W środę Komisja Europejska przekazała, że przyjrzy się węgierskiej ustawie zakazującej "propagowania homoseksualizmu" w szkołach i przewidującej stworzenie ewidencji osób, które dopuściły się pedofilii. W czwartek dodano, że KE oceni, czy ustawa narusza przepisy unijne. W głosowaniu nie wzięła udziału większość partii opozycyjnych, zarzucając autorom ustawy utożsamianie pedofilii z homoseksualizmem.
"Wierzymy w Europę, która obejmuje różnorodność, a nie taką, która ukrywa ją przed naszymi dziećmi. Dlatego, jak powiedzieliśmy wczoraj, przyjrzymy się prawu i ocenimy, czy narusza ono prawo UE. Wolność słowa musi być chroniona i nikt nie powinien być dyskryminowany ze względu na orientację seksualną” - powiedział w czwartek na konferencji prasowej rzecznik KE Christian Wigand.
Ustawa zakazująca "propagowania homoseksualizmu"
Parlament Węgier przyjął we wtorek ustawę zakazującą "propagowania homoseksualizmu" w szkołach i przewidującą stworzenie ewidencji osób, które dopuściły się pedofilii. W głosowaniu nie wzięła udziału większość partii opozycyjnych, zarzucając autorom ustawy utożsamianie pedofilii z homoseksualizmem. Dokument uzyskał natomiast poparcie opozycyjnego nacjonalistycznego Jobbiku.
W ustawie zapisano, że szkolne zajęcia podejmujące kwestie seksualności nie mogą propagować korekty płci ani homoseksualizmu. Takie zajęcia poza pedagogami szkolnymi będą mogły prowadzić tylko osoby i organizacje występujące w oficjalnym, aktualizowanym rejestrze.
Ponadto w ustawie zapisano, że państwo chroni prawo dziecka do zachowania tożsamości odpowiadającej płci w chwili urodzenia. W ustawie zakazano też udostępniania osobom poniżej 18. roku życia treści pornograficznych.
Orban: ustawa nie jest sprzeczna z prawem unijnym
Premier Węgier Viktor Orban oświadczył w czwartek, że ustawa "nie jest sprzeczna z żadną podniosłą ideą ani przepisami unijnymi. Określa tylko jasno, że o wychowaniu seksualnym dziecka może decydować wyłącznie rodzic" – oznajmił szef węgierskiego rządu, którego słowa przekazało jego biuro prasowe.
Premier oświadczył że rodzice mają prawo oczekiwać, iż w przestrzeni, z której dzieci korzystają bez ograniczenia, nie będzie propagowana pornografia, homoseksualizm ani programy związane z korektą płci. Dodał przy tym, że "na Węgrzech nikt nie wtrąca się w to, jak żyją dorośli" i dlatego ustawa nie dotyczy życia i seksualnych zwyczajów osób powyżej 18. roku życia.
Orban dodał też, że węgierskie społeczeństwo należy do najbardziej przywiązanych do wolności i tolerancji w Europie. "Węgierska wolność oznacza nie tylko wolność polityczną, wyboru, słowa, gromadzenia się i stowarzyszania, lecz także prawo do wychowywania naszych dzieci i chronienia rodzin zgodnie z własnym uznaniem" – podkreślił szef rządu.
Protest przeciwko ustawie
W poniedziałek przeciwko planom przyjęcia ustawy, której krytycy zarzucają utożsamianie pedofilii z homoseksualizmem, protestowało w Budapeszcie kilka tysięcy osób.
Prywatna stacja telewizyjna RTL Klub wskazywała, że po przyjęciu ustawy takie filmy jak "Harry Potter", gdzie podejmuje się kwestie tożsamości seksualnej, będą mogły być pokazywane tylko osobom powyżej 18. roku życia.
Zgodnie z ustawą powstanie rejestr osób, które dopuściły się pedofilii, aby zapobiec podejmowaniu przez nie pracy wiążącej się z kontaktem z dziećmi. Dostęp do rejestru będą mieć np. rodzice. Już wcześniej osoby uznane za pedofilów nie mogły pracować w szkołach czy w służbie zdrowia, a teraz nie będą mogły także pracować na plaży, w wesołym miasteczku, w zoo czy w stowarzyszeniu sportowym. Osoby te nie będą mogły także sprawować kierowniczych stanowisk politycznych.
Ustawa zaostrza ponadto kary przewidziane w kodeksie karnym za niektóre przestępstwa związane z pornografią dziecięcą nawet do 20 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP