Departament Sprawiedliwości USA zamknął śledztwo i umorzył pozew cywilny w sprawie głośnej książki byłego doradcy Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa Johna Boltona - poinformował jego prawnik. Autorowi zarzucano, że nielegalnie ujawnił w niej tajne informacje państwowe.
Książka "Trump w Białym Domu. Tajemnice Gabinetu Owalnego", opublikowana w czerwcu 2020 roku, opowiada o 17 miesiącach pracy Johna Boltona w Białym Domu. Pozycja ujawnia kulisy rządów Donalda Trumpa i opisuje jego kontrowersyjny sposób podejmowania decyzji.
Według Boltona 45. prezydent Stanów Zjednoczonych "myślał jedynie o swojej karierze, a każda podjęta przez niego decyzja miała zapewnić mu reelekcję. Nigdy nie dbał o ludność, gospodarkę ani bezpieczeństwo narodowe, a wiele jego decyzji sprowadzało zagrożenie i znaczące osłabienie narodu". W swojej książce nazywa Trumpa także "oszałamiająco niedoinformowanym".
Donald Trump ocenił, że książka jego byłego doradcy to "kompilacja kłamstw i zmyślonych historii". - Wiele z absurdalnych stwierdzeń, które mi przypisuje, nigdy nie miało miejsca, to czysta fikcja - zapewniał.
"Zamykając to postępowanie milcząco przyznano, że prezydent Trump działał bezprawnie"
Zanim książka pojawiła się w księgarniach, ówczesny departament sprawiedliwości bezskutecznie próbował zdobyć nakaz sądowy do wstrzymania publikacji. Resort kierowany przez administrację Trumpa argumentował, że książka zawiera poufne informacje, które mogą zagrażać bezpieczeństwu narodowemu. Po odrzuceniu tego wniosku Departament Sprawiedliwości złożył pozew cywilny przeciwko Boltonowi, domagając się pieniędzy, które Bolton zarobił na swojej książce. We wrześniu 2020 roku resort wszczął śledztwo, by ustalić, czy Bolton nie naruszył procedur bezpieczeństwa.
- Zamykając to postępowanie bez jakiejkolwiek kary dla ambasadora Boltona lub ograniczenia jego dochodów z książki, Departament Sprawiedliwości milcząco przyznał, że prezydent Trump i jego urzędnicy w Białym Domu działali bezprawnie - oświadczył Charles Cooper, prawnik Boltona, który w przeszłości pełnił urząd ambasadora USA przy ONZ.
Oświadczenie w sprawie wydała także rzeczniczka Boltona, Sarah Tinsley. Jak stwierdziła, decyzja sądu to "całkowite oczyszczenie" byłego doradcy Trumpa.
Były doradca prezydenta i kluczowy świadek
John Bolton objął stanowisko doradcy Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego w 2018 roku. We wrześniu 2019 roku, po około 17 miesiącach, przestał pracować w Białym Domu. Trump mówił, że go zwolnił, Bolton deklarował, że zrezygnował sam.
Bolton uchodził za jednego z kluczowych świadków w sprawie tzw. afery ukraińskiej. Według zeznań urzędników byłej administracji USA miał być zaniepokojony żądaniami otoczenia Trumpa, by Ukraina wszczęła śledztwa w sprawie firmy gazowej Burisma, w której pracował syn Joe Bidena oraz ws. domniemanej ingerencji Kijowa w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku.
W 2019 roku znany z neokonserwatywnych poglądów Bolton odmówił złożenia zeznań w dochodzeniu w sprawie afery ukraińskiej prowadzonym przez kontrolowaną przez demokratów Izbę Reprezentantów. Rezultatem tego dochodzenia było przegłosowanie przez Izbę dwóch artykułów impeachmentu prezydenta. Trump został ostatecznie uniewinniony przez Senat USA, gdzie większość mieli wówczas republikanie. Bolton deklarował gotowość do złożenia w Senacie zeznań, ale ten zadecydował, że nie będzie przesłuchiwać świadków.
W książce Bolton twierdzi, że gdyby demokraci w śledztwie wobec Trumpa wykroczyli poza kwestie Ukrainy, to prezydent wcale nie musiałby zostać uniewinniony. W reakcji na te doniesienia przywódczyni demokratów w Izbie Reprezentantów i zarazem przewodnicząca tej Izby Nancy Pelosi stwierdziła, że jeśli Bolton naprawdę był tak zaniepokojony polityką Białego Domu, to powinien ostrzec o tym Kongres. "Wybrał lojalność ponad patriotyzm" - oceniła.
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock