Szef resortu dyplomacji Korei Północnej Ri Jong Ho zaprzeczył w czwartek, że podczas szczytu USA-KRLD w Hanoi jego kraj domagał się zniesienia wszystkich nałożonych na niego sankcji. Według prezydenta Donalda Trumpa z tego właśnie powodu nie osiągnięto porozumienia.
- Proponowaliśmy częściowe zniesienie sankcji, a nie całkowite - powiedział północnokoreański minister na konferencji prasowej, która rozpoczęła się około północy z czwartku na piątek czasu lokalnego w Hanoi (ok. godz. 18 w Polsce).
Korea Północna gotowa do rozmów
- Zaproponowaliśmy Stanom Zjednoczonym wykreślenie tych artykułów sankcji, które wpływają na gospodarkę oraz życie zwykłych ludzi, z pięciu rezolucji ONZ przyjętych w 2016 i 2017 roku - oświadczył Ri.
Według niego Korea Północna mogłaby w zamian "całkowicie i trwale" zlikwidować pod nadzorem USA wszystkie zakłady produkcji materiałów nuklearnych, w tym uranu i plutonu, w rejonie Jongbjon. Jak zaznaczył, jest to "największy środek denuklearyzacji", jaki Korea Północna może podjąć przy "obecnym poziomie zaufania" między obu krajami.
- USA domagały się jednak, by Pjongjang wykonała "jeszcze jeden krok", poza likwidacją placówek w Jongbjon - powiedział Ri.
Strona północnokoreańska wyraziła również gotowość do permanentnego wstrzymania prób jądrowych i testów rakiet dalekiego zasięgu - podkreślił minister. - Nasza propozycja nigdy się nie zmieni, nawet jeśli w przyszłości USA znów zaproponują negocjacje - zaznaczył.
Szczyt bez porozumienia
Drugi w historii szczyt przywódców USA i Korei Północna zakończył się w czwartek wcześniej niż oczekiwano, a po rozmowach nie podpisano porozumienia, wbrew temu, co zapowiadał wcześniej Biały Dom.
Po szczycie Trump powiedział, że Korea Północna „zasadniczo domagała się zniesienia wszystkich sankcji”, oferując w zamian pewne kroki w stronę denuklearyzacji, które jednak strona amerykańska uznała za niewystarczające. Określił to jako główny powód braku porozumienia.
Autor: ft//plw / Źródło: PAP