"Miły dla wszystkich" sklepikarz miał kierować międzynarodowym gangiem przemytników

Źródło:
Sky News
Napływ migrantów do Wielkiej Brytanii przez kanał La Manche
Napływ migrantów do Wielkiej Brytanii przez kanał La MancheArchiwum Reutera
wideo 2/3
Napływ migrantów do Wielkiej Brytanii przez kanał La MancheArchiwum Reutera

Hewa Rahimpur, pochodzący z Iranu mieszkaniec Wielkiej Brytanii, jest oskarżony o pełnienie przywódczej funkcji w gangu, którzy przerzucał nielegalnych imigrantów do Europy. Trzydziestolatek przyznał, że uczestniczył w procederze. Aresztowanie Rahimpura zszokowało jego sąsiadów. Prowadził w Ilford mały sklep ze słodyczami, "dla wszystkich był miły". Teraz stanął przed sądem.

Hewa Rahimpur, mieszkający na co dzień w londyńskiej dzielnicy Ilford, został aresztowany w maju ubiegłego roku. Sky News informuje, że do jego zatrzymania doszło na początku szeroko zakrojonej policyjnej akcji wymierzonej w przemytników. W jej ramach do aresztu trafiło 40 osób, a funkcjonariusze skonfiskowali 135 łodzi, 1200 kamizelek ratunkowych oraz tysiące euro w gotówce.

Obecnie pochodzący z Iranu 30-latek jest jednym z 21 oskarżonych w toczącym się przed sądem w belgijskiej Brugii procesie dotyczącym tego procederu. Ciąży na nim zarzut "pełnienia przywódczej funkcji" w grupie przestępczej, grozi mu do 13 lat pozbawienia wolności. Miał uczestniczyć w przemycie przez kanał La Manche nawet 10 tysięcy osób.

Podczas otwierającej proces rozprawy, która odbyła się 6 września, Rahimpur wyjaśnił sądowi, że przybył do Wielkiej Brytanii w 2016 roku, ukrywając się w ciężarówce, po czym zamieszkał w Londynie, gdzie wiódł "proste życie". Następnie 30-latek przekazał, że członków gangu zajmującego się przemytem ludzi poznał, gdy załatwiał transport swojego chorego brata na Wyspy - m.in. przez Białoruś, Niemcy i Francję. - Jesteśmy Kurdami, nielegalna migracja jest naszym przeznaczeniem - podkreślił. "Daily News" donosi, że od 2016 roku Rahimpur ubiegał się w Wielkiej Brytanii o azyl jako członek prześladowanej w Iranie mniejszości kurdyjskiej.

ZOBACZ TEŻ: Przepełnione ośrodki, migranci wciąż przybywają. Czerwony Krzyż apeluje o "inną politykę"

Belgia. Rahimpur zaprzecza, że był szefem gangu

Jak relacjonuje Sky News, w trakcie swojego 25-minutowego przemówienia przed sądem Rahimpur zwrócił uwagę, że "służby nagrały 265 godzin jego rozmów, a nie mają nawet jednego fragmentu dowodu przeciwko niemu". Przyznał jedynie, że działał jako "bankier w systemie hawala", czyli nieformalnym obiegu pieniądza, w którym pomijane są zarejestrowane instytucje finansowe. Miał brać pieniądze od migrantów, pobierać prowizję, po czym przekazywać pozostałą część przemytnikom organizującym nielegalne przeprawy do Europy.

Rahimpur wyjaśnił, że łącznie dostarczył przemytnikom w Turcji 159 tys. dolarów. - Ale to wszystko, co zrobiłem - nikogo nie potraktowałem źle, nikomu nie zrobiłem krzywdy - podkreślił 30-latek. - Jestem winny, popełniałem błędy, ale nie byłem szefem - dodał. - Te pieniądze trafiały do prawdziwych przywódców gangu, prawdopodobnie przebywających w Turcji lub Iraku. Śledztwo nie doprowadziło do znalezienia tych osób - wtórował mu jego adwokat, cytowany przez Sky News Kris Vincke.

Prokuratura uważa jednak, że w rzeczywistości Rahimpur pełnił w gangu ważną, przywódczą funkcję. Sky News tłumaczy, że jako lidera grupy przestępczej wskazał go inny aresztowany w związku z tą sprawą mężczyzna. Z ustaleń śledczych wynika, że 30-latek zajmował się nie tylko przekazywaniem pieniędzy, ale również koordynacją dostarczania łodzi i pozostałego sprzętu czekającym na transport migrantom.

Prowadził sklepik ze słodyczami, "dla wszystkich był miły"

W artykule Sky News czytamy, że aresztowanie Rahimpura i powiązanie go z procederem przemytu ludzi zszokowało jego sąsiadów z Ilford. Fryzjerka o imieniu Linda wynajmowała mu lokal, w którym prowadził mały sklep ze słodyczami. - Przez dwa lata normalnie płacił czynsz. Wszystko było w porządku, był jak złoto. Nie wiedziałam, co się stało, dopóki sąsiadka prowadząca aptekę nie napisała mi, że mój najemca trafił do aresztu - opowiadała kobieta. - Widziałam, jak wielu ludzi pozdrawiało go i z nim rozmawiało, dla wszystkich był miły - dodała.

ZOBACZ TEŻ: Cudzoziemcy przechodzą przez zaporę na granicy. Straż graniczna pokazuje nagrania

Autorka/Autor:kgo//az

Źródło: Sky News

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock