Weteran amerykańskiej armii w 2016 roku został "sekretnie" wpisany przez FBI na listę podejrzanych w sprawie zabójstw seryjnego mordercy znanego jako "Zodiak" - donosi grupa samozwańczych śledczych o nazwie Case Breakers. Taką informację przekazać miało jej źródło powiązane z rządową agencją. Już dwa lata temu zespół twierdził, że to właśnie były wojskowy pilot ukrywał się pod tym pseudonimem.
Na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku w północnej Kalifornii doszło do serii morderstw, do których popełnienia przyznał się człowiek o pseudonimie "Zodiak". Uważa się, że zabił on co najmniej pięć osób i ciężko ranił dwie, które cudem uszły z życiem. To one były kluczowymi świadkami w sprawie. Niewykluczone jednak, że ofiar było więcej. Sam "Zodiak" utrzymywał, że zamordował 37 osób.
Jego tożsamości do tej pory nie udało się oficjalnie ustalić. Na przestrzeni lat śledczy wytypowali kilku podejrzanych, jednak nikomu nie postawiono zarzutów. Od kilku lat sprawą zajmuje się Case Breakers, grupa non profit składająca się z 40 osób, w tym byłych policjantów, profesorów kryminologii, czy agentów federalnych. Teraz zespół twierdzi, że w śledztwie nastąpił przełom.
FBI miało ukrywać tożsamość Zodiaka
W oświadczeniu cytowanym 18 maja przez "The Independent" Thomas Colbert, dziennikarz śledczy i szef grupy, przekazał że źródło powiązane z FBI potwierdziło, iż od 2016 roku na liście podejrzanych figuruje były pilot amerykańskiej armii. Według ustaleń Case Breakers agenci mieli "w sekrecie" wpisać go do swojego rejestru, a jego "niepełny profil genetyczny" zabezpieczyć w laboratorium.
Case Breakers już w 2021 roku twierdzili, że to ten mężczyzna był "Zodiakiem". Byłego lotnika amerykańskiej armii obciążać miało wiele poszlak, m.in. poplamiony farbą zegarek, kupiony w bazie wojskowej, który policja znalazła na miejscu jednego z morderstw, blizny na czole podobne do tych z portretu pamięciowego "Zodiaka" czy powiązania między nazwiskiem mężczyzny a zaszyfrowanymi wiadomościami wysyłanymi przez zabójcę. Były pilot zmarł w 2018 roku, ale po jego śmierci FBI nadal nie informowało publicznie, że znajduje się on na liście podejrzanych.
Case Breakers o działaniach służb
Grupa podkreśla, że organy ścigania ignorowały przekazywane im dowody i oskarża je o niewłaściwe prowadzenie sprawy. "Podobnie jak policjanci, agenci federalni mają do czynienia z ogromną ilością spraw, ciągłym szkoleniem, dziwnymi zasadami i biurokracją. Ale gdy ktoś noszący mundur lub odznakę ukrywa materiał dowodowy, omija procedury i kłamie, rani rodziny czekające na odpowiedź" - stwierdził w cytowanym przez "The Independent" oświadczeniu Colbert. "Niestety, udokumentowaliśmy ponad dwa tuziny nieprofesjonalnych działań organów ścigania" - dodaje.
Źródło: "The Independent", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bettmann/Getty Images