Dzień największych protestów od śmierci Floyda

Źródło:
Reuters, PAP

Dziesiątki tysięcy osób demonstrowały w sobotę wielu miastach Stanów Zjednoczonych przeciw rasizmowi i brutalności organów ścigania. To 12 dzień protestów od śmierci George'a Floyda. Od tego czasu w USA i wielu krajach na świecie odbywają się protesty.

Na ulicach amerykańskiej stolicy rozlokowano policjantów oraz funkcjonariuszy federalnych służb bezpieczeństwa. Według Reutera funkcjonariuszy policji było mniej niż wcześniej w tym tygodniu.

Sobotnie przemarsze oraz rowerowe przejazdy protestacyjne odbyły się w zdecydowanej większości w spokojnej atmosferze, zdarzały się protesty taneczne. Co chwile skandowane było imię i nazwisko George'a Floyda. Policja szacuje, że demonstrować w amerykańskiej stolicy mogło nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jak podaje Reuters, sobota była dniem największych protestów od śmierci Floyda.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Demonstracje w stolicy

Tego dnia od rana tysiące osób gromadziły się przed ważnymi dla amerykańskiej historii symbolami: Kongresem, Mauzoleum Abrahama Lincolna czy pomnikiem Waszyngtona. Część z demonstrujących skierowała się przed Biały Dom, który ogrodzono blisko dwumetrowym płotem. Wykrzykiwano hasła: "Maszerujemy dla nadziei, a nie nienawiści", czy "Nie mogę oddychać" (ostatnie słowa Floyda – red.).

Na ulicy prowadzącej do rezydencji Donalda Trumpa od północy namalowano ogromny żółty napis "Black Lives Matter" ("Życie czarnoskórych ma znaczenie" - red.).

Jak ocenia Reuters, sobotnie protesty przybrały łagodny ton w porównaniu z bardziej gniewnymi, choć w większości pokojowymi demonstracjami ostatnich dni. - Mam wrażenie, że będę częścią historii i częścią grupy ludzi, którzy starają się zmienić świat dla wszystkich - skomentowała Jamilah Muahyman, mieszkanka Waszyngtonu. - Mam nadzieję, że naprawdę coś się zmieni od tego, co się dzieje. Ludzie klęczą, protestują i błagają o to od dłuższego czasu. To wystarczy - podkreśliła Kartrina Fernandez, protestująca pod Białym Domem.

Podobne masowe protesty przeprowadzono w innych amerykańskich miastach, między innymi w Atlancie, Los Angeles, Filadelfii, San Francisco, Seattle, Miami, Bostonie, Chicago oraz Nowym Jorku.

CZYTAJ WIĘCEJ: Banksy komentuje śmierć Floyda nowym dziełem

"Marsz skradzionego życia i zrabowanych snów"

W Nowym Jorku ludzie gromadzili się w różnych miejscach od Archbishop Molloy High School w Queensie po teren przed gmachem stanowego Sądu Najwyższego na Manhattanie. Tłum w "Marszu skradzionego życia i zrabowanych snów" przemierzył na Manhattanie trasę kilkunastu kilometrów od Harlemu do Washington Square Park. Do idących przez Piątą Aleję manifestantów wtopili się muzycy, tworząc orkiestrę dętą.

Uczestnicy pokojowych manifestacji śpiewali, wznosili okrzyki i nieśli ze sobą amerykańskie flagi oraz plansze z napisami: "Żądamy zmian", "Przestańcie finansować NYPD (nowojorską policję)", "Ręce do góry, nie strzelajcie".

"Życie Afroamerykanów się liczy" – skandowali m.in. uczniowie i absolwenci katolickiego liceum Archbishop Molloy High School, nawiązując do ruchu Black Lives Matter.

Na schodach sądu kryminalnego w Queensie uczestnicy demonstracji śpiewali "Happy Birthday" z okazji urodzin Breonny Tylor, zabitej przed dwoma miesiącami przez policję. 5 czerwca skończyłaby 27 lat.

W Nowym Jorku była w sobotę upalna pogoda. Od czasu do czasu padał deszcz, który nie odstraszył jednak demonstrantów. Ludzie przyklękali na jedno kolano, wznosząc zaciśnięte pięści. Czcili ofiary brutalności policji minutą ciszy. Inni kładli się na bruku przez ok. 8 minut i 46 sekund, co miało symbolizować czas, w którym 46-letni Afroamerykanin George Floyd miał przyciskaną szyję kolanem przez policjanta w Minneapolis pod koniec maja, po czym zmarł.

Protestujący w sobotę w Nowym Jorku wypełniali place i parki. Wydaje się, że większość uczestników manifestacji stanowiła młodzież różnych kolorów skóry, wśród nich było dużo białych. Ale było widać ludzi w różnym wieku, niektórzy przyszli na protesty z dziećmi. Pozdrawiali ich z okien mieszkańcy miasta.

Do sobotnich protestów na Brooklynie przyłączył się przywódca demokratycznej mniejszości w Senacie USA Chuck Schumer, który mieszka w tej dzielnicy. "Jestem bardzo dumny z tego, że mogę dziś być z protestującymi pokojowo na Brooklynie" - napisał na Twitterze. "Najwyższy czas podjąć działania w sprawie reformy policji" - podkreślił polityk. I obiecał, że nie przestanie "żądać podjęcia działań w tej sprawie w Senacie".

Do największych na Brooklynie zgromadzeń należał protest w pobliżu Cadman Plaza. Według mediów przyciągnął on ok. 15 tysięcy ludzi. Tłumy zebrały się też przy Grand Army Plaza, a kilka tysięcy osób protestowało przed halą sportowo-widowiskową Barclays Center.

Do ok. północy z soboty na niedzielę nie było doniesień o jakiejkolwiek konfrontacji z policją ani o masowych aresztowaniach. Komisarz NYPD Dermot F. Shea, powiadomił w sobotę na Twitterze, że na Brooklynie zatrzymano dwóch mężczyzn biorących udział w proteście, którzy mieli w samochodzie benzynę, noże i maczetę. Zostali oskarżeni o posiadanie broni. "Wszystko dzięki współpracy społeczności i policji" - pisał na Twitterze Shea.

Pogrzeb George’a Floyda zaplanowano na wtorek w Houston - mieście, gdzie żył przed przeprowadzką do rejonu Minneapolis.

Autorka/Autor:akw, momo/dap

Źródło: Reuters, PAP