Informację o tym, że podejrzany o pobicie 47-letniego mężczyzny w Międzyzdrojach 22-latek opuścił areszt, otrzymaliśmy na Kontakt24. Jak poinformował w maju portal ikamien.pl, powołując się na relacje świadków, 47-latek opuścił jeden z okolicznych beach barów. Za nim wyszła grupa młodych mężczyzn. Na ulicy Bohaterów Warszawy doszło do kłótni i rękoczynów. Jeden z mężczyzn miał najpierw popchnąć 47-latka, który upadł na jezdnię. Gdy próbował wstać, został uderzony pięścią w twarz i ponownie padł na ziemię. Napastnik kopnął go wtedy w tył głowy, a zaatakowany mężczyzna stracił przytomność. Sprawca został aresztowany na początku maja na dwa miesiące. Usłyszał prokuratorskie zarzuty dotyczące spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - Przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśniania, ale szczegóły tych wyjaśnień nie zostaną ujawnione z uwagi na trwające śledztwo - informowała w maju rzeczniczka szczecińskiej prokuratury Julia Szozda. Brat zmarłego, pan Łukasz ustalił, że 22-latek opuścił jednak areszt. Dowiedział się też, że przyczyną śmierci jego brata - Gracjana - miało być pęknięcie tętniaka mózgu wywołane nagłym wzrostem ciśnienia.
"Przyjąłem tę informację z niedowierzaniem"
"Z niedowierzaniem przyjąłem informację, że po zaledwie dwóch miesiącach tymczasowego aresztu prokuratura zdecydowała o wypuszczeniu sprawcy na wolność. Dla mnie i mojej rodziny to ogromny szok i poczucie głębokiej niesprawiedliwości. Mój brat nie żyje, a sprawca tego zajścia chodzi spokojnie po ulicach. Prokurator nie zastosował wobec niego żadnych środków zapobiegawczych. Obawiam się, że do czasu procesu sądowego sprawca może uciec z kraju np. do Dubaju i uniknąć odpowiedzialności" - napisał do redakcji Kontaktu24 mężczyzna Dodał, że jego adwokat niedawno otrzymał dostęp do akt sprawy i opinii biegłych. "Według tych opinii przyczyną śmierci mojego brata miało być pęknięcie tętniaka mózgu wywołane nagłym wzrostem ciśnienia. Twierdzą również, że nie znaleziono śladów uderzeń na głowie czy ciele. Te wnioski są dla mnie zupełnie niezrozumiałe. W świetle posiadanej przeze mnie wiedzy mój brat został uderzony, upadł na ziemię i uderzył głową o podłoże i otrzymał kopniaki w głowę od sprawcy. Mój brat był młodym, zdrowym i aktywnym zawodowo człowiekiem. Pracował na statkach i regularnie przechodził kompleksowe badania medyczne wymagane w branży morskiej. Nigdy nie zgłaszał żadnych problemów zdrowotnych. Nawet jeśli miał niewykryty tętniak, to zgodnie z wiedzą medyczną mógł z nim żyć długie lata, a jego pęknięcie mogło nastąpić wskutek silnego urazu głowy" - podkreślił mężczyzna.
Pytania do prokuratury
Mężczyzna kontynuując wiadomość do redakcji Kontaktu24, zadał pytanie skierowane do śledczych: "Czy biegli wzięli pod uwagę możliwość, że to właśnie brutalny atak doprowadził do pęknięcia tętniaka i śmierci mojego brata? Ciosy i kopnięcia w głowę, zadane z pełną siłą, mogły spowodować uszkodzenia naczyń krwionośnych nawet u osoby całkowicie zdrowej"- zapytał. "Zgromadziłem pełną dokumentację medyczną oraz zawodową mojego brata, która potwierdza jego bardzo dobry stan zdrowia przed atakiem. Z chęcią przekażę ją odpowiednim organom lub redakcjom, które zechcą pomóc nagłośnić tę sprawę. Obawiam się, że jeśli dojdzie do procesu sądowego, sprawca może otrzymać jedynie symboliczny wyrok lub, co byłoby dla nas największym ciosem, zostać uniewinniony od zarzutu morderstwa. Taki wyrok byłby nie tylko druzgocący dla naszej rodziny, ale również groźnym sygnałem społecznym, że w Polsce można zabić człowieka i uniknąć odpowiedzialności" - podsumował pan Łukasz.
Brak wystarczających dowodów
Prokuratura w Szczecinie w rozmowie z tvn24.pl potwierdziła, że aresztowany w maju 22-latek opuścił areszt. - Potwierdzam, że wobec osoby podejrzanej uchylono dotychczasowy środek zapobiegawczy i niestosowany jest już środek w postaci tymczasowego aresztowania. W toku śledztwa przeprowadzono sądowo-lekarską sekcję zwłok. W wydanej opinii biegli stwierdzili, że brak jest wystarczających dowodów na to, że do zgonu doszło z powodu działań osób trzecich. W związku z brakiem wystarczających dowodów uzasadniających, że doszło do przestępstwa z artykułu 156 Kodeksu karnego zniknęła jedna z przesłanek do stosowania tymczasowego aresztu - w tym przypadku była to wysoka kara grożąca podejrzanemu - przekazała prokurator Julia Szozda z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Osoba podejrzana w dalszym ciągu pozostaje do dyspozycji prokuratora, jest formalnie osobą podejrzaną. Po zgromadzeniu całości materiału dowodowego prokurator przeanalizuje raz jeszcze posiadane dowody i podejmie decyzję co do sposobu zakończenia śledztwa, na razie decyzja nie zapadła - dodała rzeczniczka szczecińskiej prokuratury. Przypomniała też, że "bliskim osoby poszkodowanej przysługuje prawo do wglądu do materiałów zgromadzonych w ramach śledztwa, mogą też składać wnioski dowodowe, w tym mogą wnosić o uzyskanie uzupełniającej opinii biegłych w tej sprawie".
Autorka/Autor: pk/PKoz
Źródło: Kontakt24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bielecki/PAP