"Waszyngton: zraniona demokracja". Tak brzmi tytuł tekstu opisującego zajścia w Waszyngtonie, który w czwartek opublikowała watykańska gazeta "L'Osservatore Romano". W środę do budynku Kongresu w stolicy Stanów Zjednoczonych wdarli się zwolennicy Donalda Trumpa, przerywając sesję obydwu izb, na której formalnie miał zostać zatwierdzony wybór Joe Bidena na prezydenta. Doszło do starć z policją. W trakcie szturmu na Kapitol życie straciły cztery osoby, w tym kobieta postrzelona przez funkcjonariusza.
Środowe zajścia w Waszyngtonie komentuje prasa na całym świecie. W czwartek dołączył do niej watykański "L'Osservatore Romano". "Polityka nie może być oderwana od odpowiedzialności indywidualnej, zwłaszcza ze strony tych, którzy sprawują władzę i są w stanie za sprawą polaryzującej narracji zmobilizować tysiące osób" – zaznaczono w artykule zatytułowanym "Waszyngton: zraniona demokracja".
Autor tekstu zwrócił uwagę, że "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę". "Teraz bardzo łatwo powiązać wydarzenia w Waszyngtonie z zarzutami oszustw wyborczych, kierowanymi przez Trumpa po wyborach 3 listopada, które nigdy nie znalazły obiektywnego potwierdzenia" – czytamy.
"Demokracja jest kruchym dobrem"
Na łamach dziennika znalazła się też opinia, że "trumpizm pozostawi głęboki rów w scenie politycznej" w Stanach Zjednoczonych. Według watykańskiej gazety "fundamentalną naukę" przedstawił po szturmie na Kapitol prezydent elekt USA Joe Biden w swoim "dramatycznym wystąpieniu, w którym wezwał prezydenta Trumpa do wywiązania się ze swych konstytucyjnych obowiązków".
CZYTAJ WIĘCEJ. Światowe media o Trumpie i zajściach w USA >>>
"Demokracja jest kruchym dobrem, które należy zawsze bronić, także w krajach takich jak Stany Zjednoczone, gdzie wydaje się już ona dobrem zdobytym" – ocenił "L'Osservatore Romano".
"Cytadela wolności, Kapitol, jest atakowany"
- W tej chwili nasza demokracja jest atakowana w sposób niemający precedensu. Nigdy nic takiego nie miało miejsca we współczesnych czasach. Cytadela wolności, Kapitol, jest atakowany – mówił w środę prezydent elekt Joe Biden.
Demokrata wezwał prezydenta Trumpa, by ten "wypełnił swoją przysięgę, bronił konstytucji i zażądał zakończenia tego oblężenia". - Jak wielu Amerykanów jestem zszokowany i smutny, że nasz kraj, który tak długo był latarnią dla demokracji całego światła, stał się tak mroczny – oświadczył Biden.
Co stało się w Waszyngtonie?
- Zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się w środę do siedziby Kongresu USA, który miał ostatecznie potwierdzić ważność wyborów prezydenckich. Protestujący starli się z policją, doszło do użycia gazu. Posiedzenie Kongresu zostało przerwane.
- W odpowiedzi na te wydarzenia prezydent elekt Joe Biden zaapelował do Trumpa, by "wypełnił swoją przysięgę, bronił konstytucji i zażądał zakończenia tego oblężenia". Krótko po słowach Trump opublikował na Twitterze nagranie wideo, w którym wezwał swoich zwolenników do pokojowego rozejścia się do domów. Podtrzymał swoje zdanie, że wybory zostały sfałszowane.
- W wyniku starć zginęły cztery osoby, a ponad 50 zostało aresztowanych. Pierwszą ofiarą była kobieta, która została postrzelona w gmachu Kongresu. Następnie waszyngtońska policja poinformowała o trzech kolejnych przypadkach śmiertelnych, chociaż nie podała, co było bezpośrednią przyczyną śmierci.
- W Waszyngtonie wprowadzono stan wyjątkowy, który będzie obowiązywał do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu Joe Bidena na prezydenta. Do stolicy USA wkroczył też oddział Gwardii Narodowej. Według CNN i dziennika "New York Times", rozkaz zatwierdził wiceprezydent Mike Pence, a nie Donald Trump.
- Kongres, który wieczorem wznowił obrady, zatwierdził wybór Joe Bidena na prezydenta USA.
Źródło: PAP