Dowództwo amerykańskiej 6. floty stacjonującej w Europie poinformowało na Twitterze, że załoga ich niszczyciela zauważyła 29 maja rosyjskie bombowce Su-24 nad wodami Morza Czarnego, ale nie dała się przepędzić i dokończyła misję. Rosyjskie media twierdzą co innego.
Amerykańska Flota Wojenna w Europie jest odpowiedzialna m.in. za trwającą obecnie misję niszczyciela USS Ross na Morzu Czarnym. Przekazała ona w krótkim komunikacie, że w piątek załoga okrętu zauważyła nadlatujące, kilka razy, rosyjskie myśliwce.
Jednak według relacji Amerykanów, Su-24 wykonywały „rutynowe loty nad wodami międzynarodowymi”, na których znajdował się też USS Ross.
Amerykanie postanowili więc obserwować samoloty, ale w dalszym ciągu "przeprowadzali zaplanowane zadania i kontynuowali misję", widząc że te "wróciły do bazy".
1/2 On May 29 #USSRoss observed routine flights of SU-24 aircraft while both operated in international waters.
— Naval Forces Europe (@USNavyEurope) maj 31, 2015
Rosjanie się przechwalają?
Kłóci się to wyraźnie z doniesieniami rosyjskiej agencji Ria Novosti, która przekazała w sobotę - powołując się na struktury siłowe Krymu - że Su-24 "zademonstrowały zachowującym się prowokacyjnie i agresywnie Amerykanom gotowość do ostrego powstrzymania przekraczania granicy i obrony interesów kraju”.
Ci zaś - bojąc się rosyjskich bombowców - mieli „zawrócić i odpłynąć na neutralne wody we wschodniej części Morza Czarnego”.
USS Ross wpłynął na wody Morza Czarnego 23 maja. Jak napisało dwa dni wcześniej dowództwo 6. floty, niszczyciel działa w ramach misji NATO, a jego obecność jest wyrazem „zaangażowania Stanów Zjednoczonych w zapewnianie bezpieczeństwa sojusznikom w regionie”.
Bazą 6. floty jest Neapol. Stamtąd Amerykanie dowodzą swoimi siłami morskimi na wodach północnego Atlantyku wokół linii brzegowej Starego Kontynentu.
Autor: adso / Źródło: tvn24.pl, RIA Novosti