Policja w stanie Utah odnalazła dwie poszukiwane od lipca 2014 roku nastolatki. Okazało się, że przez cały ten czas znajdowały się pod opieką matki, mimo że kobieta sama powiadomiła policję o ich zaginięciu. Jak twierdzi, chciała je w ten sposób ochronić przed swoim byłym mężem.
Rodzice 16-letniej Sydney i 15-letnią Danielle są rozwiedzeni. W 2013 r. dziewczynki wraz z ojcem przeprowadziły się do Topeki w stanie Kansas. Na wakacje pojechały w odwiedziny do matki, która została w stanie Utah. 11 lipca 2014 r. kobieta powiadomiła policję o ich zaginięciu. Jak twierdziła, odwiozła je do supermarketu, a gdy po trzech godzinach przyjechała je odebrać, nastolatek nie było w wyznaczonym wcześniej miejscu spotkania. Policjanci uznali, że uciekły z domu. Poszukiwania nie przynosiły żadnych rezultatów. Jak mówi Craig Martinez z policji w Orem, funkcjonariusze zaczęli podejrzewać, że dziewczynki są z matką.
O tym, że to właśnie jego była żona ukrywa nastolatki, przekonany był również ich ojciec, któremu po rozwodzie przyznano prawa do opieki nad dziećmi. Chętnie rozmawiał z amerykańskimi mediami i żalił się, jak za nimi tęskni. W czasie ich poszukiwań opublikowano w internecie kilka nagrań, na których nastolatki zapewniały, że są bezpieczne, mówiły jednak, iż nie chcą wracać do domu, bo boją się ojca.
"Tykająca bomba"
Najstarsza z sióstr, 19-letnia Britanny, również oceniała w rozmowach z mediami, że nastolatki uciekły, bo nie chciały dłużej mieszkać z ojcem, którego opisała jako apodyktycznego i przesadnie kontrolującego. - Wydało mi się to oczywiste, że bały się ojca. Mieszkanie z nim przypominało przebywanie z tykającą bombą - mówiła w styczniu 2015 r. Ona sama wyprowadziła się od ojca.
Po odnalezieniu dziewczynek ich matka tłumaczyła, że robiła to, co wydawało jej się dla córek najlepsze. Złamała jednak prawo, więc niebawem stanie przed sądem. Dziewczynki wróciły na razie do krewnych w Topece, ale nie trafią na razie do ojca.
Autor: kg//gak / Źródło: Fox13 Salt Lake City
Źródło zdjęcia głównego: CNN