W niedzielę w Bośni i Hercegowinie rozpoczęły się wybory powszechne, w wyniku których wyłonione zostaną władze sześciu szczebli. Głosowanie odbywa się w atmosferze frustracji spowodowanej przewlekłym kryzysem gospodarczym i zawiłym systemem politycznym.
Wybierać spośród 67 partii politycznych i 34 sojuszy wyborczych będzie 3,3 miliona uprawnionych osób.
Po blisko 23 latach od zakończenia wojny, w której zginęło ponad 100 tysięcy osób, Bośnia i Hercegowina są nadal mocno podzielone. Politycy często przedkładają nad pracę dla państwa lojalność wobec grup etnicznych, z których się wywodzą.
Zgodnie z zasadami układu mieszkańcy wyłonią w niedzielę władze w sumie sześciu szczebli: członków trzyosobowego Prezydium Bośni i Hercegowiny wraz z centralnym parlamentem, parlamenty dwóch autonomicznych części kraju: serbskiej i muzułmańsko-chorwackiej, prezydenta części serbskiej, a także władze 10 kantonów, na które jest podzielona część muzułmańsko-chorwacka.
6 tysięcy euro mandatu
Na dobry wynik liczą nacjonaliści z każdej grupy etnicznej.
Uwagę obserwatorów przyciąga przywódca Serbów bośniackich Milorad Dodik. Objeżdżający kraj luksusowym mercedesem polityk, który wzywał do przyłączenia serbskiej części Bośni i Hercegowiny do Serbii, ma szansę zostać przedstawicielem Serbów w Prezydium Bośni i Hercegowiny, pełniącym rolę kolegialnego szefa państwa.
W czwartek, komisja wyborcza nałożyła dla Dodika oraz na jego partię Związku Niezależnych Socjaldemokratów (SNSD) mandat w wysokości 6 tysięcy euro za szerzenie mowy nienawiści.
W jednej z publicznych spółek w mieście Gacko Dodik miał powiedział pracownikom, że stracą pracę, jeśli oddadzą głos na jego politycznego rywala Vukota Govedarica z Serbskiej Partii Demokratycznej (SDS).
Podzielona na dwie części
Bośnia i Hercegowina spaja - określający powojenny ustrój polityczno-administracyjny - układ pokojowy z Dayton z 1995 roku. Jego głównym punktem jest podział kraju na dwie części: Federację Bośni i Hercegowiny (zamieszkaną głównie przez muzułmańskich Bośniaków i katolickich Chorwatów) i Republikę Serbską (większość prawosławnych Serbów).
Część mieszkańców Bośni i Hercegowiny uważa, że układ jest źródłem wielu wewnętrznych patologii, które wstrzymują rozwój państwa, a także, że narzuca on zbyt skomplikowany system polityczny. Wielu utrzymuje jednak, że jest to cena, jaką trzeba zapłacić za pokój.
Zgodnie z konstytucją, która jest integralną częścią układu z Dayton, żadna z dwóch autonomicznych części państwa nie ma prawa do secesji. W związku z tym mniejszość chorwacka wzywa do utworzenia trzeciej niezależnej części w ramach Bośni i Hercegowiny, w której mogłaby się rządzić samodzielnie.
Wielu analityków postrzega niedzielne wybory jako przełomowy punkt, który zdecyduje, czy Bośnia i Hercegowina będzie czyniła postępy na drodze integracji z Unią Europejską i NATO, czy też utknie w etnicznych sporach.
Lokale wyborcze będą otwarte do godziny 19.
Autor: akw//now / Źródło: Reuters, Irish Times, PAP