Marjorie Taylor Greene przez długi czas była zwolenniczką Donalda Trumpa, zgadzała się między innymi z tym, że wybory prezydenckie w 2020 roku, które wygrał Joe Biden, zostały "skradzione". Jest prominentną postacią ruchu MAGA (Make America Great Again - ang. uczynić Amerykę znów wielką).
W ostatnich dniach Greene, członkini Izby Reprezentantów z Georgii, zaczęła jednak krytykować Trumpa między innymi za rosnące koszty życia oraz jego sprzeciw wobec publikacji akt Jeffreya Epsteina. W reakcji prezydent USA nazwał ją "walniętą" i "zdrajczynią".
"Słuszna uwaga i zasadna krytyka". Na antenie padły przeprosiny
Republikanka twierdzi, że otrzymuje groźby pod swoim adresem, a w rozmowie z CNN po raz pierwszy przyznała, że sama przyczyniła się do stosowania niebezpiecznej retoryki w dyskursie publicznym.
- Napisała pani na platformie X, że prezydent Trump swoimi komentarzami podsyca falę gróźb wobec pani. Oczywiście, wszelkie groźby dotyczące pani bezpieczeństwa są absolutnie niedopuszczalne, ale widzieliśmy już podobne ataki lub krytykę ze strony prezydenta kierowaną wobec innych osób. To nie jest nic nowego. I, z całym szacunkiem, nie słyszałam, by zabierała pani głos w tej sprawie, dopóki nie dotknęło to pani bezpośrednio - zwróciła uwagę prowadząca rozmowę dziennikarka CNN Dana Bash.
- To słuszna uwaga i zasadna krytyka. Chciałabym pokornie przeprosić za udział w tej toksycznej polityce - odpowiedziała Marjorie Taylor Greene.
Polityczka z Georgii dodała, że dużo myślała o problemie hejtu od czasu zamachu na Charliego Kirka, konserwatywnego publicysty, który został zastrzelony podczas swojej przemowy. - Odpowiadam tylko za siebie, za swoje słowa i czyny - powiedziała Greene. - Naprawdę chcę, żeby ludzie byli dla siebie życzliwi - zapewniła.
Trump zmienił zdanie w sprawie akt Epsteina
Sprawa Jeffreya Epsteina szkodzi prezydentowi USA. Donald Trump wiele lat temu był przyjacielem tego amerykańskiego miliardera i finansisty, który popełnił samobójstwo w areszcie w 2019 roku. Epsteinowi zarzucano wykorzystywanie seksualne nieletnich dziewcząt - proceder, w który mieli być zamieszani także jego znajomi.
W poniedziałek Trump zaapelował do republikanów w Izbie Reprezentantów, by głosowali za ujawnieniem pełnych akt sprawy. "Nie mamy nic do ukrycia. Czas skończyć z tym demokratycznym szwindlem radykalnych lewicowych szaleńców, którzy chcą odwrócić uwagę od wielkiego sukcesu Partii Republikańskiej" - napisał prezydent USA.
Wcześniej Trump i Biały Dom wywierali na republikańskich kongresmenów silne naciski, by nie popierali oni projektu ustawy nakazującego pełne ujawnienie przez resort sprawiedliwości akt Epsteina. Wysiłki te okazały się jednak bezskuteczne. Czterech republikańskich kongresmenów złożyło podpisy pod petycją demokratów, by wymusić głosowanie w tej sprawie. Ma ono się odbyć w nadchodzącym tygodniu i sukces tej inicjatywy w Izbie Reprezentantów jest niemal pewny niezależnie od stanowiska prezydenta. Ustawa będzie jednak musiała jeszcze być uchwalona w Senacie i podpisana przez Trumpa.
Autorka/Autor: fil/tr
Źródło: CNN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: MICHAEL REYNOLDS/PAP