Sztuczna choinka stanęła w płomieniach, nie żyje 22-latka. "Chcieli mieć włączone lampki do ostatniej chwili"

Źródło:
KCRA3, New York Post
Sacramento w Kalifornii
Sacramento w KaliforniiGoogle Earth
wideo 2/3
Pożar wybuchł w domu w North Highlands w pobliżu Sacramento w KaliforniiGoogle Earth

22-letnia Destiny Abdrazack w Boże Narodzenie zginęła w pożarze stojącej w salonie sztucznej choinki - we wtorek informują lokalne media z Kalifornii. Pożar, do którego doszło w okolicach miasta Sacramento, został wywołany przez zwarcie lampek choinkowych, które domownicy pozostawili na noc włączone.

22-letnia Destiny Abdrazack spędzała święta Bożego Narodzenia z rodziną swojego narzeczonego w domu w North Highlands koło Sacramento w Kalifornii. Jak podał portal KCRA3, miejscowy oddział stacji NBC, w nocy z 24 na 25 grudnia, gdy wszystkie 6 znajdujących się w domu osób poszło spać, doszło do zwarcia świątecznych lampek na sztucznej choince stojącej w salonie. Zwarcie wywołało błyskawicznie rozprzestrzeniający się pożar.

Pożar w Boże Narodzenie

Domowników zaalarmował krzyk Destiny Abdrazack, którą jako pierwszą obudził pożar. - To ona zaczęła krzyczeć, że jest pożar, to jest najgorsze - przyznał w rozmowie z KCRA3 niedoszły teść 22-latki, Ernest Isom. -Uratowała nam życie - powiedział. Jak dodał, rodzina nie wyłączyła lampek choinkowych na noc. - Niestety, chcieli mieć włączone lampki do ostatniej chwili i tak się złożyło, że wszyscy zasnęliśmy i mieliśmy chwilę, sekundy, żeby się wydostać (z płonącego domu) - zaznaczył Isom.

Sąsiedzi powiedzieli lokalnym mediom, że obudził ich głośny dźwięk. Wyjrzeli przez okno i zobaczyli płomienie trawiące dom na działce obok. Jeden z sąsiadów wybiegł z domu z gaśnicą, inny bezskutecznie próbował ugasić płomienie z pomocą rzeczy ze swojej altany ogrodowej.

Brandy Byers, sąsiadka mieszkająca trzy domu od budynku, w którym wybuchł pożar, powiedziała, że po wyjściu z domu zobaczyła członków rodziny Isom krzyczących przed domem, że ktoś został w środku. - Nikt z nas nie mógł nic zrobić - powiedziała później. Destiny Abdrazack została wyciągnięta z salonu płonącego budynku przez strażaków, ale zmarła po przewiezieniu w stanie krytycznym do pobliskiego szpitala. Wypadku nie przeżyły też dwa psy należące do rodziny, pozostali domownicy nie odnieśli natomiast obrażeń.

ZOBACZ TEŻ: Atak zimy w USA. Sople pokryły restaurację w mieście Hamburg w stanie Nowy Jork

Rodzina potwierdziła śmierć

Rodzina Abdrazack potwierdziła jej śmierć dzień później i zorganizowała zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów hospitalizacji i pogrzebu. "Destiny to jedna z najpiękniejszych dusz, jakie spotkaliśmy na swojej drodze. Nie ma jej już tutaj, ale zawsze będzie z nami. Każda darowizna w tym czasie jest pomocna" - czytamy w komunikacie rodziny na stronie zbiórki.

ZOBACZ TEŻ: Drugi z porwanych pięciomiesięcznych bliźniaków odnaleziony. Rodzina mówi o świątecznym cudzie

Autorka/Autor:wac//mm

Źródło: KCRA3, New York Post

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock