Światowa Organizacja Zdrowia o kolejnych chorych na gorączkę krwotoczną

Źródło:
tvn24.pl, Reuters
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei Równikowej
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei Równikowej
Reuters Archive
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei RównikowejReuters Archive

Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała w sobotę o sześciu nowych, potwierdzonych laboratoryjnie przypadkach zachorowań na gorączkę krwotoczną, zwaną też chorobą marburską. Oficjalna, łączna liczba chorych wynosi obecnie 15. 

Gwinejskie ministerstwo zdrowia informowało w komunikacie opublikowanym w środę, 12 kwietnia, o tym, że z powodu choroby zmarło już 11 osób. Resort przekazał, że odsetek zgonów wśród osób zakażonych tym wirusem może sięgać 88 procent.

Epidemia wirusa Marburg

Pierwsze zgony związane z szerzeniem się śmiertelnego wirusa Marburg odnotowano w Gwinei Równikowej na początku stycznia, w lutym ogłoszono w tym kraju epidemię. Wirus gorączki krwotocznej przedostał się w kolejnych tygodniach ze wschodniej prowincji Kie-Ntem do Bata, ekonomicznej stolicy kraju, gdzie według władz potwierdzono łącznie dziewięć przypadków śmiertelnych.

Pod koniec marca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wezwała Gwineę Równikową do zgłaszania wszystkich przypadków wirusa Marburg ze względu na ryzyko wystąpienia "epidemii na dużą skalę", która może objąć także kraje sąsiednie: Gabon i Kamerun.

ZOBACZ TEŻ: Grypa zabiła 22-latkę, lekarze biją na alarm. "Zasada jest prosta: zignorujesz, możesz umrzeć"

Wirus Marburg - co to jest?

Wirus Marburg, należący podobnie jak ebola do rodziny filowirusów, znajduje się na liście WHO obejmującej najbardziej niebezpieczne dla człowieka patogeny. Swoją nazwę zawdzięcza miejscu, w którym go odkryto. W 1967 roku w zachodnioniemieckim Marburgu do szpitala zaczęli zgłaszać się pacjenci z charakterystycznymi objawami: wysoką gorączką, bólami mięśni i głowy, czasem biegunką bądź wysypką, do których po kilku dniach dołączały ciężkie objawy krwotoczne.

Wirus przenoszony jest na ludzi przez nietoperze owocożerne, można też zarazić się poprzez kontakt z płynami ustrojowymi osób zakażonych. Nie ma szczepionki chroniącej przed wirusem ani leku na chorobę marburską. Szanse przeżycia zwiększa leczenie wspomagające, takie jak nawadnianie doustne lub dożylne.

We wcześniejszych epidemiach wywoływanych przez wirus Marburg odsetek zgonów sięgał właśnie nawet 88 procent chorych. Najwięcej przypadków zakażenia odnotowano w latach 1998-2000 w Demokratycznej Republice Konga, kiedy zachorowały 154 osoby, z których wedle danych WHO zmarło 128, oraz w Angoli, gdzie w 2005 roku zmarło 329 z 374 zarażonych osób.

ZOBACZ TEŻ: Chorzy "podobni do duchów". Co wiemy o wirusie Marburg i jego epidemiach?

Autorka/Autor:pp/kab

Źródło: tvn24.pl, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: CDC