"Proszę pani, nie jestem pewien, gdzie jest samolot". Zapis rozmowy pilota rozbitego F-35 z numerem alarmowym

Źródło:
NPR.org, tvn24.pl

Media ujawniają nagranie z telefonu alarmowego 911, na którym wojskowy pilot, po katapultowaniu się z ultranowoczesnego myśliwca F-35, próbuje wezwać karetkę. Dzwoni z domu przypadkowego mieszkańca okolicy i tłumaczy, że "nie jest pewien gdzie jest samolot".

W ostatni poniedziałek amerykańska armia poinformowała o odnalezieniu rozbitego myśliwca F-35 w Karolinie Południowej. Dzień wcześniej zwróciły się do obywateli o pomoc w zlokalizowaniu tej nowoczesnej, "niewidzialnej" dla radarów maszyny, której pilot katapultował się w okolicach Charleston w stanie Karolina Południowa. Media opublikowały właśnie zapis rozmowy z numerem alarmowym 911, na którym pilot informuje o katastrofie i prosi dyspozytorkę o pomoc.

ZOBACZ TEŻ: Włoski kontyngent z dwoma myśliwcami F-35A rozpoczyna misję w Polsce

Nagranie z numeru alarmowego. Pilot F-35 prosi o pomoc

Jak pisze na swoich stronach amerykańskie publiczne radio NPR czterominutowe nagranie pokazuje "dziwaczne okoliczności w jakich znalazły się trzy niezidentyfikowane z nazwisk osoby - mieszkaniec North Charleston w Południowej Karolinie spokojnie wyjaśniający, że pilot właśnie spadł na spadochronie na jego podwórko, pilota, który nie wie, co stało się z jego odrzutowcem F-35, oraz zdziwionej dyspozytorki, który próbuje to wszystko zrozumieć".

Stacja oraz inne amerykańskie media, obficie relacjonują, jak wyglądała ta rozmowa. Według tych przekazów na 911 zadzwonił właściciel domu, na którego podwórku wylądował na spadochronie wojskowy pilot.

"W naszym domu jest pilot, wydaje mi się, że wylądował na naszym podwórku" - mówił. "Próbujemy się zorientować, czy możemy sprowadzić tu ambulans" - dodał.

Wówczas do rozmowy włączył się sam lotnik, informując że ma 47 lat, katapultował się po awarii samolotu na wysokości około 2 tys. stóp (ponad 600 m) i czuje się "ok", tylko trochę bolą go plecy. Właściciel domu potwierdził, że pilot "wygląda dobrze". A lotnik tłumaczył dalej: "Proszę pani, rozbił się wojskowy odrzutowiec. Jestem pilotem. Muszę prosić o pomoc. Nie jestem pewien gdzie jest samolot" - tłumaczył dyspozytorowi. "Musiał się gdzieś rozbić, ja się katapultowałem".

Potem wojskowy miał dopytywać, czy nikt nie zgłosił katastrofy lotniczej w okolicy. I jeszcze raz poprosił o pomoc medyczną. "Proszę pani, jestem pilotem wojskowego samolotu i katapultowałem się. I po prostu spadłem na ziemię na spadochronie. Czy może pani wysłać karetkę?".

Myśliwiec F-35. Zdjęcie archiwalneReuters Archive

Jak przypomina NPR wojskowy myśliwiec F-35 rozbił się w niedzielę po awarii, która zmusiła pilota do katapultowania się nad Charleston, niedaleko lotniska w tej miejscowości. Jak podano potem, maszyna znajdująca się na wysokości zaledwie ok. 300 metrów, przeleciała jeszcze ponad 60 mil (niemal 100 km), aż rozbiła się na obszarach wiejskich w pobliżu Indiantown. Według wojskowych, za tak długi lot może odpowiadać oprogramowanie sterujące tego nowoczesnego odrzutowca, które ma zapewniać stabilność lotu nawet wtedy, gdy pilot nie trzyma w dłoniach steru. System ma w założeniu ratować życie pilotów jeśli okażą się niezdolni do sterowania maszyną.

Odnalezienie wraku zajęło służbom ponad dobę.

ZOBACZ TEŻ: Chińczycy wskazali najbardziej niebezpieczny amerykański samolot

Autorka/Autor:am

Źródło: NPR.org, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: U.S. Air Force