Premier wezwał rodaków, aby zgłaszali się na front. "Azerbejdżan nie zgadza się na nic poza kapitulacją"

Źródło:
Panarmenian, Kommiersant, Interfax, tvn24.pl
Azerbejdżańskie wojsko atakuje pozycje sił ormiańskich
Azerbejdżańskie wojsko atakuje pozycje sił ormiańskich Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu
wideo 2/2
Azerbejdżańskie wojsko atakuje pozycje sił ormiańskich Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu

- Naród ormiański tylko z bronią w ręku będzie w stanie osiągnąć akceptowalne dla siebie rozwiązanie konfliktu w Górskim Karabachu - oznajmił premier Armenii Nikol Paszynian. Wezwał rodaków, aby "zgłaszali się jako ochotnicy na front w celu obrony Górskiego Karabachu i Armenii przed agresją azerbejdżańsko-turecką".

- Nasze dalsze działania to walka do końca w imię praw naszego narodu. Niezależnie od tego, co się stanie, musimy walczyć o prawa naszego narodu. Dziś, w kontekście stanowiska Azerbejdżanu, oznacza to przede wszystkim, że musimy chwycić za broń i stanąć w obronie naszej ojczyzny. Dzięki skutecznej organizacji tego procesu możemy osiągnąć akceptowalne dla nas rozwiązanie dyplomatyczne - powiedział Nikol Paszynian w czasie transmisji na żywo, prowadzonej na jego oficjalnym profilu na Facebooku.

Oglądaj TVN24 w internecie

Szef rządu Armenii stwierdził, że "obecnie Azerbejdżan nie zgadza się na nic poza kapitulacją Górskiego Karabachu".

Obniżenie "ustalonej poprzeczki"

- Wszystkie te nadzieje, propozycje, myśli o tym, że konieczne jest znalezienie rozwiązania dyplomatycznego, powinniśmy uznać za zakończone. Wielokrotnie mówiliśmy, że jesteśmy gotowi rozwiązać ten problem w drodze kompromisu. Co to oznacza? Kompromis oznacza, że w imię rozwiązania można nieco obniżyć ustaloną poprzeczkę, pod warunkiem, że druga strona także obniży własną - powiedział premier cytowany przez agencję Panarmenian.

Paszynian zaznaczył przy tym, że to, co jest do przyjęcia dla strony armeńskiej zgodnie z tą logiką, jest nie do przyjęcia dla Azerbejdżanu. - To wskazuje, że nie ma sensu rozmawiać o rozwiązaniu dyplomatycznym, przynajmniej na tym etapie. Później powiem, na jakim etapie można to zrobić - powiedział premier. Wezwał rodaków, aby "zgłaszali się jako ochotnicy na front w celu obrony Górskiego Karabachu i Armenii przed agresją azerbejdżańsko-turecką".

Wcześniej prezydent Armenii Armen Sarkisjan w rozmowie z rosyjskim dziennikiem "Kommiersant" ostrzegł, że jego kraj uzna niepodległość Górskiego Karabachu, jeśli okaże się, że Azerbejdżan nie będzie skłonny do negocjacji.

Łamanie rozejmu

Spór Armenii i Azerbejdżanu o 146-tysięczny Górski Karabach trwa od rozpadu Związku Radzieckiego, kiedy położony na terytorium Azerbejdżanu i zamieszkały przez Ormian region ogłosił niepodległość, która nie została uznana na arenie międzynarodowej nawet przez Armenię.

Walki o Górski Karabach wybuchają z różnym nasileniem i w różnym czasie. Ostatnio eskalowały z nową siłą pod koniec września tego roku, kiedy ministerstwo obrony Azerbejdżanu zapowiedziało "rozpoczęcie operacji zbrojnej na całej linii demarkacyjnej w strefie konfliktu karabaskiego w odpowiedzi na prowokacje ze strony ormiańskiej". W Armenii i Azerbejdżanie został wprowadzony stan wojenny i ogłoszono mobilizację.

Zaniepokojenie eskalacją obecnego konfliktu wyraziły NATO, OBWE i Unia Europejska. Demokracje zachodnie apelowały i apelują do władz w Erywaniu i Baku o zawieszenie broni. Zostało ono wprowadzone 12 października, nie przetrwało jednak próby czasu. Po ogłoszeniu rozejmu siły Górskiego Karabachu przypuściły atak rakietowy na azerbejdżańskie miasto Gandża. Wcześniej azerbejdżańskie siły zbombardowały stolicę Górskiego Karabachu, Stepanakert.

Kolejny wprowadzony rozejm, "humanitarny", także nie jest przestrzegany - przypomniała rosyjska agencja Interfax.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: Panarmenian, Kommiersant, Interfax, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: