Tuż przed tym przeklętym zakrętem powiedziałeś: chłopaki, dzisiaj jest jeden z piękniejszych dni mojego życia - wspomina słowa Alexa Zanardiego kolega kolarz, Daniele Bennati. 59-letni sportowiec miał w piątek wypadek, jest w śpiączce, przebywa w szpitalu. Regularnie odwiedza go syn. "Siły, Tato, czekam na Ciebie, wracaj prędko" - pisze i publikuje poruszające zdjęcia.
Najświeższy raport ze szpitala w Sienie (środa, godzina 12) wskazuje, że Zanardi jest w stanie stabilnym, ale ciężkim. "Sportowiec ma za sobą piątą noc bez szczególnych zmian dotyczących parametrów kardiologicznych, oddechowych i metabolicznych. Obraz kliniczny dotyczący stanu neurologicznego jest poważny. Zanardi pozostaje w stanie śpiączki farmakologicznej, jest pod respiratorem" - pisze włoski dziennik "La Repubblica".
Dyrektor szpitala w Sienie przekazał, że jest to jednocześnie ostatni oficjalny publiczny raport dotyczący jego zdrowia. - Mamy za sobą etap emocji, teraz czas na etap racjonalny. Po rozmowach z rodziną uznaliśmy za stosowne wstrzymanie wydawania komunikatów aż do pojawienia się nowych znaczących informacji - przekazał Roberto Gusinu na konferencji prasowej. - Tak jak wokół innych pacjentów, wokół Zanardiego krąży około 20 specjalistów, w tym lekarze i pielęgniarki - dodał.
Kibicuje mu syn, papież, koledzy
Tuż przed wejściem w "etap racjonalny", włoskie media zdążyły w środę opisać emocjonalny wpis syna Alexa Zanardiego, młodego Niccolò.
O trzeciej nad ranem zamieścił na swoim koncie społecznościowym zdjęcie dwóch splecionych dłoni, "zameldował się" w szpitalu w Sienie i dodał podpis: "Ja tej ręki nie puszczę. Dalej Tato, dzisiaj kolejny mały krok do przodu."
Dzień wcześniej: "Siły, Tato, czekam na Ciebie, wracaj prędko".
"Z każdym dniem, który mija, wzrasta nasza nadzieja, ale nikt z naszej rodziny nie jest w stanie przewidzieć, w jakim stanie nam go zwrócą" - wyznała w rozmowie z "Repubbliką" szwagierka Zanardiego.
Również w środę włoska "La Gazzetta dello Sport" na swojej okładce umieściła zdjęcie papieża Franciszka. Największy sportowy dziennik pisze o tym, że głowa Kościoła katolickiego modli się za ciężko rannego sportowca.
"Drogi Alex, piszę do ciebie. Uczyniłeś niepełnosprawność lekcją dla ludzkości. Jesteś życiowym zwycięzcą. Modlę się za ciebie" – brzmi fragment korespondencji wysłanej z Watykanu, a której fragment cytuje dziennik. "Papież wziął papier, wieczne pióro i napisał list do Zanardiego, bo ma słabość do cierpiących. Z troską śledzi los charyzmatycznego mistrza włoskiego sportu, nie tylko paraolimpijskiego" – pisze "Gazzetta" o inicjatywie głowy kościoła.
W ciepłych słowach opisuje też Alexa Zanardiego jego szosowy kolega, były kolarz zawodowy Daniele Bennati. Tego dnia też brał udział w sztafecie "Obiettivo Tricolore", podczas której doszło do wypadku.
W momencie uderzenia był już przed nim, ale wspomina to, jak spotkali się kilka chwil wcześniej, a jednocześnie kilka minut przed tym, jak Zanardi zderzył się z ciężarówką. "Alex, nie mogę w to uwierzyć, nikt w to nie może uwierzyć. Tuż przed tym przeklętym zakrętem powiedziałeś: "chłopaki, dzisiaj jest jeden z piękniejszych dni mojego życia" i ja myślałem dokładnie tak samo. Wszyscy ci, którzy Ci towarzyszyli na drodze do Montalcino, myśleli dokładnie tak samo, bo kto jak kto, ale Ty to potrafisz: przekazujesz szczęście, pozytywne myślenie i radość. Jesteśmy wszyscy z Tobą, Alex" - napisał Bennati.
Siły i zdrowia życzy mu też Alex Tagliani, kanadyjski kierowca wyścigowy. To on był drugim uczestnikiem poważnego wypadku z 2001 roku, po którym lekarze zdecydowali się amputować Zanardiemu obie nogi. Ich samochody zderzyły się wtedy na torze.
- Dla mnie to wyjątkowy człowiek. Tak wiele mnie nauczył. Swoim sposobem myślenia pomógł mi poradzić sobie z ciężarem naszego wypadku - mówi Tagliani w rozmowie z włoskim dziennikiem "Corriere della Sera". - Spotkaliśmy się rok po nim, pamiętam, jak powiedział mi wtedy: wiesz, jaka jest zaleta moich nowych nóg? Jestem o trzy centymetry wyższy - wspomina. - Przeszedłem przez ten wypadek dzięki niemu, mam nadzieję, że on teraz przejdzie przez to - mówi.
"W powietrzu latały części nie wiem czego, może to był kask"
Do wypadku doszło podczas zawodów "Obiettivo Tricolor". Impreza ma formę sztafety, wzięło w niej udział 50 osób. Promuje sport wśród niepełnosprawnych. Piątkowy wyścig wyruszył w małej miejscowości Sinalunga (prowincja Siena) i miał dotrzeć do Montalcino (również w prowincji miasta Siena).
Wstępnie media przekazywały, że Zanardi zderzył się z ciężarówką dlatego, że stracił kontrolę nad swoim pojazdem przez to, że używał telefonu. Prokuratura wykluczyła tę wersję wydarzeń. Wiadomo, że na zakręcie wypadł z trasy, a kierowca pojazdu jadącego z naprzeciwka nie zdążył uniknąć zderzenia. - To była sekunda. On na ziemi, kółka handbike'a w powietrzu. Próbowałem odbić w prawo, ale to nie było możliwe, nie było już miejsca - relacjonował kierowca w rozmowie z dziennikiem "La Repubblica".
Tuż za Zanardim jechał Marcello Bortolazzi. Wypadek wspomina z przerażeniem. - To była chmura małych fragmentów. W powietrzu latały części nie wiem czego, może to był kask Alexa, może części jego handbike'a - mówił dziennikarzowi "Repubbliki".
Cztery złote medale, dwa srebrne
53-letni dziś Alex Zanardi startował w Formule 1 z przerwą w latach 1991-1999, a jego najlepszym miejscem było szóste w Grand Prix Brazylii w 1993 roku. Po utracie nóg w 2001 roku (wypadek w Niemczech) wrócił na tory wyścigowe, startując specjalnie przystosowanym autem. Od 2005 roku startował w mistrzostwach świata samochodów turystycznych (WTCC) jako kierowca fabrycznego zespołu BMW, odnosząc cztery zwycięstwa. Zrezygnował z rywalizacji w 2009 roku.
Zainteresował się rywalizacją ze sportowcami niepełnosprawnymi, startując na rowerze z napędem ręcznym. Zdobył w 2012 i 2016 roku cztery złote i dwa srebrne medale igrzysk paraolimpijskich w wyścigach tzw. handbike'ów, czyli rowerów napędzanych siłą rąk. Na koncie ma także zwycięstwa w maratonach w Rzymie (2010) i Nowym Jorku (2011).
Źródło: La Repubblica