Chcesz, żeby Twoje dziecko potrafiło walczyć nożem i wręcz, a do tego strzelało, jak komandos i potrafiło zabić człowieka na kilkanaście sposobów? Wystarczy bilet do Rosji, na obóz "Pereswet"... A potem krótka modlitwa, żeby pociecha nie wykorzystała nowych zdolności w domu.
"Pereswet" znajduje się na dalekim wschodzie Rosji, w dawnym obozie Armii Czerwonej na Kamczatce. Obóz, którego nazwa nawiązuje do rosyjskiego historycznego wojownika, założył emerytowany żołnierz ojciec Aleksiej.
- Zachowujemy typowy wojskowy rygor, wojskowy regulamin i wojskowy plan dnia. Wszystko jest tak, jak w prawdziwej armii. Nawet flagę wciągamy codziennie na maszt. Jedyną różnicą jest to, że wieczorem i rano wszyscy gromadzą się na modlitwę - mówi ojciec Aleksiej.
Większość z 20 uczestników obozu, to dzieci z rozbitych lub patologicznych rodzin. Ojciec Aleksiej wierzy, że obóz nauczy ich dyscypliny i poszanowania wartości oraz pozwoli na rozwinięcie nowych umiejętności, czy też zdobycie dodatkowej wiedzy.
- Poza ćwiczeniami siłowymi, bieganiem i nauką walki mamy też lekcje historii i religii - mówi jeden z uczestników obozu, 12-letni Bogdan Lesin.
Zajęcia teoretyczne zajmują jednak niewielką część czasu, jaki mają do dyspozycji uczestnicy obozu. Więcej spędzają na ćwiczeniach wojskowych. Uczą się strzelać, walczyć, posługiwać nożem.
- Codziennie maszerujemy po pięć kilometrów z karabinami maszynowymi, plecakami z piaskiem i maskami gazowymi - chwali się Konstanty Swiridenko. - Jedzenie także musimy przygotować sobie sami - dodaje.
Ojciec Aleksiej podkreśla, że taki obóz nauczy dzieci miłości do ojczyzny i patriotyzmu, oraz rozwinie ich religijność. Pytanie tylko, czy wiedza zdobyta przez uczestników obozu nie zaburzy miłości do bliźniego.
Źródło: Reuters, TVN24