José Daniel Simancas Rodríguez opowiedział o "piekle", które przeżył w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie. Wenezuelski imigrant trafił do niej po tym, jak został zatrzymany po niezgodnym z prawem przekroczeniu amerykańskiej granicy. Twierdzi, że był traktowany jak terrorysta.
30-latek opowiedział swoją historię stacji CNN w środę. Jak mówił, do Stanów Zjednoczonych dostał się w nielegalny sposób z Meksyku w maju 2024 roku, bo pragnął lepszego życia. Jednak po przybyciu do USA został zatrzymany i spędził osiem dni w więzieniu federalnym, a następnie dziewięć miesięcy w ośrodku zatrzymań Służby Imigracyjnej w El Paso w Teksasie, oczekując na deportację. W końcu wraz z innymi imigrantami został umieszczony w samolocie, który - jak mu powiedziano - miał lecieć do Miami. Po wylądowaniu zorientował się, że jest na Kubie. Został przeniesiony do Guantanamo, gdzie - jak mówi - "przeżył koszmar".
Mówi o "piekle", które było nie do zniesienia
José Daniel Simancas Rodríguez opowiada, że w miejscu, w którym go zamknięto, był całkowicie odizolowany, a jedynym dźwiękiem, jaki do niego dochodził, były krzyki innych więźniów. Mówi o "piekle", które było nie do zniesienia w takim stopniu, że myślał o samobójstwie. - Już się całkowicie poddałem – wspomina. - To właśnie jest tortura, zamknięcie. Nie żyjesz. Jesteś tam i tak naprawdę nie żyjesz, nie wiesz, czy jest dzień, czy noc, nie wiesz, która jest godzina, głodujesz. Każdego dnia, kiedy tam jesteś, umierasz po trochu. Płakałem każdego dnia przez te 15 dni, które tam spędziłem - opowiada.
Mówi, że w ciągu 15 dni pozwolono mu wziąć prysznic tylko dwa razy, a żeby to zrobić, zaprowadzono go do łazienki w kajdankach, przeprowadzono dokładne kontrole bezpieczeństwa i stale go obserwowano w trakcie mycia. Jak twierdzi, był traktowany jak terrorysta.
Głód, którego doświadczył podczas pobytu w Guantanamo, jest tym, co utkwiło mu w pamięci najbardziej. Przysługiwały mu trzy talerze jedzenia dziennie, ale to były bardzo małe porcje. Opowiada, że wylizywał talerze.
Jego pobyt w Guantanamo zakończył się 20 lutego, kiedy Wenezuelczycy przetrzymywani w bazie wojskowej zostali przewiezieni do Hondurasu, a następnie odebrani stamtąd samolotem państwowych linii lotniczych Conviasa, wysłanym przez rząd Wenezueli.
Rząd prezydenta Nicolasa Maduro oświadczył wówczas, że zwrócił się o repatriację Wenezuelczyków, którzy byli "niesłusznie" przetrzymywani w Guantanamo. - To nie są przestępcy, to nie są źli ludzie, to ludzie, którzy wyemigrowali w wyniku sankcji (Stanów Zjednoczonych) - powiedział Maduro.
30-latek opowiada, że po powrocie do domu spotkał się ze swoją matką i dziećmi. - Szczęście, jakie czułem na widok moich dzieci, było wielkie. To były wielkie emocje - mówi. Jak kontynuuje, amerykańskie władze "chciały ich obarczyć traumą i im się to udało". - W Guantanamo chcesz się zabić każdego dnia - stwierdził.
CNN poprosiło agencję ICE o skomentowanie tych zarzutów. Agencja odpowiedziała, że nie może tego zrobić, ponieważ w sprawie Rodrígueza wciąż toczy się postępowanie sądowe.
Trump o Guantanamo
Pod koniec stycznia Donald Trump podpisał rozporządzenie o rozbudowie ośrodka dla migrantów w amerykańskiej bazie wojskowej Guantanamo na Kubie. Podkreślił, że ma pomieścić nawet 30 tysięcy osób. Jak wyjaśnił, trafią tam "najgorsi kryminaliści" spośród migrantów bez legalnego statusu w USA, którzy "zagrażają Amerykanom".
Po przejęciu władzy przez Trumpa w USA rozpoczęto masowe zatrzymania i deportacje imigrantów. Trump ocenił, że "niektórzy z nich są tak źli", że nie ma wystarczającego zaufania do krajów, do których osoby te są z powrotem odsyłane. - Nie chcemy, by wrócili, więc wyślemy ich do Guantanamo. To jest miejsce, z którego ciężko się wydostać - powiedział.
Źródło: CNN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Cable News Network Inc. All rights reserved 2025