnym miejscu na świecie.
- To byłaby tragedia. Pokój na rosyjskich warunkach po 10 latach wojny i dwóch latach od brutalnej, dodatkowej agresji na rosyjskich warunkach. Jako polski polityk wiem, że to byłaby tragedia. Bo to by oznaczało, że mamy trzy, cztery, pięć lat na to, żeby dać sobie radę, bo Rosja pójdzie dalej - podkreślił.
Kowal: Strategiczną sprawą jest, żeby nie stracić historycznego momentu. To moja rola
Kowal mówił też o stanowisku pełnomocnika do spraw odbudowy Ukrainy, które ma objąć. - My dzisiaj potrzebujemy skutecznej polityki wobec Ukrainy, potrzebujemy skutecznej koordynacji. Prawie w każdym ministerstwie dzisiaj są sprawy dotyczące Ukrainy - podkreślał.
- Moją rolą będzie, żeby to koordynować, na ile się da koordynować, a trzeba pomyśleć, jak to robić skutecznie. Dlatego że dzisiaj strategiczną sprawą jest, żeby nie stracić historycznego momentu. To jest moja rola - wyjaśniał.
Prowadzący zwrócił uwagę, że w rządzie Donalda Tuska jest już 110 osób, a według przedwyborczych zapowiedzi, liczebność rządu miała się zmniejszyć.
- Jeżeli jest trochę więcej, to pewnie z czasem będzie trochę mniej. Rząd jest koalicyjny, więc siłą rzeczy tych powołań na stanowiska ministrów, czyli te najwyższe szczeble, w tym momencie jest dużo. To łączy się z reformą administracji także na niższym szczeblu - tłumaczył Kowal.
- Jest taki okres przejściowy w administracji. Nie ma co być w gorącej wodzie kąpanym. Za kilka miesięcy to się ustabilizuje - zapewniał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24