Żołnierze Boliwariańskiej Gwardii Narodowej nie wpuścili we wtorek deputowanych opozycji do budynku parlamentu Wenezueli, w którym urzęduje też wybrane niedawno w kontrowersyjnym głosowaniu Zgromadzenie Konstytucyjne.
Opozycyjni posłowie, którzy chcieli wziąć udział w sesji parlamentu poświęconej kryzysowi, w jakim pogrąża się Wenezuela, powiedzieli dziennikarzom, że żołnierze oraz agresywne ugrupowania związane z rządem, zwane "kolektywami" uniemożliwiły im wejście do budynku i zmusiły do opuszczenia jego okolic.
- Działają jak przestępcy, pojawili się w nocy i pod osłoną ciemności przejęli Pałac [Federalny Pałac Legislacyjny, siedziba parlamentu - przyp. red.] - powiedział poseł Jorge Millan.
Dodał, że mimo wszystko deputowani zbiorą się w budynku Zgromadzenia Narodowego, by "bronić mandatu", jaki otrzymali od znacznej większości wyborców. Jednoizbowy parlament to jedyny organ władzy w Wenezueli, który kontrolowany jest przez opozycję.
Prezydent na przekór narodowi
W piątek, wbrew protestom milionów wyborców i stanowisku prokuratury generalnej w Caracas, nastąpiła inauguracja Zgromadzenia Konstytucyjnego, które ma dać prezydentowi niemal pełnię władzy i de facto pozbawić opozycję wpływu na ustawodawstwo. Konstytuantę wybrano 30 lipca w głosowaniu zainicjowanym przez prezydenta Nicolasa Maduro. Jego wyniki są kontestowane przez opozycję.
Według danych instytutu badania opinii publicznej Datanalisis 72 procent Wenezuelczyków sprzeciwiało się powołaniu Konstytuanty. Co najmniej 120 osób zginęło w Wenezueli w ciągu trwających od czterech miesięcy demonstracji antyrządowych.
Większość państw Ameryki Łacińskiej, USA i Unia Europejska nie uznają Konstytuanty i potępiają postępowanie Maduro, a Waszyngton obłożył go nawet sankcjami ekonomicznymi; ministrowie spraw zagranicznych krajów założycielskich Mercosur - Argentyny, Brazylii, Paragwaju i Urugwaju - zawiesili na czas nieokreślony Wenezuelę w prawach członka.
Autor: mm//now / Źródło: PAP