Parlamentarny impas przy wyborze prezydenta Włoch. Politycy i media komentują 

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Włoski parlament podjął w piątek szóstą próbę wyboru prezydenta kraju. Głosowanie wciąż jednak nie przyniosło rozstrzygnięcia. Trwa oczekiwanie na to, aż liderzy największych ugrupowań zawrą porozumienie w sprawie kandydata. Zdaniem byłego premiera, a obecnie senatora Matteo Renziego, prezydencka elekcja została pomylona "z przesłuchaniami do programu X-Factor". Następne podejścia zaplanowano na sobotę.

Wyboru prezydenta Włoch dokonują deputowani, senatorowie i delegaci ze wszystkich regionów kraju. Łącznie jest to ponad tysiąc osób. Do wyboru potrzebna jest zwykła większość 505 głosów.

Agencja Reutera podkreśliła, że stawka wyborów jest wysoka, ponieważ prezydent Włoch, wybierany na siedmioletnią kadencję, ma znaczącą władzę przy rozwiązywaniu kryzysów politycznych, które regularnie uderzają w państwo. Może on między innymi mianować premierów oraz rozwiązywać parlament.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Szóste głosowanie bez rozstrzygnięcia

W szóstym, wieczornym głosowaniu wstrzymało się 444 z prawie tysiąca elektorów i wrzucono ponad 100 pustych kart. 336 głosów oddano na ustępującego prezydenta Sergio Mattarellę - najwięcej z dotychczasowych głosowań. Nie zadeklarował on jednak gotowości pozostania na stanowisku.

W poprzednim głosowaniu, przed południem, elektorzy centroprawicy poparli przewodniczącą Senatu Marię Elisabettę Alberti Casellati, ale nie otrzymała wymaganej większości głosów. Na znak protestu przeciwko jej kandydaturze od głosu wstrzymała się wtedy centrolewica.

Gdy trwało wieczorne głosowanie, od razu zapowiadane jako fiasko, doszło do politycznego spotkania liderów: Ligi - Matteo Salviniego, Partii Demokratycznej - Enrico Letty i Ruchu Pięciu Gwiazd - Giuseppe Contego. Salvini zadeklarował, że podejmuje starania, aby wybrano kobietę, ale nie ujawnił nazwiska. Conte przyznał, że wybór kobiety jest możliwy.

Następne głosowania odbędą się w sobotę.

Głosowanie na prezydenta we włoskim parlamenciePAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Włochy - kandydaci na prezydenta

Jednym z kandydatów na prezydenta Włoch jest obecny premier Mario Draghi, choć jego szanse w tym tygodniu zmalały. Wielu deputowanych odrzuca jego kandydaturę, częściowo dlatego, że obawiają się, iż ustąpienie urzędującego szefa rządu mogłoby doprowadzić do przyśpieszonych wyborów.

Tymczasem - wskazała agencja Reutera - rosną szanse na to, by prezydentem na kolejną kadencję pozostał 80-letni Sergio Mattarella, mimo że on sam dotychczas wykluczał taką możliwość. W czwartkowym głosowaniu to właśnie on otrzymał najwięcej - 166 - głosów spośród wszystkich kandydatów.

Poza Draghim i Matterellą jako kandydatów na urząd wymienia się wiele innych nazwisk, niekiedy tylko po to, by po kilku godzinach osoby te zostały odrzucone przez którąś ze stron politycznego sporu. Wśród nich są doświadczona dyplomatka Elisabetta Belloni, 86-letni były sędzia Trybunału Konstytucyjnego Sabino Cassese, były przewodniczący Izby Deputowanych Pier Ferdinando Casini, były szef rządu Giuliano Amato, przewodnicząca Senatu Maria Elisabetta Alberta Casellati czy minister sprawiedliwości Włoch Marta Cartabia.

Wybory prezydenta Włoch. Bez porozumienia między prawicą i lewicą

W wyborze prezydenta trwa impas z powodu braku porozumienia między blokami centroprawicy na czele z Ligą Matteo Salviniego i centrolewicy, gdzie główną siłą jest Partia Demokratyczna. Obie te formacje tworzą rząd szerokiej koalicji, ale nie są w stanie zgodzić się co do wspólnego kandydata na prezydenta. Włoska prasa przed piątkowym głosowaniem podkreśla, że "wszyscy są przeciwko wszystkim" i nie wiadomo, czy po porannych naradach dojdzie do przełomu. W ocenie niektórych komentatorów wybory przypominają konklawe.

W komentarzach zwraca się uwagę na rosnący klimat niepewności i chaosu oraz nerwową atmosferę dyskusji w poszczególnych ugrupowaniach. Kolejny w ostatnich dniach konflikt wywołała przedstawiona przez Salviniego kandydatura byłego szefa MSZ w rządzie Silvio Berlusconiego, byłego unijnego komisarza Franco Frattiniego. Pomysł ten odrzuciła kategorycznie centrolewica. Ostrzegła, że jeśli centroprawica będzie głosować na swoich kandydatów, "wszystko się rozpadnie".

To, co się dzieje, "pokazuje jedno: prezydenta powinni wybierać bezpośrednio obywatele" - napisał były premier, senator Matteo Renzi na Twitterze. Elektorzy jego zdaniem "ośmieszają najwznioślejsze wydarzenie demokracji parlamentarnej". Jego zdaniem wybory pomylono "z przesłuchaniami do programu X-Factor".

Dziennik "La Repubblica" zwraca uwagę na to, że powstał "krzyżowy ogień głosów", a wraz z nim obawy, że może dojść do przedterminowych wyborów parlamentarnych. "Załatwcie to szybko, kraj ma inne problemy" - zaapelował do polityków boloński dziennik "Il Resto del Carlino".

Autorka/Autor:ft, momo \mtom

Źródło: Reuters, PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/FABIO FRUSTACI