Wyborcy w Wirginii, Minnesocie i Dakocie Południowej jako pierwsi rozpoczęli głosowanie w tegorocznych wyborach prezydenckich. Razem z wyborami na prezydenta odbywają się wybory do Izby Reprezentantów, jednej trzeciej składu Senatu, a w wielu stanach także wybory gubernatorów i lokalnych parlamentów, jak i też stanowe referenda.
Jako pierwsi głosy rano oddali mieszkańcy leżącej na wschodnim wybrzeżu Wirginii, którzy od piątkowego poranka mogą oddawać głosy, stawiając się w wyznaczonych do tego lokalnych urzędach. Wokół urzędów w hrabstwach Stafford, Prince William czy Fairfax leżących na przedmieściach Waszyngtonu w piątek ustawiały się długie kolejki do głosowania.
Równocześnie mieszkańcy stanu mogą też wysyłać głosy pocztą, oddawać głosy pocztowe lokalnym urzędom lub wrzucać je do specjalnie przeznaczonych do tego skrzynek. Głosowanie w tym trybie skończy się 2 listopada, tj. na trzy dni przed dniem wyborów.
O zwycięstwie mogą zdecydować minimalne różnice
W piątek do wczesnego głosowania wyborców w Manassas zachęcali m.in. senator demokratów i były kandydat na wiceprezydenta Tim Kaine i szef senackiej komisji ds. wywiadu, senator Mark Warner. Podkreślali entuzjazm, jaki widać wśród elektoratu partii, ale też przestrzegając przed ingerencją w wybory ze strony Rosji i Iranu oraz oceniając, że wyborczy wyścig będzie bardzo zacięty.
- Jako szef komisji ds. wywiadu znam Kamalę Harris bardzo dobrze z momentów, kiedy nie ma z nami kamer. Wiem, że jest gotowa do tej roli. Ona wie, jak ważna dla naszego bezpieczeństwa i globalnego porządku jest wojna na Ukrainie, jak ważne są nasze sojusze - podkreślał Warner.
Jak powiedział Kaine, choć w Wirginii Harris wygrywa ze znaczną przewagą, to oczekuje się, że w skali całego kraju o zwycięstwie zadecydują minimalne różnice głosów w siedmiu najbardziej wyrównanych stanach. Przekonywał jednak, że kandydatka demokratów ma inicjatywę i entuzjazm wyborców.
- Brałem dziś udział w trzech wydarzeniach w trzech różnych miejscach w stanie. Wszędzie widać było, jak zmotywowani są nasi wyborcy i jakie duże były kolejki do głosowania - podkreślił polityk. Senator - który ubiega się w tym roku o trzecią kadencję - przyznał, że jest nieco zmartwiony próbami wrogów Ameryki, by wpływać na proces wyborczy.
- Są dwa typy ingerencji: próby manipulacji samym mechanizmem głosowania, z czym dotąd radzimy sobie dobrze, i sianie dezinformacji: to jest znacznie trudniejsze do skontrolowania. Najważniejsze więc, by wyborcy byli ostrożni, przyjmując na wiarę informacje, z którymi się spotykają - powiedział.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polonia może zdecydować o tym, kto wygra wyścig do Białego Domu
Kolejne stany przygotowują się do wyborów
Obok Wirginii - niegdyś bastionu republikanów, gdzie obecnie przewagę mają demokraci - głosowanie na podobnych zasadach w piątek rozpoczęło się w zdominowanej przez republikanów Dakocie Południowej i Minnesocie, którą rządzi kandydat demokratów na wiceprezydenta Tim Walz.
Jeszcze w tym tygodniu karty do głosowania korespondencyjnego mają zostać rozesłane do wyborców m.in. w Karolinie Północnej i Pensylwanii - gdzie proces ten się opóźnił ze względu na skargi prawne niezależnego kandydata Roberta F. Kennedy'ego jr.
Kennedy poparł w wyborach Trumpa i żąda usunięcia swojego nazwiska z kart w tych stanach. Już wcześniej karty do głosowania korespondencyjnego rozesłano w Alabamie, lecz tam nie ma możliwości wcześniejszego oddania głosu osobiście. W przyszłym tygodniu wczesne głosowanie rozpocznie się też w Illinois i Mississippi.
Wczesne głosowanie i głosowanie pocztą - mimo że są one od dawna elementem procesu wyborczego w USA - związane były w 2020 r. z potężnymi kontrowersjami ze względu na oskarżenia Donalda Trumpa. Kandydat republikanów bezpodstawnie sugerował, że stanowią one mechanizmy pozwalające na fałszerstwa wyborcze.
Pytany o to, czy obawia się powtórki tego scenariusza, Kaine stwierdził, że o ile takich kłopotów nie spodziewa się w Wirginii, to do podobnego zamieszania może dojść w innych stanach, gdzie trwa zażarta walka, w tym m.in. w Georgii.
Zmiany zasad liczenia głosów w stanie Georgia
Kontrolowana przez republikanów komisja wyborcza w Georgii zagłosowała w piątek za wprowadzeniem wymogu ręcznego przeliczenia milionów kart do głosowania. Według ekspertów może to spowodować opóźnienia, błędy i dać podwaliny pod spory opierające się na fałszywych przesłankach.
Zmiany w zasadzie liczenia głosów w tym stanie, wprowadzone przez popierającą Trumpa konserwatywną większość, mają w założeniu zapewnić większe bezpieczeństwo i przejrzystość wyborów zaplanowanych na 5 listopada.
Organizacje zajmujące się prawami wyborczymi twierdzą, że zmiany te mogą pozwolić członkom okręgowych komisji wyborczych na opóźnienie lub odmowę zatwierdzenia wyników wyborów, wprowadzając chaos w procesie wyborczym w stanie.
Z kolei biuro prokuratora generalnego ostrzegło, że komisje prawdopodobnie przekroczą swoje ustawowe uprawnienia w przypadku niektórych posunięć.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SHAWN THEW/PAP/EPA