"Jeśli chcecie uczynić z Chin wrogie państwo, będziecie musieli ponieść konsekwencje"

Źródło:
PAP

Rząd brytyjski nadal wygłasza nieodpowiedzialne uwagi na temat spraw Hongkongu - powiedział ambasador Chin w Wielkiej Brytanii. Dyplomata oskarżył w poniedziałek Londyn o poważną ingerencję w wewnętrzne sprawy Państwa Środka.

Brytyjski rząd określił ustawę o bezpieczeństwie narodowym Hongkongu, która w zeszłym tygodniu weszła w życie bez konsultacji z władzami tego terytorium, jako "wyraźne i poważne" naruszenie wspólnej brytyjsko-chińskiej deklaracji z 1984 roku. Zgodnie z deklaracją Chiny zobowiązały się, że przez 50 lat od przejęcia zwierzchnictwa nad Hongkongiem, co nastąpiło w 1997 roku, zachowają tam szeroką autonomię.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

W odpowiedzi na kontrowersyjną ustawę Londyn zapowiedział zwiększenie praw 3 milionów mieszkańców Hongkongu posiadających status brytyjskich obywateli zamorskich w zakresie osiedlania się w Wielkiej Brytanii wraz z możliwością uzyskania brytyjskiego obywatelstwa.

"Jeśli chcecie uczynić z Chin wrogie państwo, będziecie musieli ponieść konsekwencje"

- Rząd brytyjski nadal wygłasza nieodpowiedzialne uwagi na temat spraw Hongkongu - powiedział dziennikarzom chiński ambasador w Londynie Liu Xiaoming. Odnosząc się do oferty otwarcia posiadaczom brytyjskich paszportów zamorskich drogi do brytyjskiego obywatelstwa, dyplomata oświadczył, że "ten ruch stanowi poważną ingerencję w wewnętrzne sprawy Chin i otwarcie depcze podstawowe normy regulujące stosunki międzynarodowe". Dodał, że Chiny zdecydują się na odpowiedź, gdy zobaczą, jak Wielka Brytania postąpi w kwestii tej oferty.

Liu zapewnił, że Chiny chcą przyjaznych stosunków z Wielką Brytanią, ale jeśli Londyn będzie traktować Pekin wrogo lub z podejrzliwością, może to mieć wiele konsekwencji. - Chcemy być waszymi przyjaciółmi. Chcemy być waszymi partnerami. Ale jeśli chcecie uczynić z Chin wrogie państwo, będziecie musieli ponieść konsekwencje - ostrzegł.

Chiński ambasador wyraził nadzieję, że "złota era" w stosunkach dwustronnych, o której w 2015 roku mówił ówczesny brytyjski premier David Cameron, nie skończyła się, ale Wielka Brytania musi być ostrożna, w jaki sposób charakteryzuje Chiny. - To, czy to się skończyło, czy nie, nie zależy od chińskiej strony. Mamy wszelkie powody, by mieć dobre stosunki z Wielką Brytanią - zapewnił Liu.

Spór o chińską sieć 5G

Ambasador zasugerował też, że jeśli Wielka Brytania zmieni decyzję o dopuszczeniu chińskiej firmy Huawei do budowy w kraju sieci 5G, to zaszkodzi swemu wizerunkowi jako państwa otwartego i przyjaznego biznesowi. - Chińska społeczność biznesowa obserwuje jak postępujecie w sprawie Huawei. Jeśli pozbędziecie się Huawei, będzie to bardzo złym sygnałem dla innych chińskich firm - powiedział Liu.

W styczniu rząd w Londynie, mimo nacisków władz USA, które przekonywały, że infrastruktura Huawei jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa, zdecydował o dopuszczeniu chińskiej firmy - choć tylko w ograniczonym zakresie - do udziału w budowie brytyjskiej sieci 5G. W związku z chińską polityką wobec Hongkongu oraz brakiem transparentności Pekinu w kwestii pandemii Londyn coraz częściej daje do zrozumienia, że tamta decyzja nie jest ostateczna.

Skazany zgodnie z nowym prawem nie wyjdzie za kaucją

Wprowadzone przez Pekin prawo odnośnie bezpieczeństwa Hongkongu przewiduje karę nawet dożywotniego więzienia za działalność wywrotową, separatystyczną i terrorystyczną oraz zmowę z zagranicznymi siłami w celu podważenia bezpieczeństwa państwowego. Dopuszcza również możliwość sądzenia podejrzanych w Chinach kontynentalnych.

Według władz prawo wymierzone jest tylko w wąską grupę osób zagrażających bezpieczeństwu państwowemu. Zdaniem krytyków oznacza ono koniec wolności i praworządności, które odróżniały Hongkong od Chin kontynentalnych.

W poniedziałek sąd w Hongkongu odmówił jednak zwolnienia za kaucją pierwszej osoby oskarżonej o nawoływanie do secesji i działalność terrorystyczną. 23-letni Tong Ying-kit jest podejrzany o wjechanie motocyklem w grupę policjantów 1 lipca, gdy przy okazji 23. rocznicy przekazania Hongkongu Chinom w mieście trwały protesty przeciw nowemu prawu. Według władz oskarżony miał przy sobie flagę z napisem "Wyzwolić Hongkong, rewolucja naszych czasów".

Slogan ten, często używany przez prodemokratycznych demonstrantów w Hongkongu, został przez władze regionu uznany za nawoływanie do separatyzmu. Jego używanie może być sprzeczne z nowym prawem o bezpieczeństwie państwowym - ostrzegały władze.

Sąd odmówił wypuszczenia Tonga za kaucją, powołując się na artykuł 42. nowego prawa, zgodnie z którym sędzia nie powinien zwalniać oskarżonych z aresztu, jeśli podejrzewa, że mogą oni w dalszym ciągu zagrażać bezpieczeństwu państwowemu.

Oskarżeni za prodemokratyczne protesty

Również w poniedziałek wpływowy działacz demokratyczny Joshua Wong nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa nawoływania do udziału w nielegalnym zgromadzeniu w czasie antyrządowych protestów w 2019 roku. Do podobnego czynu przyznała się natomiast inna działaczka Agnes Chow. Sprawa obojga aktywistów została odroczona do 5 sierpnia - podała agencja Reutera.

Wong i Chow kierowali prodemokratyczną grupą Demosisto, nawołującą do samostanowienia Hongkongu. Grupa rozwiązała się w ubiegłym tygodniu, kilka godzin po zatwierdzeniu przez Pekin prawa o bezpieczeństwie państwowym dla Hongkongu.

Autorka/Autor:ft/pm

Źródło: PAP