Widziałem pozycje rosyjskie z odległości 400 metrów, czułem smród spalonej ziemi po ostrzale - mówił w TVN24 wolontariusz i dokumentalista Mateusz Lachowski, śledzący sytuację na froncie pod Kijowem. Jak przekazał, od miejscowych usłyszał, że w pobliskiej wsi Rosjanie rozstrzelali dziesięciu cywilów tylko dlatego, że chcieli "wydostać się spod okupacji rosyjskiej i pójść do Ukraińców". - Tak wygląda wojna prowadzona przez Rosjan - skomentował.
Niedziela to 18. dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Rano syreny alarmowe rozbrzmiały w wielu ukraińskich miastach, m.in. w Kijowie. Na miejscu jest wolontariusz i dokumentalista Mateusz Lachowski. W niedzielnej rozmowie z TVN24 opowiedział o swojej wyprawie na front pod ukraińską stolicą.
RELACJA NA ŻYWO: Atak Rosji na Ukrainę. 18. doba >>>
- Rano zbudził mnie kolega, wojskowy, który wiózł aprowizację. Pojechaliśmy na pierwszą pozycję ukraińską na wchodzie, 50 kilometrów od centrum Kijowa - relacjonował. - To są okolice Browarów, nie mogę podać konkretnej lokalizacji. Musiałem mieć wyłączony telefon, lub włączony tryb samolotowy, żeby nie było namierzania lokalizacji - mówił.
Jak dodał, na froncie miał okazję porozmawiać z żołnierzami. - Bardzo mnie to ucieszyło, bo od trzech dni nie miałem kontaktu ze swoimi przyjaciółmi i kolegami, z sanitariuszami i dwiema koleżankami. Nie wiedziałem, co się z nimi dzieje, bo tam nie można używać internetu. Na szczęście nikt tam nie zginął w ciągu ostatnich dwóch dni, więc odetchnąłem z ulgą - wyznał Lachowski.
"Czułem smród spalonej ziemi po ostrzale"
Jak mówił, w miejscu, w którym był, Rosjanie zostali w sobotę odepchnięci przez siły ukraińskie. - Był konkretny atak lądowy, zniszczono kilka samochodów pancernych. Dzisiaj było dość spokojnie, jeżeli chodzi o ostrzał - relacjonował.
Lachowski przekazał, że "morale Ukraińców jest świetne, z kolei rosyjskie morale jest bardzo złe". - Widziałem pozycje rosyjskie z odległości 400 metrów, czułem smród tej spalonej ziemi po ostrzale. Niestety, w nocy były naloty, było bombardowanie, ale nikt z Ukraińców nie zginął - powiedział dokumentalista.
Jak mówił, "nie dość, że Ukraińcy się umocnili, poszerzają teraz okopy, to jeszcze odrzucili Rosjan do tyłu". - Jeśli chodzi o wschód Kijowa, to wydaje się, że sytuacja jest dobra - ocenił. Z jego informacji wynika, że "ofensywa rosyjska, jeśli chodzi o próbę otoczenia Kijowa, jest zatrzymana". - Ona się nie posuwa na południe, ten pierścień się w tej chwili nie zamyka. Ale walki trwają - relacjonował.
"Tak wygląda wojna prowadzona przez Rosjan"
Lachowski opowiadał o spotkaniu z ukraińskim chłopcem. - Sasza ma pięć lat. Przyszedł z mamą do sanitariuszy, bo jest chory, nie ma dostępu do leków, nie ma dostępu do jedzenia, brakuje wszystkiego. Sanitariusze oczywiście dali mu leki, sprawdzili, jaki jest stan jego gardła, dostał też czekoladę. Ale dowiedzieliśmy się przez to, że w nocy Rosjanie rozstrzelali w pobliskiej wsi 10 osób cywilnych, tylko dlatego, że chciały przejść na stronę ukraińską. Po prostu chciały się wydostać spod okupacji rosyjskiej i pójść do Ukraińców, w związku z czym Rosjanie ich rozstrzelali. Powiedziała nam to pani, która tam mieszka, która się boi, że ją i jej dziecko czeka to samo - mówił Lachowski.
- Tak wygląda wojna prowadzona przez Rosjan - stwierdził Lachowski.
OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Lachowski